Od 1 stycznia ponad 600 tys. nauczycieli nie może starać się o wolne w celu poratowania zdrowia. – Władza nas lekceważy – komentują pedagodzy.
Od 1 stycznia ponad 600 tys. nauczycieli nie może starać się o wolne w celu poratowania zdrowia. – Władza nas lekceważy – komentują pedagodzy.
/>
Wraz z wejściem w życie z początkiem tego roku ustawy z 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych (Dz.U. poz. 2203) automatycznie utraciło moc rozporządzenie ministra zdrowia z 27 października 2005 r. w sprawie orzekania o potrzebie udzielenia nauczycielowi urlopu dla poratowania zdrowia. Nowego rozporządzenia nie ma, choć minister zdrowia w porozumieniu z MEN miał na jego przygotowanie ponad miesiąc (ustawa została ogłoszona w Dzienniku Ustaw 29 listopada). Jego projekt trafił do konsultacji społecznych dopiero 15 grudnia 2017 r. Dlaczego tak późno? Na to pytanie żaden z resortów nam nie odpowiedział.
Mało czasu
O potrzebie udzielenia urlopu dla poratowania zdrowia decydować ma teraz lekarz medycyny pracy, a nie lekarz prowadzący (czyli najczęściej rodzinny). Rozporządzenie miało regulować zakres oraz tryb przeprowadzania badania lekarskiego, któremu jest obowiązany poddać się nauczyciel, wzór skierowania na badanie lekarskie oraz orzeczenia lekarskiego. Na razie jednak tych szczegółów brak.
– To przykład lekceważenia nauczycieli. Nieopublikowanie podstawowego rozporządzenia powoduje, że żadna spośród ponad 600 tys. uczących osób nie ma możliwości skorzystania z uprawnienia, które gwarantuje jej prawo – oburza się Krzysztof Baszczyński, zastępca prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego. Dodaje, że nawet jeżeli stan zdrowia pedagoga jest fatalny, to dyrektor nie może skierować go na badania, a lekarz wydać orzeczenia, bo nie zostały opublikowane ich wzory.
Z kolei Sławomir Wittkowicz, szef branży nauki, oświaty i kultury Forum Związków Zawodowych, wskazuje, że otrzymał projekt rozporządzenia 18 grudnia i na zgłoszenie uwag miał zaledwie trzy dni. – MEN zaspał i tym samym naruszył art. 19 ustawy o związkach zawodowych, który daje nam 30 dni na zgłoszenie uwag do projektu rozporządzenia. Tylko ze względu na ważny interes państwa, który jednak w tym wypadku nie został wykazany, można ten termin skrócić do 21 dni – przypomina Wittkowicz.
Brak wyjaśnień
Nie dość, że rozporządzenie nie weszło do tej pory w życie, to na stronach Rządowego Centrum Legislacji nie zostały zamieszczone uwagi partnerów społecznych do niego. Siłą rzeczy nie ma też odpowiedzi autorów rozporządzenia na pojawiające się wokół niego wątpliwości. A tych nie brakuje.
Projekt przewiduje, że badanie lekarskie ma być przeprowadzane na podstawie skierowania wydanego przez dyrektora szkoły, w której pedagog jest zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy. Dyrektorzy zastanawiają się jednak, czemu to oni mają pełnić funkcję „wstępnych lekarzy”. Szefowie placówek zrzeszeni w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Kadry Kierowniczej Oświaty pytają wprost: na jakiej podstawie dyrektor ma wydawać skierowanie? Przecież ocenianie stanu zdrowia nauczyciela nie leży w jego kompetencjach. Co się stanie, jeśli go nie wystawi? Niestety oba ministerstwa nie zamieściły żadnych wyjaśnień w tej sprawie. DGP o komentarz poprosił eksperta.
– Zgodnie z art. 73 ust. 10a Karty nauczyciela dyrektor szkoły na pisemny wniosek nauczyciela o udzielenie urlopu wydaje skierowanie na badanie przeprowadzane przez uprawnionego lekarza. Nie ma więc podstawy do wstrzymania biegu sprawy. Może jedynie sprawdzić, czy pedagog spełnia ustawowe kryteria do ubiegania się o świadczenie, np. wymagany i co do zasady nieprzerwany siedmioletni staż pracy – tłumaczy Robert Kamionowski, radca prawny i ekspert ds. oświaty. Jego zdaniem dyrektor szkoły jest zobligowany do wydania skierowania i pełni jedynie funkcję pośrednika w kontakcie z lekarzem.
Namawianie do rezygnacji
Do tej pory dyrektorzy byli stawiani przed faktem dokonanym – otrzymywali od nauczyciela orzeczenie od lekarza prowadzącego o potrzebie urlopu i jednocześnie wniosek o jego przyznanie. Po zmianach przełożony dowie się o staraniach pedagoga jako pierwszy.
– W rozporządzeniu nie jest jednoznacznie zapisane, że dyrektorzy nie mogą uchylać się od wydania skierowania. Co więcej, mogą pojawić się na nich naciski ze strony gmin (to one ponoszą koszty świadczenia), aby na przykład przekonywali nauczycieli do wycofania wniosków o urlop. W grę wchodzi nawet zastraszanie zwolnieniem – twierdzi Andrzej Antolak z Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność”.
Dyrektor w dalszym ciągu będzie miał prawo skorzystać z prawa odwołania się do wojewódzkiego ośrodka medycyny pracy. – Ale jak ma to zrobić, skoro nie zna uzasadnienia do wydanego przez lekarza orzeczenia? Te same zastrzeżenia zgłaszaliśmy w 2005 r. do nieobowiązującego już rozporządzenia, ale nikt nie chciał się do tego odnieść – komentuje Sławomir Wittkowicz.
Wątpliwości dotyczą też finansowania badań. Do tej pory w Karcie nauczyciela był przepis, że pedagodzy nie płacą za badania związane z procedurą ubiegania się o urlop dla poratowania zdrowia. Ale wskutek wejścia w życie ustawy o finansowaniu zadań oświatowych został on uchylony. W zamian wprowadzono inny, który stanowi, że to szkoła pokrywa koszty związane z badaniami na potrzeby uzyskania urlopu zdrowotnego. – A jeśli nauczyciel nie dostanie orzeczenia? Czy wówczas można domagać się od niego zwrotu kosztów badania? – pytają dyrektorzy zrzeszeni w OSKKO. Związki uważają, że nie ma takiej możliwości, i przekonują, że za wszystkie badania musi płacić szkoła. Wiele wskazuje więc na to, że ewentualne spory związane z udzielaniem urlopów zdrowotnych w przyszłości będą musiały rozstrzygać sądy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama