Nawet 50 tys. zł zapłaci akademia za każde podwyższenie czesnego w trakcie studiów. To jedna ze zmian, którą zapowiedziało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego na Konferencji Ekspertów Praw Studenta zorganizowanej przez Parlament Studentów Rzeczypospolitej Polskiej (PSRP).
– Chcemy do nowej ustawy 2.0. wprowadzić instrumenty, które zapewnią realną ochronę praw studentów. Teraz szkołom wyższym nie grożą żadne sankcje za ich łamanie – podkreślał Jarosław Gowin, wicepremier, szef resortu nauki.
Obecnie uczelnie są zobowiązane do zawarcia z każdym studentem umowy na kształcenie. W niej wskazany jest m.in. wykaz opłat w trakcie studiów.
– Chcemy zlikwidować ten biurokratyczny obowiązek. To fikcja. Umowy nie chronią studentów. Wystarczy je aneksować, aby zmienić wysokość opłat za studia. W zamian za to zobowiążemy uczelnie do tego, aby sporządzały katalog opłat, który będzie obowiązywał przez cały okres kształcenia – podkreślał minister. Jego zdaniem dzięki temu każdy młody człowiek podejmujący naukę w szkole wyższej będzie wiedział, za co i ile będzie płacił. – Uczelnia nie będzie mogła zaskakiwać go dodatkowymi kosztami. Jeżeli w trakcie studiów zdecyduje się podnieść lub dodać kolejną opłatę, będzie ona nieważna z mocy prawa – podkreślał minister Gowin. Szkoła będzie mogła dostać karę do 50 tys. zł za każde takie nadużycie.
Studenci będą informować o takich sytuacjach resort nauki, a ten nałoży karę w wysokości proporcjonalnej do przewinienia.
Dyplom na czas
To nie koniec zmian, które planuje MNiSW. Chce też, aby uczelnie, które spóźniają się z wydaniem dyplomów, były za to karane sankcją do 5 tys. zł za każdy taki przypadek.
– Spływa do nas wiele skarg od absolwentów, którzy informują, że 30 dniowy termin, w jakim uczelnia ma czas na wydanie dyplomu, nie jest dotrzymywany – argumentował Gowin.
– To ciekawe rozwiązania – komentuje Tomasz Tokarski, przewodniczący PSRP.
Rektorzy też popierają pomysł Gowina. – Niestety są uczelnie, które prowadzą nieuczciwą politykę rekrutacyjną. Mamią kandydatów niskimi opłatami, które w trakcie studiów znacznie rosną. Kreatywność szkół wyższych w tworzeniu dodatkowych opłat nie zna granic. Dlatego wprowadzanie sankcji jest uzasadnione – uważa prof. Waldemar Tłokiński, przewodniczący Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich. – Uczelnie, które prowadzą uczciwą politykę finansową, są w stanie zagwarantować niezmienność opłat przez np. trzy lata nauki na licencjacie. Po prostu przygotowując ofertę dla kandydatów, powinny wkalkulować ryzyko, jakim jest podniesienie kosztów kształcenia – dodaje.
Podobnego zdania jest prof. Jerzy Malec, rektor Krakowskiej Akademii Andrzeja Frycza Modrzewskiego. – To będzie dodatkowa gwarancja dla studentów, że w trakcie studiów nie zostaną zaskoczeni kolejnymi kosztami – mówi.
Studia dłuższe, ale o ile?
Resort zapowiedział też zmiany w długości studiów niestacjonarnych (zaocznych i wieczorowych).
– To oczywiste, że dyplom studenta, który skończył studia zaoczne i mniej czasu poświęcił na naukę, ma niższą jakość niż tego, który ukończył kształcenie na studiach dziennych. Skarżą się na to pracodawcy – uważa Jarosław Gowin.
Nie jest jednak przesądzone, o ile kształcenie się wydłuży. Możliwe, że łącznie nawet o dwa lata.
– Jeszcze się nad tym zastanawiamy. Jedno jest pewne – nie ma możliwości, aby osoba studiująca zaoczne, przychodząca na zajęcia rzadziej, ale za to spędzająca wtedy na uczelni czas od rana do wieczora przyswoiła choć połowę materiału. Dlatego zmiana jest konieczna. Chodzi o jakość kształcenia, którą oferują polskie uczelnie – dodał minister Gowin.
Co na to studenci? – Rozwiązanie, które ministerstwo przedstawia, powinno być przedmiotem dyskusji – kwituje Tomasz Tokarski.
Rektorzy obawiają się, że propozycja resortu odbije się na wysokości czesnego za zaoczną czy wieczorową naukę. – Jest oczywiste, że jeżeli kształcenie będzie trwało np. rok dłużej, to jego koszty będą wyższe – uważa prof. Waldemar Tłokiński.
Inne zdanie ma resort. – Nie widzimy podstaw do podniesienia opłat tylko z powodu wydłużenia studiów niestacjonarnych. Będziemy monitorować sytuację, aby uczelnie nie ulegały tej pokusie – zapowiedział Jarosław Gowin. Dodał też, że studenci będą mogli zaliczyć do programu studiów zdobyte w trakcie pracy doświadczenie. – A to może skrócić czas trwania nauki – uzupełnił minister.
Resort nie zamierza wprowadzić modyfikacji w legitymacjach studenckich. Nadal na ich podstawie będzie można korzystać z ulg na przejazdy. W przypadku PKP do 26. roku życia, zaś w komunikacji miejskiej ze zniżki 50 proc. będzie można korzystać bez względu na wiek – czyli tak jak jest obecnie. Zmiany obejmą natomiast kredyty studenckie. Będą je mogli zaciągnąć również ci, którzy rozpoczną studia przed ukończeniem 30 lat. Obecnie z tej możliwości skorzystać mogą tylko osoby, które nie skończyły 25 lat. – Studia podejmują coraz starsze osoby, dlatego chcemy, aby więcej z nich mogło korzystać z pożyczek udzielanych na preferencyjnych zasadach – dodał przedstawiciel MNiSW.
Projekt nowej ustawy dla uczelni ministerstwo przedstawi na Narodowym Kongresie Nauki, który rozpocznie się 19 września w Krakowie. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 października 2018 r.