Przeciwko reformie edukacji protestują uczniowie, rodzice, nauczyciele i samorządowcy. Skarżą się, że ich merytorycznie uzasadnione sprzeciwy, zostały przez ministerstwo zignorowane.
Przeciwko reformie edukacji protestują uczniowie, rodzice, nauczyciele i samorządowcy. Skarżą się, że ich merytorycznie uzasadnione sprzeciwy, zostały przez ministerstwo zignorowane.
Związek Nauczycielstwa Polskiego, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, Koalicja „NIE dla chaosu w szkole”, członkowie ruchu „Rodzice przeciwko reformie edukacji”, a także uczniowie z powołanej przy MEN Rady Dzieci i Młodzieży – to tylko niektóre ze środowisk starających się przekonać prezydenta Andrzeja Dudę, by nie podpisywał ustawy – Prawo oświatowe. Jeśli prezydent złoży swój podpis, od września 2017 r. rozpocznie się likwidacja gimnazjów, wydłużanie liceów i techników oraz zmiana szkół zawodowych w branżowe.
„Uważamy proponowaną przez rząd reformę edukacji za niedopracowaną na trzech płaszczyznach. Przede wszystkim proces tworzenia jej założeń i wdrażania w życie jest za szybki. W tak krótkim okresie najmniejsze samorządy nie poradzą sobie z odpowiednim wprowadzeniem reformy w życie” – napisali do prezydenta Andrzeja Dudy członkowie Rady Dzieci i Młodzieży przy resorcie edukacji. Pod listem otwartym, w którym proszą o zawetowanie ustawy – Prawo oświatowe, podpisało się 12 z 34 powołanych do niej przez Annę Zalewską uczniów.
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak również przesłał do prezydenta list, w którym przypomina, że na zbyt szybkie tempo wdrażania reformy zwracał uwagę już na etapie prac nad ustawą. „W opinii Rzecznika Praw Dziecka wszelkie zmiany dotyczące ustroju szkolnego powinny być przeprowadzane z niezwykłą rozwagą oraz w tempie umożliwiającym dokonanie pogłębionej analizy skutków proponowanych rozwiązań” – ocenił RPD. „Kluczowym działaniem poprzedzającym wprowadzenie tak daleko idących zmian powinno być przeprowadzenie wielopłaszczyznowych badań i ekspertyz, które pozwoliłyby na zidentyfikowanie obszarów ryzyka i skuteczne zabezpieczenie dobra dzieci przed następstwami proponowanych rozwiązań” – dodał Michalak.
Takich analiz MEN nie przeprowadziło. Prace nad projektem ustawy trwały ledwie dwa miesiące – w czerwcu minister ogłosiła, jaką strukturę szkolnictwa proponuje resort, a we wrześniu zaprezentowano projekt. Parlament zajął się nim w grudniu – cała procedura legislacyjna zajęła 17 dni. Ustawa i przepisy ją wprowadzające mają łącznie ok. 700 stron. Jeśli prezydent Andrzej Duda ustawę podpisze, samorządy będą miały czas do końca marca, by zaprojektować nowe sieci szkół. Wciąż nie wiadomo też, czego dzieci będą się w nich uczyć. Rozporządzenia w tej sprawie MEN zapowiada na pierwszy kwartał 2017 r.
O tryb prac mają pretensje rodzice. „Nasz głos nie został wysłuchany” – napisały założycielki ruchu „Rodzice przeciwko reformie edukacji”, także prosząc prezydenta o weto. Odnosiły się do sposobu, w jaki MEN prowadziło rozmowy o ustawie. „Ministerstwo Edukacji do dzisiaj nie upubliczniło wyników konsultacji dotyczących systemu oświaty. Tematem żadnej z nich nie była likwidacja gimnazjów” – zwróciły uwagę. Tymczasem takie rozwiązanie stało się podstawą obecnie prowadzonej przez MEN reformy.
„Nie uwzględniono stanowisk partnerów społecznych, w tym naszej organizacji, mimo kierowania uwag do Ministra Edukacji Narodowej. W bieżącym roku złożyliśmy na ręce ministra trzy obszerne, merytorycznie uzasadnione stanowiska, które zignorowano” – napisał do prezydenta zarząd OSKKO. Dyrektorzy wyliczyli także wiele wad, które ich zdaniem zawierają zaproponowane przez MEN regulacje. Przekonywali między innymi, że błędem jest rozpoczynanie reformy od uczniów dzisiejszych klas 5 i 6, którzy do tej pory kształcili się tak, jak gdyby mieli iść do gimnazjum. Przy nowych programach dla przyszłej klasy 7 i 8 oznacza to dla nich poważne różnice. Za porażkę reformy uznano też to, że w 2019 r. do jednej klasy pójdą razem uczniowie, którzy dziś są w klasie 6 i w 1 gimnazjum. Jednocześnie do szkół trafi 720 tys. dzieci, zamiast standardowego rocznika 340 tys.
Na wady regulacji zwracają też uwagę samorządowcy, którzy również poprosili prezydenta o to, by nie podpisywał ustawy w takim kształcie. „Popieramy niektóre elementy reformy, te dotyczące szkolnictwa zawodowego, ale likwidacja gimnazjów jest nieuzasadniona” – napisali przedstawiciele pięciu korporacji samorządowych. W liście do prezydenta zwrócili też uwagę na to, że nie będą mieli czasu, by przygotować się do zmian.
Z prezydentem spotkali się w sprawie reformy przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego, który przed świętami zorganizował przed Pałacem Prezydenckim pikietę. Rzecznik prezydenta Marek Magierowski powiedział po nim, że prezydent chce przed podpisaniem reformy zdobyć o niej jak najszerszą wiedzę. „Stąd spotkanie z przewodniczącym Broniarzem, stąd spotkanie kilka dni wcześniej z minister Zalewską, żeby rozwiać wszystkie wątpliwości, które w ostatnim czasie narosły” – powiedział. Dodał też, że prezydent na podpis ma trzy tygodnie od przyjęcia ustawy przez Senat. Minister edukacji Anna Zalewska jeszcze niedawno zapowiadała, że chce, by regulacja była podpisana do końca roku.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama