Narodowy Fundusz Zdrowia nie podpisze umów z przychodniami, które przyjmują pacjentów krócej niż 12 godzin tygodniowo. W konsekwencji wiele z nich przestanie działać.
Z powodu zmian w kontraktowaniu zamknięcie grozi np. poradni ginekologicznej w Przemęcie w województwie wielkopolskim. Lekarz przyjeżdża do niej tylko raz w tygodniu, bo nie ma potrzeby, żeby wizyty odbywały się częściej. Również limit punktów przyznanych poradni przez NFZ nie uzasadnia częstszych przyjęć. Wydłużyć godzin funkcjonowania poradni nie sposób, bo nie ma specjalistów chętnych do pracy w tej wiejskiej placówce.
– Nie znajdziemy ginekologa, który cztery razy w tygodniu zechce dojeżdżać z miasta, gdzie mieszka i pracuje, po to by obsłużyć zaledwie kilka pacjentek – mówi Iwona Jakub, właścicielka przychodni w Przemęcie, przy której działa poradnia ginekologiczna.

4,89 mld zł przeznaczył NFZ na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną w tym roku

6,62 tys. świadczeniodawców było w 2010 roku w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej

5,17 mld zł przeznaczy NFZ na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną w 2012 roku

W podobnej sytuacji może być co druga poradnia na wsi. Tylko w Małopolsce problem ten dotyczy 74 placówek, które nie są w stanie wydłużyć czasu swojego finansowania.
– Jeżeli nie dostosują harmonogramu do wymogów, nie będziemy mogli przedłużyć im umów – mówi Jolanta Pulchna, rzecznik prasowy małopolskiego oddziału NFZ.
W czterech województwach, w których w tym roku odbywają się konkursy w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, NFZ w ogóle nie przyjmie ofert takich placówek, które działają krócej niż 12 godzin tygodniowo. Swoją decyzję NFZ uzasadnia właśnie niską frekwencją. Twierdzi, że racjonalniej jest przekazywać środki tym placówkom, które działają dłużej.
– Wprowadzenie dwunastogodzinnego tygodniowego trybu pracy w poradniach specjalistycznych umożliwi pacjentkom stały dostęp do kompleksowych usług ambulatoryjnych w dogodnych dla nich godzinach. Także wtedy, gdy będą musiały skorzystać z pomocy specjalisty w nagłych przypadkach – podkreśla Andrzej Troszyński, rzecznik prasowy NFZ.
Skutek może być jednak odwrotny do zamierzonego. Wiele placówek czynnych przez kilka godzin w tygodniu działa bowiem na wsiach. Jeśli nie będą miały kontraktów z funduszem, wielu pacjentów całkowicie straci dostęp do specjalisty. Zagrożone są przede wszystkim małe poradnie ginekologiczne, tworzone na wsiach po to, żeby pacjentki nie musiały jeździć kilkadziesiąt kilometrów do lekarza. Taka odległość ze względów finansowych dla wielu z nich jest barierą nie do pokonania. Na przykład pacjentki w Przemęcie będą musiały dojeżdżać 30 km do Leszna. Tam zaś czekać na wizytę u specjalisty w kolejkach, których nie ma w ich wiejskiej przychodni. Jak podkreśla Iwona Jakub, skutek będzie prawdopodobnie taki, że wiele z nich przestanie się leczyć u ginekologa.
Sytuację mógłby zmienić prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. To zgodnie z jego zarządzeniem poradnia specjalistyczna musi być czynna nie krócej niż trzy razy w tygodniu po cztery godziny dziennie, w tym co najmniej raz przed południem oraz raz po południu. Dotychczas takie placówki, które nie spełniały tego wymogu, mogły negocjować z funduszem, bo taką możliwość dawało im poprzednie zarządzenie prezesa NFZ. Zgodnie z nim strony mogły uzgodnić harmonogram pracy poradni odpowiedni do zakontraktowanej liczby świadczeń.
Prezes NFZ nie przewiduje jednak zmiany swojego zarządzenia.