Coraz więcej pacjentów z Polski korzysta z usług lekarzy w Czechach. Dotąd najczęściej przyjeżdżali leczyć zaćmę i stawy; teraz z refundowanych przez NFZ zabiegów stomatologicznych u południowego sąsiada zaczęły korzystać także osoby niepełnosprawne, potrzebujące leczenia w narkozie.

Do tej pory z możliwości korzystania z usług czeskich placówek korzystali głównie Polacy, którzy chcieli zoperować zaćmę lub stawy, nie czekając w kolejkach na zabieg w polskich szpitalach.

Klinika w Ostrawie zaczęła przyjmować polskich pacjentów z niepełnosprawnościami, którzy chcą leczyć zęby, korzystając z możliwości refundacji tych zabiegów przez NFZ. Przyczyną, podobnie jak w przypadku wizyt u okulistów i ortopedów, są długie terminy oczekiwania na zabiegi w Polsce.

Tomasz Pietrzak, reprezentujący klinikę w Ostrawie, w rozmowie z Polską Agencją Prasową poinformował, że najwięcej pacjentów przyjeżdża do Czech z województw przygranicznych - opolskiego, śląskiego i dolnośląskiego, zdarzają się też chętni z zachodniopomorskiego.

- Powód jest prosty. W Czechach na zabieg operacji zaćmy czeka się bardzo krótko, bo kilka tygodni, a Polaków przyjmuje już kilkadziesiąt gabinetów okulistycznych. W Polsce terminy idą w lata. Podobnie jest w leczeniu stomatologicznym osób niepełnosprawnych. Tego typu placówek w woj. śląskim jest dosłownie kilka, więc nic dziwnego, że chorzy szukają jakiejś alternatywy - uważa Pietrzak.

Głównymi klientami dentystów w Czechach są podopieczni placówek opiekuńczych oraz Zakładów Pracy Chronionej. Do tej pory z możliwości leczenia zębów za południowa granicą skorzystało około pięciuset pacjentów w Polski. Blisko 90 proc. z nich to klienci Domów Pomocy Społecznej i ZPC.

- Zdarzają się przypadki, kiedy leczeniem obejmujemy wszystkich podopiecznych z jednego domu. To spore grupy, liczące sobie od 20 do 60 osób, które przyjmowane są turami przez kilka dni. Kierowane są do nas także pojedyncze osoby lub niewielkie grupy niepełnosprawnych, wymagające pilnej pomocy stomatologicznej np. ze względu na ból zęba. Te ostatnie liczą od 5 do 10 osób. Wśród tych pacjentów spore grono stanowią osoby, które pomocy nie znalazły w Polsce np. ze względu na długą kolejkę do dentysty czy brak gabinetu z narkozą - przyznaje lek. stom. Piotr Borowski z kliniki w Ostrawie, pierwszego ośrodka w Czechach leczącego wyłącznie Polaków z niepełnosprawnością.

- Przyjmujemy wyłącznie pełnoletnich pacjentów z orzeczeniem o stopniu niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym i znacznym, z każdym typem niepełnosprawności. To grupa, która ma największy problem, aby dostać się do dentysty w Polsce, mimo iż prawo gwarantuje jej bezpłatne leczenie. Brak jednak gabinetów leczących w narkozie sprawia, że takie osoby praktycznie są wykluczane przez system z dostępu do leczenia. W Czechach narkoza jest standardem. Bez niej niemożliwe jest wykonanie leczenia np. u pacjenta ze spastycznością mięśni, padaczką, tikami nerwowymi, u osoby zdezorientowanej, z dentofobią czy licznymi chorobami przewlekłymi - wyjaśnia dr Borowski.

Gabinety w Czechach organizują transport pacjentów z Polski, a niektórych przypadkach biorą na siebie wszystkie formalności związane m.in. z rozliczeniem kosztów z NFZ.

- Wielu z klientów to osoby niezamożne, utrzymujące się z niewielkiej renty. Wiadomo, że dla nich wyłożenie z góry kwoty za leczenie to zbyt duży wydatek i nie mogą sobie pozwolić na kilkutygodniowe, czy nawet kilkumiesięczne oczekiwanie na zwrot pieniędzy od NFZ. Rynek tego typu usług jest jednak na tyle atrakcyjny, że są już instytucje, które biorą na siebie całą procedurę. I tak jak nasi lekarze cieszą się z pacjentów przyjeżdżających do nas zza zachodniej granicy, tak Polacy będą korzystać z możliwości, jakie stwarzają im lekarze w Czechach - uważa Pietrzak.

- W ramach transgranicznej opieki zdrowotnej pacjenci mogą korzystać ze świadczeń, które przysługują im w Polsce. To oznacza, że NFZ zwraca koszty tych zabiegów, badań czy terapii, które znajdują się w tzw. koszyku świadczeń gwarantowanych, czyli są wymienione w rozporządzeniach ministra zdrowia. W przypadku każdego leczenia szpitalnego, które trwa powyżej 1 doby – niezbędne jest uzyskanie uprzedniej zgody dyrektora OW NFZ na leczenie za granicą - wyjaśnia rzecznik prasowy NFZ Sylwia Wądrzyk.

Według informacji NFZ w latach 2015 -2016 złożonych zostało w sumie 15 506 wniosków o zwrot kosztów leczenia w ramach dyrektywy transgranicznej na łączną kwotę 48 975 982,19 zł. W 2015 r. złożone zostały 4 874 wnioski na łączną kwotę 17 742 247,93 zł; w 2016 r. 10 632 wnioski na łączną kwotę 31 mln zł. Około 90 proc. dotyczyło świadczeń usunięcia zaćmy.

W pierwszym półroczu 2017 roku do Funduszu wpłynęło łącznie 8 609 wniosków o zwrot kosztów świadczeń udzielonych na terenie innych państw członkowskich Unii Europejskiej. Kwota wynikająca ze złożonych wniosków, wyniosła 24 mln zł. Największy udział w liczbie świadczeń stanowiły zabiegi usunięcia zaćmy.

Zabiegi stomatologiczne to niespełna 3 proc. całkowitej kwoty z tytułu zwrotu kosztów.

- Należy jednak zauważyć, że zabiegi usunięcia zaćmy finansowane poza granicami kraju w ramach dyrektywy transgranicznej to tylko ok. 3 proc liczby operacji zaćmy wykonywanych w kraju - podkreśla Wądrzyk.