Minister finansów nie przewiduje zwiększania wydatków na zdrowie w kolejnych latach – wynika z projektu wieloletniego planu finansowego. Do 2020 r. mają wynosić 4,7 proc. PKB
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zakładał wzrost wydatków co roku o 0,20 lub 0,25 punktu procentowego PKB. Tak zapisano w przyjętej w lipcu zeszłego roku Narodowej Strategii Zdrowia – rządowym dokumencie wyznaczającym kierunki reform. Jeszcze szybszy wzrost zapisano we wstępnym projekcie ustawy o Narodowej Służbie Zdrowia, nad którą nadal trwają prace w ministerstwie – założono, że w 2020 r. wyniesie 5,1 proc. PKB.
Ministerstwo Finansów dało wyraźnie do zrozumienia, że nie planuje podwyżek. Co może storpedować plany Radziwiłła i obietnice PiS.
Nie ma ustaw, nie będzie pieniędzy
– Widać, że plany ministra zdrowia nie mają kluczowego wsparcia w rządzie. Wzrost nakładów obliczanych jako procent PKB był jednym z pięciu filarów programu ministra Radziwiłła, obok zmian w systemie zarządzania, organizacji lecznictwa pilnego, podstawowej opieki zdrowotnej i zdrowia publicznego – mówi Jakub Szulc, ekspert z E&Y i były wiceminister zdrowia.
Eksperci zwracają uwagę, że projekt wieloletniego planu finansowego, który wysyłamy do Komisji Europejskiej, musi bazować na konkretnych ustawach i ocenie skutków ich wprowadzenia. Resort zdrowia nie ma takich ustaw. – Rządowy dokument Narodowa Służba Zdrowia to strategia, wyznacza kierunek, ale nie ma formalnego znaczenia. Dopiero szykowana ustawa, pod tym samym tytułem, obligowałaby ministra finansów do podnoszenia nakładów na zdrowie – podkreśla Maciej Piróg, prezes Polskiej Unii Szpitali Specjalistycznych i doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Samo MF też się przyłożyło do braku ustaw, miesiącami blokując przygotowany przez resort projekt o minimalnych wynagrodzeniach dla pracowników medycznych (podwyżki miały ruszyć od lipca). Z jego inicjatywy na nowo przygotowywana jest też ustawa o Narodowej Służbie Zdrowia, w której zapisano wysokość nakładów na zdrowie, likwidację NFZ i zastąpienie składki ubezpieczeniowej częścią podatku PIT.
Nie będzie pieniędzy, będą kolejki
Dodatkowe pieniądze miały pomóc skrócić kolejki (przez zakup większej liczby świadczeń w priorytetowych dziedzinach, jak np. operacje zaćmy, stawów biodrowych, specjalistycznej diagnostyki), sfinansować wzrost wynagrodzeń pracowników medycznych, by zatrzymać ich emigrację oraz poprawić kondycję finansową placówek (w planach był m.in. specjalny fundusz pomocowy). Ponadto MZ miało ambitne plany rozwoju profilaktyki i prewencji zarówno w placówkach medycznych, jak i edukacyjnych. Zapowiadano rozbudowę zespołów podstawowej opieki zdrowotnej o dietetyków, psychologów, wprowadzenie systemu motywacyjnego wynagradzania lekarzy za stabilizację lub poprawę zdrowia chorych. Projekt ustawy o POZ jest już po konsultacjach społecznych.
Tych reform bez pieniędzy nie da się skutecznie wdrożyć. Przekładane lub okrawane są też pomysły poprzednich ekip rządzących – np. wdrożenie e-dokumentacji czy dostosowanie budynków do wyższych standardów.
Będą kolejki, nie będziemy zdrowieć
Według ekspertów samo utrzymanie obecnego systemu, który jest przez Polaków oceniany bardzo źle, wymaga stale rosnących nakładów. Z analiz NFZ wynika, że w 2020 r. koszty zapewnienia opieki zdrowotnej – na obecnym poziomie – wzrosną przynajmniej o 2,6 mld zł w stosunku do 2014 r. A do 2030 r. – o 6,4 mld zł. I to z powodu większej liczby seniorów, przy zachowaniu obecnych długich kolejek do świadczeń i bez uwzględniania innych rosnących wydatków.
Na tle innych państw – dane OECD za 2015 r. – Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc, jeżeli chodzi o odsetek PKB przeznaczany na zdrowie. Wydatki publiczne na ten cel wynosiły 4,5 proc. PKB. Dla porównania Węgry przeznaczały 4,7 proc., Słowacja 5,6 proc., a Czechy 6,4 proc. Średnia 28 państw UE to 7,8 proc. W krajach takich jak Niemcy czy Szwecja wydatki przekraczały 9 proc. PKB. Najmniej wydaje Albania – 3 proc. PKB.
EllaOne oraz fundusz ratunkowy nie tym razem
Brak przejrzystości przy refundacji leków – to powód, dla którego Sejm nie zajął się projektem ustawy wprowadzającym specjalny fundusz na leczenie ratunkowe oraz zmiany w refundacji, w działaniu Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, a także wprowadzający receptę na antykoncepcję awaryjną.
– Wstrzymanie prac nie miało nic wspólnego z pigułkami EllaOne i wprowadzaniem na nie recepty – przekonuje Tomasz Latos, wiceprzewodniczący komisji zdrowia. Choć to ona wzbudza najgłośniejsze kontrowersje. Wiceminister zdrowia podczas debaty przyznał, że tylko na Węgrzech dostęp do niej jest ograniczany receptą.
Powodem wstrzymania prac są niejasności z okresem, na jaki miałyby być dopuszczane leki do refundacji. Obecnie są trzy okresy – 2, 3 i 5 lat w zależności m.in. od kategorii leków. Teraz zmiana wprowadza tylko maksymalny okres – do 5 lat. Jednak nie określa minimalnej daty. – To może być tydzień czy dwa miesiące, w zależności od tego, jak zadecydują urzędnicy. To narusza wymogi przejrzystości i równości wobec prawa – mówi prawniczka Paulina Kieszkowska-Knapik. Posłowie postanowili, że trzeba dokumentowi się przyjrzeć i zastanowić nad zmianami.