Pod względem infrastruktury kolejowej doganiamy lata 80., co – zdaniem naszego rządu i PKP – jest wystarczającym powodem, by trąbić o sukcesie. Przykro mi bardzo, Panie i Panowie, ale jesteście partaczami i nic was nie uratuje. Modernizacja w waszym wydaniu sprowadza się do wykładania kryształkami Swarovskiego publicznego szaletu, w którym wybija kanalizacja. Co gorsza, zorientowaliście się, że coś śmierdzi i że stoicie po szyję w szlamie dopiero w momencie, gdy klienci zaczęli omijać was szerokim łukiem. Nie namówicie ich do powrotu, obiecując, że siedząc na złotej desce klozetowej, będą mogli cieszyć się WiFi. To się nie liczy. Liczy się czas i prędkość. A tego – jak widać – nie jesteście w stanie nam zapewnić. Dlatego całkowitym idiotyzmem jest wydawanie miliardów na nowe składy, perony etc. Jesteśmy jedynym krajem w Europie, w którym podróż autem trwa krócej niż pociągiem. I niech tak zostanie. Dla was oznacza to porażkę, ale ja uważam, że możemy przekuć to w sukces. Trzeba tylko zalać tory asfaltem. 9 mld zł na początek wystarczy – da nam jakieś 500 km nowych autostrad i ekspresówek.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję