Gmina Górno musi uiścić 120 tysięcy złotych odszkodowania małżeństwu za uciążliwe sąsiedztwo boiska piłkarskiego. Wyrok sądu może zapoczątkować falę podobnych roszczeń w całej Polsce.
Boisko w Radlinie zostało oddane do użytku w 2010 r. Jak poinformował nas Czesław Pytel, wicewójt gminy Górno w powiecie kieleckim, powód zrobił o nie pierwszą awanturę już podczas otwarcia obiektu. – To było bardzo dziwne, bo przecież wyraził wcześniej zgodę na jego budowę – podkreśla wicewójt. Przez kolejne lata sytuacja eskalowała. Samorządowcy nie siedzieli bezczynnie. Dołożono dodatkowe 80 tys. zł na budowę dźwiękoszczelnych paneli akustycznych, posadzono tuje, postawiono toalety, wydłużono siatki łapiące piłki z sześciu do ośmiu metrów oraz skrócono czas działania boiska z 22.00 do 21.00.
Zabezpieczenia nie pomogły
– Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc rozwiązać konflikt z sąsiadem – stwierdza Czesław Pytel. A jednak Sąd Okręgowy w Kielcach uznał (sygn. akt 1C1402/15), że to za mało. Argumentacja? – Ulokowanie boiska jest „nieszczęśliwe” – powiedział Marcin Chałoński, rzecznik sądu, lokalnemu portalowi echodnia.eu. Ponadto sąd stwierdził, że nie można przedkładać dobra ogółu społeczności gminy nad dobro jednostki. Nie pomogła argumentacja samorządowców, że orlik nie sąsiaduje bezpośrednio z działką powoda, bo oddziela go ulica. A głośniejsza od boiska jest droga krajowa, przez którą dziennie przejeżdża niemal 16 tys. samochodów. Powód nie dokonał też pomiaru hałasu, a jedynym dowodem na uciążliwość obiektu było 39 piłek, które przeleciały na jego posesję, a które zbierał i oddawał za pokwitowaniem dyrekcji szkoły. To wystarczyło, żeby sędzia nakazał wypłatę po 60 tys. zł odszkodowania dla sąsiadującego z orlikiem małżeństwa. Powód żądał jednak po 100 tys. zł i z tego względu już teraz zapowiada apelację. Samorządowcy są zdruzgotani.
Puszka Pandory
– Taki wyrok może być jak otwarcie puszki Pandory i sprawić, że za chwilę samorządy zaleje fala podobnych roszczeń, choć mam nadzieję, że tak się nie stanie – skomentował sprawę Witold Bańka, minister sportu i turystyki w rozmowie z DGP.
Podobnie uważa Michał Braun z Kieleckiej Federacji Organizacji Pozarządowych. – Mam nadzieję, że sąd drugiej instancji uchyli ten wyrok – mówi Braun. I dodaje, że prawo do wypoczynku jednostki nie powinno być ważniejsze od możliwości rozwoju sportowego młodzieży oraz swobodnego spędzania przez nią czasu na świeżym powietrzu. Jego zdaniem mieszkaniec, który wyraził wcześniej zgodę na powstanie orlika, widząc, że gmina starała się ograniczyć hałas, powinien przyjąć do wiadomości sytuację i zaakceptować ją. – A kwota odszkodowania i tak przecież nie poprawi komfortu życia tego mieszkańca – podsumowuje Braun.
W ostatnim roku samorządy mają coraz więcej problemów z orlikami. Przykładowo, przez konflikty z mieszkańcami władze Olsztyna musiały ograniczyć czas otwarcia boisk do 18.00 i zamknąć je kompletnie w niedziele (o kwestiach związanych z modernizacją i organizacją gry na orlikach pisaliśmy 23 marca 2016 r. – „Podcięte skrzydła orlików” – w DGP nr 57). Minister sportu i turystyki przyznaje, że już teraz wielu dyrektorów szkół woli zakazywać używania boisk, niż narazić się na odszkodowania za urazy dzieci czy roszczenia spowodowane zakłócaniem spokoju.
Prawnicy zaznaczają, że nie każdy sąd musi być tak surowy, jak ten w Kielcach. – Jeden wyrok nie musi jeszcze oznaczać fali podobnych rozstrzygnięć – twierdzi Ewa Skrzypczyńska, prawnik z kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners. Tłumaczy, że w tego typu sprawach dużo zależy od okoliczności sprawy, które każdorazowo są oceniane przez sąd. – W niniejszej sprawie dużą rolę odegrała determinacja mieszkańca w gromadzeniu dowodów potwierdzających rozmiar uciążliwości – twierdzi mec. Skrzypczyńska.
Jak się zabezpieczyć
Jak zatem można się zabezpieczyć przed podobnymi roszczeniami? Warto, by przed rozpoczęciem inwestycji związanych z budową boisk sportowych gmina się upewniła, uwzględniając przy tym całokształt stosunków miejscowych, czy obiekty są odpowiednio przystosowane do uprawiana sportu. Kontrowersyjne może być umieszczanie orlika np. na terenie zabudowy jednorodzinnej. Natomiast w przypadku już istniejących obiektów samorząd powinien podjąć wszelkie działania mające na celu ograniczenie hałasu, m.in. polegające na budowie dodatkowego zabezpieczenia w postaci ekranów dźwiękochłonnych.
– Ograniczenie godzin otwarcia obiektu nie jest jedynym środkiem zmniejszającym problemy – mówi mec. Skrzypczyńska. – Zgodnie z prawem gmina nie powinna dopuszczać do działań, które będą zakłócać korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości oraz stosunków miejscowych, o czym mowa w art. 144 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 380 ze zm.).
Jak pokazuje wyrok kieleckiego sądu, interpretacja tego przepisu, nawet po wzięciu pod uwagę wszelkich okoliczności łagodzących, może być dla gospodarza orlika niekorzystna. - Powinniśmy dążyć do jak największej dostępności obiektów sportowych, a dyrektorzy szkół nie powinni bać się odpowiedzialności – apeluje minister Bańka. Dodaje, że jeżeli samorządy zrobiły wszystko zgodnie z prawem i odbyły konsultacje z okolicznymi mieszkańcami, sądy powinny oddalać podobne roszczenia.