W niedzielę 31 marca w niektórych gminach Polski minął termin składania deklaracji dotyczących wysokości opłat, jakie od lipca właściciele nieruchomości będą ponosili za wywóz śmieci. Za spóźnialskich decyzję podejmą urzędnicy.
Mogą sporo stracić – szczególnie jeśli zamierzali w deklaracji zaznaczyć, że będą segregowali śmieci (a wtedy opłata jest nawet o połowę niższa). Urząd, wydając decyzję, może naliczyć im normalną stawkę.
Może się jednak okazać, że jeszcze nie wszystko stracone. Z uwagi na przypadające 31 marca święta część samorządów, w których termin minął, postanowiła dać mieszkańcom ostatnią szansę. Jeszcze dziś urzędnicy będą przyjmowali deklaracje. Tak jest m.in. w Dąbrowie Górniczej, Raciborzu czy Jędrzejowie. W Płocku ostateczny termin przesunięto do 15 kwietnia.
Nie brakuje jednak gmin i miast, w których jest jeszcze więcej czasu na złożenie deklaracji. Przykładowo częstochowscy i gliwiccy urzędnicy czekają na nie do 31 maja, z kolei w Krakowie czy Wałbrzychu – do 30 kwietnia.
W wielu miastach wciąż niewielu mieszkańców złożyło deklaracje. Kilka dni temu władze Kielc poinformowały, że do urzędu spłynęło tylko ok. 30 proc. spodziewanych dokumentów. Podobnie było w Słupsku, gdzie deklaracje złożyła połowa mieszkańców.
Sytuacja robi się coraz poważniejsza, bo nowy system zagospodarowania śmieci ma ruszyć 1 lipca. Wiele gmin wciąż nie rozpisało przetargów na wywóz śmieci, a jak widać, mieszkańcy też nie spieszą się z deklaracjami.
Minister środowiska Marcin Korolec mimo to uspokaja. – Wierzę, że zdążymy do 1 lipca. Nie ma co robić niepotrzebnego napięcia – powiedział w radiowej Trójce.
W ciągu kilku tygodni jego resort ma przygotować raport o stanie przygotowań samorządów do nowej ustawy śmieciowej.