Procedury administracyjna i karna różnie regulują prawa przesłuchiwanych. Dla urzędników, którzy są wzywani i w postępowaniu karnym, i przed organ administracji, mniej korzystna jest ta druga sytuacja
Podczas prac komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji powstał ciekawy problem prawny. Wezwana przed jej oblicze została bowiem była urzędniczka stołecznego magistratu, której śledczy zarzucają przestępstwo urzędnicze. Przysługują jej więc w kontaktach z prokuraturą lub sądem karnym wszelkie gwarancje wynikające z kodeksu postępowania karnego. Jednak komisja weryfikacyjna to organ administracyjny, a nie śledczy. Działa, w przeciwieństwie chociażby do komisji śledczych powoływanych przez Sejm, na podstawie kodeksu postępowania administracyjnego, a nie k.p.k. Procedura administracyjna jest zaś znacznie uboższa, jeśli idzie o prawa świadka. Nie przysługuje mu choćby uprawnienie generalnego uchylenia się od odpowiedzi na wszystkie zadane pytania.
Tu jednak pojawia się wątpliwość: czy w takim razie udzielone świadkowi, który w tej samej sprawie jest podejrzany lub oskarżony w postępowaniu karnym, gwarancje procesowe nie są iluzoryczne? Tak twierdzi adwokat dr Łukasz Chojniak. Jego zdaniem organy administracji muszą patrzeć na świadka, który przed nimi staje, przez pryzmat całokształtu jego sytuacji. I jeśli równolegle prowadzona jest przeciw niemu sprawa karna, to organ powinien w swym zachowaniu posiłkować się uprawnieniami wynikającymi z k.p.k. I to nawet wtedy gdy nie wynika to wprost z przepisów prawa. Ustawodawcy nie mogło przecież – zdaniem dr. Chojniaka – chodzić o to, by gwarancje udzielane składającym wyjaśnienia mogły zostać ograniczone poprzez radykalniejszą w tym przypadku procedurę administracyjną.
Niektórzy eksperci uważają jednak inaczej. – Świadek występujący np. przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji nie może powoływać się na przysługujące mu uprawnienia wynikające z k.p.k. Obowiązują go tylko te ujęte w k.p.a. – uważa dr Mariusz Bidziński, wykładowca w Uniwersytecie SWPS i wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy. Co nie oznacza wcale, że funkcjonariusz publiczny musi burzyć swoją całą linię obrony. – Nadal może odmawiać odpowiedzi na pytania, ale nie z góry przed ich usłyszeniem, lecz po wypowiedzeniu każdego z nich – podkreśla ekspert.
Procedura administracyjna jest znacznie uboższa, jeśli idzie o prawa świadka
Wyobraźmy sobie, że urzędnikowi zarzucono popełnienie przestępstwa np. z art. 231 kodeksu karnego („Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.”). Jeśli ma on już status oskarżonego, zastosowanie znajduje art. 175 kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z par. 1 oskarżony może bez podania powodów odmówić odpowiedzi na poszczególne pytania lub odmówić składania wyjaśnień w całości. Gdy funkcjonariusz jest przesłuchiwany jako świadek, ale można się spodziewać, że lada moment zostanie oskarżony, przyjmuje się, że przysługuje mu to samo uprawnienie.
Mniejsze i większe uprawnienia
Sprawą czynu zabronionego może jednak zainteresować się również organ administracji publicznej. Przykład? Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji. Wzywa ona urzędników, którzy znaleźli się w obrębie zainteresowań prokuratury. Przed komisją uprawnienia wezwanego są mniejsze. Reguluje je art. 83 kodeksu postępowania administracyjnego. Paragraf 1 określa, że nikt nie ma prawa odmówić zeznań w charakterze świadka, z wyjątkiem małżonka strony, wstępnych, zstępnych i rodzeństwa strony oraz jej powinowatych pierwszego stopnia, jak również osób pozostających ze stroną w stosunku przysposobienia, opieki lub kurateli. Paragraf 2 określa, że świadek może odmówić odpowiedzi na pytania, gdy odpowiedź mogłaby narazić jego lub jego bliskich wymienionych w par. 1 na odpowiedzialność karną, hańbę lub bezpośrednią szkodę majątkową albo spowodować naruszenie obowiązku zachowania prawnie chronionej tajemnicy zawodowej. Mówiąc prościej: ta sama osoba może w postępowaniu karnym stwierdzić, że w ogóle nie będzie odpowiadała na pytania. Wezwana przed organ już nie może skorzystać z tak daleko idącego uprawnienia.
Eksperci przyznają, że to sytuacja choćby z konstytucyjnego punktu widzenia wątpliwa. Może przecież być tak, że odpowiedź na dane pytanie nie naraża urzędnika świadka na odpowiedzialność karną, ale prowadzi do ujawnienia jego taktyki obrony przed sądem karnym. I choć formalnie prokurator nie będzie mógł zeznań złożonych organowi wykorzystać procesowo, tak w praktyce to uczyni, np. wzywając na świadka członka organu odbierającego zeznania.
Sposób postępowania
Co więc powinni robić urzędnicy? – Muszą pamiętać, że przepisy k.p.a. nigdzie nie stanowią, że to organ decyduje o tym, co naraża świadka na odpowiedzialność karną, a co nie. Prawo do takiej oceny przysługuje świadkowi – mówi dr Mariusz Bidziński, wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy. Jego zdaniem organ administracji publicznej może wyciągać konsekwencje wobec wezwanego, który zasłania się przysługującymi mu uprawnieniami płynącymi z procedury karnej. Bo organu przepisy k.p.k. w żaden sposób nie wiążą.
– Jednak nie można już wyciągać konsekwencji z tego tytułu, że coś zdaniem przesłuchiwanego naraża go na negatywne skutki ujęte w art. 83 k.p.a., podczas gdy zdaniem członków organu nie. Przecież gdyby ostatecznie rację miał świadek, a nie organ, ten ostatni w żaden sposób nie mógłby zrekompensować swojego błędnego osądu – zaznacza dr Bidziński. Co to oznacza w praktyce? – Świadek musi wysłuchać każdego pytania i może każdorazowo stwierdzić, że odmawia odpowiedzi na pytanie, ponieważ narażałaby go ona na odpowiedzialność karną. Praktyczny skutek będzie identyczny, jak w przypadku próby zasłonienia się gwarancjami z procedury karnej. Jedyne ryzyko polega na tym, że przesłuchanie potrwa nie 5 minut, lecz kilka godzin – wskazuje radca prawny.