Jej zdaniem proponowana przez Ministerstwo Środowiska nowelizacja ustawy o GMO umożliwia w przyszłości komercyjne uprawy roślin modyfikowanych. Jednocześnie według niej, zapisy konsultowanego obecnie społecznie projektu, są niezgodne z konstytucją w kwestiach ochrony zdrowia, ochrony środowiska i prawa własności.

"Są to wyjątkowo niebezpieczne zapisy - mówiła Jaroszewska-Nowak. - Miesiąc przed wysiewem wystarczy, że rolnik się zgłosi do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa, (poinformuje), że zamierza taką uprawę prowadzić, zostanie stworzony rejestr i w zasadzie nic więcej nie jest powiedziane, co ten rolnik powinien zrobić".

"Nie ma żadnych zabezpieczeń, żadnego zawiadamiania sąsiadów, liczenia się z ewentualnymi szkodami, jakie może taka uprawa przynieść nie tylko rolnikom, ale też mieszkańcom, agroturystyce, ludziom, którzy mają alergię" - podkreśliła.

Dodała, że organizacja, do której należy, przyglądała się zapisom obowiązującym w innych krajach UE, i znalazła tam szereg utrudnień, obwarowań, które w jakiś sposób zabezpieczają środowisko.

Tłumaczyła także, że na podstawie obserwacji upraw w USA i Kanadzie wykazano, że żadne strefy buforowe nie są w stanie zabezpieczyć środowiska przed przeniesieniem pyłków. "W dobie, gdzie mamy coraz więcej tornad, huraganów, praktycznie nie ma takiego zabezpieczenia, które by trwale mogło je obronić. A w warunkach rozdrobnionego rolnictwa polskiego, gdzie są naprawdę poszatkowane działki, to jest kompletnie niemożliwe" - zaznaczyła.

"To są żywe organizmy, które się mnożą, będą mutować - wkraczamy na nieodwracalną ścieżkę" - dodała.

Jednocześnie wskazała, że w dyskusji o GMO nie można pomijać kwestii zdrowia. Przywołała badania francuskiego biologa molekularnego Erica-Gillesa Seraliniego, który w 2012 roku na szczurach dowiódł szkodliwości pasz z roślin genetycznie zmodyfikowanych.

"Wyniki wskazują, że GMO podawane zwierzętom laboratoryjnym powodują guzy nowotworowe i innego rodzaju uszczerbki na zdrowiu, więc samo to jest dowodem na to, że należałoby przeprowadzić szereg dalszych badań, potwierdzających, bądź obalających te hipotezy, a nie podawanie tego ludziom do spożycia i wprowadzanie do środowiska. To jest zasada przezorności, główna zasada zrównoważonego rozwoju" - podkreśliła Jaroszewska-Nowak.

Stowarzyszenie Polska wolna od GMO nie sprzeciwia się jednak doświadczeniom w zamkniętych laboratoriach. Jaroszewska-Nowak wskazała, że w takich warunkach panuje pełna kontrola i są możliwe zabezpieczenia przed przedostaniem się organizmów zmodyfikowanych do środowiska.

Przygotowany przez Ministerstwo Środowiska projekt nowelizacji ustawy o organizmach genetycznie zmodyfikowanych ma na celu m.in. - jak tłumaczy resort - zwiększenie bezpieczeństwa dla zdrowia ludzi i środowiska m.in. poprzez skuteczną kontrolę upraw GMO. Projekt jest obecnie opiniowany i przechodzi konsultacje społeczne.

Jaroszewska-Nowak dodała, że po nowelizacji ustawy o nasiennictwie, z której wykreślono zapisy o zakazie obrotu i zakazie prowadzenia upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych Stowarzyszenie Polska wolna od GMO oczekiwało, że powstanie nowe spójne prawo w tym obszarze. "Zamiast tego dostajemy wciąż nowe, szczątkowe nowelizacje, które wprowadzają szereg niekorzystnych zapisów, bardzo mało szczegółowych, i w naszej ocenie te zapisy, które tam są, umożliwiają po prostu w przyszłości uprawy komercyjne roślin zmodyfikowanych" - powiedziała.

GMO podczas ostatniej sesji zajął się również Parlament Europejski. Europosłowie poparli w ubiegły wtorek nowe unijne przepisy, które ułatwią państwom UE wprowadzanie zakazu bądź ograniczanie upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych na swym terytorium. (PAP)

zab/mok/