Sąd europejski uznał, że mali przedsiębiorcy nie muszą płacić tantiem. Hotelarzy natomiast z tego obowiązku nie może zwolnić nawet państwo.
Ile kosztuje muzyka / DGP
W dwóch z pozoru bardzo podobnych sprawach luksemburski Trybunał Sprawiedliwości, orzekając tego samego dnia i w tym samym składzie, podjął diametralnie różne rozstrzygnięcia. W obu przypadkach chodziło o włączanie muzyki emitowanej przez radio i z odtwarzaczy płyt.
Jeden proces dotyczył włoskiego dentysty puszczającego płyty w czasie, gdy leczył pacjentów, a drugi irlandzkich hotelarzy, umieszczających w pokojach radioodbiorniki i telewizory.
Okazało się, że obowiązek wnoszenia opłat na rzecz organizacji zarządzających prawami autorskimi zależy od kilku kwestii i nie jest taki sam dla różnych podmiotów, nawet jeżeli owe organizacje zgłaszają się do wszystkich z takimi samymi żądaniami.
W obydwu sprawach trybunał określił kryteria, jakimi będą musiały kierować się krajowe sądy państw Unii, ilekroć będą orzekały w procesach dotyczących wnoszenia opłat za odtwarzanie muzyki w miejscach prowadzenia działalności zarobkowej.

Pozwany włoski dentysta

Przyczyną, dla której TS uznał, że istnieją okoliczności, w których odtwarzanie płyt nie daje prawa do pobierania tantiem, była historia Marca del Corso. Włoska Societa Consortile Fonografici, zajmująca się zbiorowym zarządzaniem prawami autorskimi i pobieraniem należności, najpierw próbowała zawrzeć zbiorowe porozumienie ze stowarzyszeniem włoskich stomatologów. Kiedy się to jednak nie udało, pozwała właściciela gabinetu w Turynie. Zażądała odpowiedniego wynagrodzenia za każde publiczne – jak to określiła SCF – udostępnianie prawnie chronionych nagrań.
Rozpoznający sprawę sąd apelacyjny zwrócił się do trybunału m.in. o ocenę, czy puszczanie muzyki w prywatnym gabinecie mieści się w zakresie pojęcia publicznego odtwarzania.
Trybunał odpowiedział, że ocena zależy od konkretnej sytuacji, na którą zawsze składa się kilka elementów.
Należy więc brać pod uwagę przede wszystkim znaczenie przymiotnika „publiczne”. Po to by odtwarzanie można było uznać za takie, słuchaczami musi być znaczna, nieokreślona grupa potencjalnych odbiorców. Co więcej, muszą oni być dla osoby włączającej muzykę grupą docelową. Nie chodzi więc o osoby, które wchodząc do gabinetu, słyszą odtwarzane dźwięki przypadkowo.
Kierując się tymi kryteriami, TS orzekł, że wprawdzie dentysta z Turynu świadomie odtwarzał płyty, ale jego pacjenci to określona, stosunkowo niewielka grupa, a nie ogół ludności. Dlatego stomatolog bezpłatnie odtwarzający fonogramy w swoim prywatnym gabinecie nie udostępnia publicznie muzyki w rozumieniu prawa Unii, mimo ze czyni to z korzyścią dla pacjentów. Słuchają oni bowiem muzyki sączącej się w tle, niezależnie od własnej woli.
Trybunał podkreślił też, że samo odtwarzanie nagrań w gabinecie nie ma charakteru zarobkowego. Pacjenci przychodzą bowiem leczyć zęby, a odtwarzanie fonogramów nie jest nieodłącznym elementem opieki stomatologicznej.
– Orzeczenie to będzie miało wpływ na praktykę orzeczniczą także polskich sądów – uważa Piotr Dynowski, szef praktyki własności intelektualnej w kancelarii prawniczej Bird & Bird.
– Mam nadzieję, że rozwieje wątpliwości narosłe wokół kwestii dozwolonego użytku publicznego, jak to określa ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Ważne jest, że pozwoli spać spokojnie licznym właścicielom sklepików, zakładów fryzjerskich czy gabinetów lekarskich, którzy odtwarzają muzykę z radioodbiorników często bardziej dla siebie czy pracowników niż po to, by zwiększyć przychody z prowadzonej działalności. Kluczowym kryterium decyzji klienta o skorzystaniu z usług zakładu lub gabinetu nie jest bowiem muzyka – podkreśla mecenas Dynowski.



Hotelarze z Irlandii inaczej

Irlandzcy hotelarze zostali z kolei zwolnieni przez prawo krajowe z obowiązku godziwego wynagradzania producentów fonogramów opublikowanych w celach handlowych, jak to określa prawo Unii. Tym samym nie musieli płacić tantiem za słuchanie przez gości nagrań w pokojach, tak jakby mieściło się to w granicach pojęcia użytku prywatnego.
Dlatego Phonographic Performance Limited, spółka zajmująca się zbiorowym zarządzaniem prawami producentów fonogramów, wniosła powództwo przeciwko państwu do sądu najwyższego Irlandii. Przedsiębiorca dążył do ustalenia, że prawo krajowe łamie regulacje Unii, w skutek czego hotelarze nie płacą tantiem. Zażądał też z tego tytułu odszkodowania.
Irlandzki sąd zwrócił się do trybunału z pytaniem, czy hotelarz, który umieszcza w pokojach klientów telewizory lub radia, do których doprowadza sygnał, jest użytkownikiem, który publicznie udostępnia nadawane w mediach fonogramy w rozumieniu prawa Unii.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Eurpejskiej orzekł, że przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę, że właściciel hotelu świadomie udostępnia swoim klientom programy zawierające chronione prawem utwory. I czyni to zarobkowo.
Poza tym unijny sąd przypomniał, że odbiorcy to duża, nieokreślona grupa ludzi, ponieważ klienci mogą być przypadkowi. Co więcej, odbiorców tych można uznać za publiczność. Kluczową kwestią dla oceny sytuacji jest także to, że goście hotelowi słuchają muzyki i oglądają programy świadomie. To zaś jest ważną częścią oferty i wpływa na cenę pokoju.
Z tych wszystkich powodów hotelarze są użytkownikami nagrań udostępniającymi je publicznie. Dlatego muszą uiszczać godziwe wynagrodzenie za odtwarzanie nagrań, oprócz zapłaty należnej twórcom od nadawców – stacji radiowych lub telewizyjnych. I nie ma znaczenia, czy w pokojach znajdują się odbiorniki lub odtwarzacze cyfrowe, czy analogowe.
Ostatecznie trybunał uznał, że jedynym wyjątkiem pozwalającym na niepłacenie tantiem, jest tzw. użytek prywatny nagrań w rozumieniu prawa Unii.
W wypadku hoteli nie mamy jednak z nim do czynienia, ponieważ udostępnianie publiczne, a za takie uznał TS puszczanie muzyki w pokojach, restauracjach i holach, stanowiłoby sprzeczność logiczną i terminologiczną z tym, co dyrektywa 2006/115/WE nazywa użytkiem prywatnym.

Wpływ na praktykę orzeczniczą

Co więcej, Trybunał orzekł, że państwa członkowskie Unii Europejskiej nie mają prawa zwolnić krajowym ustawodawstwem nikogo, kto publicznie udostępnia nagrania, z obowiązku płacenia producentom fonogramów.
– Zgadzam się, że należy różnicować sytuację użytkowników nagrań. Niemniej uważam, że najważniejszą korzyścią z orzeczeń TS dla sądów państw członkowskich jest ustalenie kryteriów, jakie trzeba brać pod uwagę przy ocenie, czy mamy do czynienia z użytkiem publicznym przynoszącym korzyść materialną, czy prywatnym – mówi Ewa Nowińska, profesor z Uniwersytetu Jagiellońskiego, radca prawny.
– Jestem przekonany, że obydwa orzeczenia, choć ważne i systematyzujące, nie zmienią polskiej praktyki orzeczniczej – przekonuje jednak Michał Błeszyński, radca prawny z kancelarii Błeszyński i partnerzy.
– Nadal kluczową rolę będzie pełniła u nas zasada wynikająca z orzeczenia Sądu Najwyższego: udowodnić, że nie udostępnia nagrań publicznie, musi ten, kto czerpie korzyści z używania ich prywatnie. Bez względu na to, czym zajmuje się ów przedsiębiorca.
Kluczowe jest to, że goście hotelu słuchają utworów świadomie, a nie przy okazji

Podstawa
Wyroki w sprawach: C-135/10 Societa Consortile Fonografici (SCF) przeciwko Marcowi del Corso i C-162/10 Phonographic Performance (Ireland) Limited przeciwko Irlandii, Attorney General.