Polecany produkt: Ustawa o pracownikach samorządowych >>>
Dysponenci środków publicznych są zobowiązani podjąć rozmowy ze związkami zawodowymi w zakresie ustalenia zasad podziału pieniędzy na wynagrodzenia urzędników - mówi w wywiadzie dla DGP Robert Barabasz, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność”.
Dysponenci środków publicznych są zobowiązani podjąć rozmowy ze związkami zawodowymi w zakresie ustalenia zasad podziału pieniędzy na wynagrodzenia urzędników - mówi w wywiadzie dla DGP Robert Barabasz, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność”.
Co pan zamierza zrobić, jako przedstawiciel organizacji związkowej, z tym, że niektórzy szefowie urzędów nie zamierzają wypłacać podwyżek w służbie cywilnej?
Prawdopodobnie dysponenci środków przeznaczonych przez rząd na podwyżki potraktowali je jako swoją własność i najchętniej daliby je sobie. Jednak na poważnie, wydaje się, że problem ten dotyczy urzędów, w których nie dokonano zmian dyrektorów generalnych i ich odpowiedników (inspektorów wojewódzkich, regionalnych dyrektorów itp.). Działanie takie to sabotowanie założeń nowego rządu.
Niestety, to nie do końca prawda. Podwyżek nie będzie także w urzędach, gdzie dyrektorzy zostali już zmienieni.
Jeśli tak postępują nowo powołani dyrektorzy generalni, to jeszcze gorzej! To znaczy, że te osoby nie są w stanie zrozumieć polityki władz centralnych, która zleciła im odpowiedzialną funkcję kierowania administracją. W tym przypadku należałoby jak najszybciej ich powymieniać. Ponadto w ubiegły piątek w sprawie niewypłacanych podwyżek rozmawiałem z nowym szefem służby cywilnej. Mam nadzieję, że zwróci on uwagę dyrektorom generalnym i kierownikom jednostek na problemy z wypłatą podwyżek.
Tylko tyle?
Nie. Dodatkowo zachęcam organizacje związkowe do wchodzenia w spory zbiorowe z pracodawcami, a nawet do składania zawiadomień do prokuratury, gdyż pracodawcy nie konsultując ze związkami kryteriów i zasad podziału środków, łamią zapisy ustawy o związkach zawodowych. Dokładnie art. 27 ust. 3 ustawy z 23 maja 1991 r., który stanowi, że regulaminy nagród i premiowania są ustalane i zmieniane w uzgodnieniu z zakładową organizacją związkową; dotyczy to również zasad podziału środków na wynagrodzenia dla pracowników zatrudnionych w państwowej jednostce sfery budżetowej. Dysponenci tych środków nie robią nam wcale łaski, są wręcz zobowiązani podjąć rozmowy ze związkami zawodowymi w zakresie ustalenia zasad podziału pieniędzy na wynagrodzenia. Na marginesie tylko dodam, że obecna sytuacja to doskonała okazja dla organizacji związkowych działających w poszczególnych urzędach. Mają szansę udowodnić, że są potrzebne i skuteczne w walce o prawa pracownicze.
Ale w części urzędów nie ma organizacji związkowej. Co wtedy?
To trzeba ją założyć. To jest jedyna droga do skutecznego egzekwowania praw pracowniczych. Sprawa nie jest trudna do realizacji – wystarczy 10 osób, by związek zaczął działać. Służę pomocą w tej sprawie!!! Pojedynczy pracownik jest bezsilny i nic dobrego dla niego z takiej samotnej walki raczej nie wyniknie. Niestety przyszło nam funkcjonować w czasach drapieżnego kapitalizmu i arogancji władzy jak kto woli – dyrektorskiej czy właścicielskiej, której skutecznie przeciwstawić się mogą tylko związki zawodowe.
Jakie kryteria powinny być brane przy podwyżkach, czy przyznawanie wszystkim średnio po 200 zł to dobry kierunek?
Przede wszystkim trzeba wspólnie usiąść do rozmów i wypracować kryteria odpowiadające specyfice każdego urzędu. Nie ma na to idealnej recepty, potrzebny jest przede wszystkim kompromis. W sytuacji, w jakiej dziś znajduje się administracja rządowa (osiem lat zamrożenia wynagrodzeń), nie mam nic przeciwko równemu podziałowi kwotowemu. Nie znaczy to jednak, że podwyżkę muszą otrzymać wszyscy. W moim urzędzie na wyższe pensje nie mogą liczyć np. nowo powołani oraz odwołani wcześniej dyrektorzy, a także osoby, które otrzymały znaczne podwyżki w ostatnich czterech latach. Negocjacje były trudne, ale osiągnęliśmy zadowalający obie strony kompromis.
Czy nie zaskoczyło pana to, że jak wynika z ostatniego raportu szefa służby cywilnej, średnie płace w służbie cywilnej wzrosły o ponad 3 proc., choć fundusze płac były zamrożone?
Nie. Pamiętajmy, że swoje interesy bardzo dobrze miały i mają zabezpieczone pewne grupy w administracji, m.in. pracownicy mianowani oraz wszelkiej maści ulubieńcy dyrekcji, dla których zawsze znalazło się „parę groszy za szczególne osiągnięcia”.
W czerwcu będziemy znali makroekonomiczne założenia do budżetu na 2016 r. Czy związki będą domagać się podwyżek dla służby cywilnej?
Taka jest rola związków zawodowych. Liczymy na to, że nowy rząd nie popełni tych samych błędów co poprzedni, czyli nie pomyśli o kolejnych podwyżkach dopiero pod koniec kadencji. Przy czym chciałbym podkreślić, że urzędnicy nie lubią kiełbasy wyborczej, o czym przekonała się poprzednia ekipa rządząca. Ogólnie rzecz ujmując, administracja wraz z rodzinami to około półtora miliona głosów w wyborach, których jak się okazało, w 2015 r. nie można lekceważyć. Chcemy, by nasza praca była godnie opłacana, tak jak to jest w całej Europie. Będziemy domagać się wzrostu wynagrodzeń o co najmniej 20 proc.
Jaki powinien być mechanizm podziału ewentualnych dodatkowych środków na wynagrodzenia?
Jedną z dróg do poprawy sytuacji dotyczącej wynagrodzeń w administracji powinno być podwyższanie co roku kwoty bazowej. Za wysokimi wymaganiami, nowymi projektami i zadaniami okraszonymi rzetelną i uczciwą pracą urzędników powinna iść dobra płaca. Nie kto inny jak urzędnicy w praktyce realizują politykę każdego rządu. Władza, która jest tego świadoma, będzie miała w nas sojusznika, a nie sfrustrowanego urzędasa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama