W 2016 r. po ośmiu latach pracownicy urzędów wojewódzkich, skarbowych i ministerstw mogą liczyć na wyższe pensje. Nawet o 5 proc.
Płaca minimalna goni pensje urzędników
/
Dziennik Gazeta Prawna
Zdaniem szefowej rządu wobec urzędników lepiej stosować politykę miłości, niż walczyć z nimi jak Donald Tusk, który nie podwyższał im zarobków przez siedem lat i próbował o 10 proc. zmniejszyć zatrudnienie. Premier Ewa Kopacz zaczęła od listu pochwalnego do pracowników administracji publicznej, a – jak wskazują informacje DGP – zamierza również dać im podwyżki, które mogą wynieść nawet 5 proc. W ten sposób średnia urzędnicza pensja zwiększyłaby się z obecnych 4,8 tys. zł do około 5 tys. zł.
Według związkowców chodzi o pozyskanie w najbliższych wyborach parlamentarnych pół miliona głosów od rodzin urzędniczych. Ta teza jest prawdopodobna tym bardziej, że Kopacz przewiduje podwyżki od 2016 roku, ale z wyrównaniem za rok 2015. Pierwsze wyższe wypłaty urzędnicy dostaliby zatem już po wyborach.
Docenić urzędników
Pracownicy administracji rządowej, których jest ponad 120 tys., doczekają się wreszcie podwyżek. Ostatni wzrost ich uposażeń miał miejsce w 2008 r. To jedyna tak liczna grupa w sferze budżetowej, której płace przez tyle lat były zamrożone. W tym czasie np.
nauczyciele uzyskali blisko 50-proc. podwyżki, a uposażenia mundurowych wzrosły o 300 zł. Trzeba jednak przyznać, że członkowie korpusu służby cywilnej zarabiają przeciętnie blisko 4,8 tys. zł, czyli o 800 zł więcej od średniej krajowej.
– Najpóźniej na początku maja będą znane założenia do projektu ustawy budżetowej na 2016 r. Wszystko wskazuje, że premier Ewa Kopacz będzie chciała docenić pracę urzędników i przyznać im wreszcie podwyżki, których notorycznie odmawiał jej poprzednik Donald Tusk – mówi DGP osoba zajmująca stanowisko kierownicze w kancelarii premiera (dane do wiadomości redakcji).
Według naszego informatora podwyżka miałaby być z wyrównaniem od tego roku, czyli zostać ustanowiona o wskaźnik inflacji za 2015 r., która jest prognozowana na poziomie 1,2 proc., a także o zakładaną na 2016 r. Zaznacza, że jeśli będzie deflacja, to rząd i tak może zdecydować o wzroście – nawet o 5 proc. – tzw. kwoty bazowej (patrz infografika). – Wystarczającą argumentacją będzie brak podwyżek przez ostatnich siedem lat – dodaje.
Widać, że Ewa Kopacz zabiega o urzędników. Otrzymują od niej podziękowania za wkład pracy, np. przy okazji nieformalnego święta służby cywilnej 11 listopada. Dziś ma wziąć udział w konferencji poświęconej promowaniu dobrych praktyk w wybranych urzędach. Claudia Torres-Bartyzel, nowa szefowa służby cywilnej, otwarcie przyznaje, że ma dobre relacje z premierem. Nie będzie więc problemu z przekonaniem jej do choćby symbolicznych podwyżek.
Zatrzymać najlepszych
– List premier do urzędników był pierwszym sygnałem, że docenia naszą pracę i to czujemy. Z tego, co wiem, to nowa szefowa służby cywilnej również bardzo zabiega o podwyżki dla członków korpusu – potwierdza Halina Stachura-Olejniczak, dyrektor generalny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Zaznacza, że sam wzrost płac nie załatwi sprawy, bo konieczne są zmiany systemowe, aby o przyznaniu określonego
wynagrodzenia decydowały efekty pracy, a nie jej miejsce. Obecnie jej pracownicy, przechodząc na podobne stanowiska do ministerstw, na wstępie otrzymują po tysiąc złotych więcej.
– Szefowa służby cywilnej na pierwszym ze swoich spotkań mówiła, że będzie przekonywać panią premier o odblokowania zamrożenia płac. To byłby jej wielki sukces. Dzięki temu można by próbować zatrzymać wykwalifikowanych specjalistów, którzy odchodzą z urzędu, bo są sfrustrowani zamrożeniem płac – podkreśla Marek Reda, dyrektor generalny Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego.
– Na podwyżki czekamy od lat. Każde
pieniądze spotkają się z uznaniem. Tym bardziej, że przez brak podwyżek osoby z dobrym wykształceniem i doświadczeniem odchodzą z urzędów, bo czują, że się ich nie docenia – uważa Robert Barabasz, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność”.
– Mam nadzieję, że nie jest to kiełbasa wyborcza – dodaje.
Claudia Torres-Bartyzel nie odniosła się do pytania DGP o ewentualne podwyżki w administracji rządowej.