Aplikacje na wakaty w administracji wysyłają latem w większości świeżo upieczeni absolwenci. Dyskwalifikuje ich jednak brak doświadczenia.
Konkurs na zatrudnienie w urzędzie / Dziennik Gazeta Prawna
Co dwa tygodnie na stronie internetowej kancelarii premiera pojawia się średnio 250 ofert pracy w administracji rządowej. Urzędnicy odchodzą bowiem na emeryturę czy korzystają z urlopu macierzyńskiego lub rodzicielskiego. Jak wynika z naszej sondy, w wakacje zamiast nawet kilkuset aplikacji na jedno stanowisko, wpływa ich tylko kilka lub kilkanaście, przy czym duża ich część odpada ze względu na niespełnienie podstawowych kryteriów.
Mniej chętnych
Nawet na najniższych stanowiskach urzędniczych wymagane jest najczęściej minimum dwa lata doświadczenia. W wakacje zgłasza się mało kandydatów spełniających ten warunek.
– W tym czasie spływa do nas zdecydowanie mniej ofert ze strony osób chcących zmienić pracę. Szturmują nas absolwenci, którzy dopiero się obronili, i tylko czasami – jeśli mają doświadczenie nabyte w czasie studiów – mogą się ubiegać o stanowiska urzędnicze – mówi Halina Stachura-Olejniczak, dyrektor generalna Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Tłumaczy, że na stanowisko sekretarki zwykle napływa nawet 150 aplikacji, latem – o połowę mniej. – Mamy wyśrubowane wymagania wobec dwóch stanowisk w wydziale infrastruktury, więc tam w ogóle może być mało ofert – dodaje.
Podobnie jest w samorządach. – Można śmiało powiedzieć, że w czasie przerwy wakacyjnej łatwiej znaleźć posadę w urzędzie. Nawet ci, którzy chcą zmienić pracę i śledzą oferty, w lipcu i sierpniu nie chodzą na rozmowy i nie wysyłają aplikacji – potwierdza Zbigniew Mackiewicz, sekretarz gminy Suwałki.
Wskazuje, że obecnie samorządy szukają pracowników na stanowiska związane z gospodarką odpadami. Poza wakacjami na jedno miejsce wpływa nawet kilkadziesiąt ofert, a latem jest ich co najwyżej kilkanaście.
Najmniej osób ubiega się o stanowiska kierownicze w administracji.
– Tu już wymagania są wysokie i często osoby, które je spełniają, wybierają sektor prywatny, bo firmy oferują znacznie wyższe zarobki. Niezależnie od pory roku na takie stanowiska wpływa u nas co najwyżej kilka aplikacji – zaznacza Marek Kuciński, dyrektor generalny Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Dodaje, że nie ma też dużego zainteresowania pracą na zastępstwo. Na jedno stanowisko aplikuje po kilka osób.
Błędy i niezrozumienie
Każda oferta zatrudnienia w urzędzie musi spełniać wszystkie warunki formalne, które są podane w ogłoszeniu. Kandydatom stawia się też wymagania, które dzielą się na niezbędne i pożądane.
– Jeśli kandydat nie dostarczył nam jakiegoś oświadczenie, to dzwonimy do niego, aby je uzupełnił. Niestety, jeśli w wymaganiach podstawowych podajemy dwuletni staż, a aplikującemu brakuje np. miesiąca, to jego oferta nie jest rozpatrywana – wjaśnia Halina Stachura-Olejniczak. Według niej nawet 20 proc. ofert nie spełnia podstawowych wymogów.
Potwierdza to Marek Kuciński. Radzi, by ogłoszenia o pracy czytać ze zrozumieniem i kompletować wszystkie wymagane dokumenty. Inaczej cały trud kandydata idzie na marne.
Urzędy spotykają się też z tym, że na wolne stanowiska aplikują te same osoby.
– Nie przekreślamy ich na wstępie, bo zdajemy sobie sprawę, jak trudno jest na rynku pracy. Niektórzy dyrektorzy mogą jednak z pewną rezerwą spoglądać na tego typu aplikacje – uważa Marek Reda, dyrektor generalny Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego.