Brakuje rąk do pracy. Już 80 proc. nowych stanowisk zajmują imigranci
ikona lupy />
Różnice w zarobkach większe niż w kosztach utrzymania / Dziennik Gazeta Prawna
Według najnowszych danych Centralnego Biura Statystycznego (SSB) norweski rynek pracy powiększył się w ubiegłym roku o 30 tys. etatów. 24,5 tys. z nich trafiło w ręce cudzoziemców. Prawie połowa nowych stanowisk została obsadzona przez obywateli środkowoeuropejskich członków Unii Europejskiej. W tej grupie dominują Polacy, którzy od lat stanowią w Norwegii najliczniejszą grupę cudzoziemców. Jak wynika ze statystyk SSB, tylko w ubiegłym roku liczba Polaków zwiększyła się o 7,3 tys. osób i sięga 84 tys. (to oficjalne dane, według polskiego konsulatu w Oslo liczba ta może przekraczać 100 tys.). Szwedów, drugiej co do ilości grupy cudzoziemców, jest 37 tys. Norwegia jest jednym z najpopularniejszych kierunków wśród polskich emigrantów.
– Norwegowie nie są zainteresowani pracą w niektórych branżach, takich jak budownictwo, rolnictwo, przemysł czy usługi. To z kolei powoduje, że stały się one zależne od pracowników z zewnątrz – tłumaczy Agnieszka Kowalcze, dyrektor Skandynawsko-Polskiej Izby Gospodarczej.
Wpływ na rosnące znaczenie pracowników z zagranicy ma także postępujące starzenie się norweskiego społeczeństwa. W opinii miejscowych demografów w 2060 r. liczba Norwegów, którzy ukończyli 70. rok życia, podwoi się i osiągnie 20 proc. całkowitej liczby obywateli. W 2100 r. na emeryturze ma przebywać co trzeci Norweg.
Demografia w połączeniu z małą elastycznością norweskich pracowników stwarza ogromne możliwości dla Polaków, zwłaszcza że ci na rynku pracy nie wybrzydzają. Według ubiegłorocznego badania „Polakker i Norge”, przeprowadzonego przez portal MojaNorwegia.pl (na 2 tys. osób, ankieta internetowa), ponad połowa naszych rodaków przebywających w Norwegii para się pracą fizyczną i budowlanką. Polacy dobrze odnajdują się także w gastronomii, transporcie, administracji i edukacji.
Specjaliści ostrzegają jednak, że w najbliższym czasie w popycie na pracowników mogą być duże zmiany. – Branża budowlana w ostatnich miesiącach wyhamowała, rynek się nasycił i nie ma już miejsca dla pracowników bez doświadczenia. Potrzebni są specjaliści. Zwłaszcza do branży IT i sektora zdrowia – przekonuje Agnieszka Kajka z portalu MojaNorwegia.pl. Szanse otwierają się także przed inżynierami i specjalistami z zakresu produkcji i przetwórstwa. – Prężnie rozwija się branża związana z wydobyciem i przetwórstwem ropy i gazu. Bardzo perspektywiczne są także sektory energii odnawialnej i stoczniowy – zapewnia Agnieszka Kowalcze.
Plusy Norwegii to chłonny rynek pracy i śladowe bezrobocie (utrzymuje się na poziomie 3,5 proc.), ale przede wszystkim wysokie zarobki. Nawet osoby pracujące w prostych zawodach mogą liczyć na roczny przychód o równowartości ponad 200 tys. zł. To, nawet przy uwzględnieniu wysokich kosztów utrzymania, robi na imigrantach z Polski ogromne wrażenie. – Przez trzy lata pracy w wykończeniówce zarobiłem na spłacenie kredytu mieszkaniowego zaciągniętego w Polsce. U nas byłoby to niemożliwe. Teraz zastanawiam się nad rozpoczęciem własnej działalności i chcę ściągnąć do siebie rodzinę – opowiada Krzysztof, od kilku lat mieszkający i pracujący w Oslo.
Na taki krok w przyszłości może się decydować więcej przybyszów znad Wisły. – Norwegia w oczach Polaków, którzy tu przyjeżdżają, postrzegana jest jako stabilny i bezpieczny kraj – przekonuje Agnieszka Kowalcze, która w emigracyjnym trendzie wypatruje długofalowych efektów. – Coraz częściej Polacy mieszkający w Norwegii decydują się na założenie działalności gospodarczej, a polskie firmy – swoich oddziałów.
Wzrost zainteresowania Norwegią ze strony Polaków nie wszystkim się podoba. Z dystansem na rosnące znaczenie polskich gastarbeiterów patrzą norwescy konserwatyści. Kilka miesięcy temu rzecznik rządowej Partii Postępu (FrP) Mayzar Keshvari stwierdził w rozmowie z DGP, że polscy i litewscy imigranci coraz częściej ściągają do siebie rodziny, co z kolei obciąża publiczną infrastrukturę, np. przedszkola.
Jak wskazują dane, obciążenie nie jest aż tak wielkie. Według danych SSB 72 proc. przyjezdnych z Europy Wschodniej w wieku 15–74 lata ma stałe zatrudnienie. Imigranci ze wschodniej Europy na tym tle wypadają lepiej od samych Norwegów, dla których wskaźnik wynosi 69,5 proc. W tyle zostawiamy także imigrantów z Azji (55,2 proc.) i Afryki (41,9 proc.).

Bogaci dzięki ropie

Norwegia to jeden z najbogatszych krajów na świecie. Wysoką stopę życiową jej mieszkańcy zawdzięczają sektorowi naftowemu, który rozwija się od lat 60. XX w. Zyski z przemysłu wydobywczego pozwalają utrzymać bogaty system świadczeń socjalnych i stawić czoła kryzysom finansowym, które w ostatnich latach zachwiały większością europejskich gospodarek.

Polaków przyciągają tu zarobki. Budowlaniec, pielęgniarka czy pracownik administracji mogą liczyć na miesięczną pensję rzędu 20 tys. zł. Ale zarobki idą w parze z wysokimi kosztami życia. Według Eurostatu Norwegia od lat plasuje się w czołówce najdroższych państw na świecie. Przeciętny koszt utrzymania jest tam prawie trzy razy wyższy niż w Polsce.

Przetwórstwo gazu, IT, sektor zdrowia: te branże czekają na specjalistów