Zatrudniający rzadko zwalniają osoby wracające do pracy po urlopie macierzyńskim. Tak wynika z danych Państwowej Inspekcji Pracy, która w ubiegłym roku przeprowadziła 581 kontroli w tym zakresie.
W ciągu pół roku od powrotu do firmy etat straciło 38 spośród 824 pracowników sprawdzanych przedsiębiorstw, którzy kończyli macierzyński. Zwolniono zatem tylko 4,6 proc. takich osób. W 2012 r. było ich nieznacznie więcej (6,3 proc.).
– Te dane potwierdzają dwie tezy. Po pierwsze, dobry pracownik nie musi się martwić o zatrudnienie, nawet jeśli zmieni się jego sytuacja osobista. Po drugie, zdecydowana większość pracodawców przestrzega prawa pracy – tłumaczy dr Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP.
Zgodnie z art. 1832 k.p. firma musi dopuścić zatrudnionego powracającego z macierzyńskiego (w tym dodatkowego) do pracy na dotychczasowym stanowisku (albo równorzędnym lub odpowiadającym jego kwalifikacjom) za wynagrodzeniem, jakie otrzymywałby, gdyby nie korzystał z urlopu. Eksperci wielokrotnie wskazywali na niedoskonałość tej regulacji. Pracodawca musi bowiem dopuścić rodzica do pracy, ale np. kilka tygodni później może wręczyć mu wypowiedzenie.
– Nie chodzi zresztą wyłącznie o zwolnienie. Otrzymujemy dużo sygnałów od rodziców, którzy wrócili na swoje stanowiska po urlopie, ale kilka dni później zostali przesunięci do innych obowiązków, bo pracodawca chce zachować na ich miejscu pracy osoby, które zastępowały ich w czasie opieki nad dzieckiem – tłumaczy Danuta Wojdat, pełnomocnik Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” ds. kobiet.
Podkreśla, że dane PIP nie są do końca miarodajne, gdyż wielu zatrudnionych po powrocie z macierzyńskiego decyduje się na obniżenie swojego wymiaru czasu pracy, aby uzyskać ochronę przed wypowiedzeniem. Zgodnie z art. 1867 k.p. firma nie może zwolnić takiego pracownika przez okres 12 miesięcy pracy w obniżonym wymiarze (z wyjątkami, np. w razie upadłości przedsiębiorstwa). – Znam przypadki firm, które twierdzą, że w praktyce wszyscy zatrudnieni korzystają z takiej ochrony – wskazuje Danuta Wojdat.
Z danych PIP wynika też, że po wykorzystaniu rodzicielskiego częściej zatrudnienie tracą mężczyźni. W 2013 r. etat straciło czterech z 39 ojców (10,3 proc.), a rok wcześniej – 11 z 87 (12,6 proc.). Dla porównania problem ten dotyczył 34 z 785 kobiet kończących wspomniany urlop w 2013 r. (4,3 proc.) oraz 50 z 875 w 2012 r. (5,7 proc.). Te dysproporcje mogą oczywiście wynikać ze znacznej różnicy w wykorzystywaniu urlopu na korzyść kobiet (mężczyźni mogą z niego skorzystać tylko wtedy, gdy z jego części zrezygnuje matka; mogą też wybrać część dodatkową).
– Brakuje zachęt do tego, aby ojcowie częściej wykorzystywali swoje uprawnienia rodzicielskie. Dzięki polityce równości udałoby się zmienić postrzeganie kobiet na rynku pracy, które dziś są dyskryminowane – podkreśla Urszula Nowakowska, dyrektorka Centrum Praw Kobiet.
Eksperci wskazują, że obecnie część pracowników ojców decyduje się na macierzyński by uniknąć zwolnienia z pracy.