Szeregowi żołnierze kontraktowi nie mają szans na pracę w wojsku dłużej niż do 12 lat. Mimo ich próśb resort obrony narodowej nie przewiduje możliwości automatycznego przedłużenia im służby na stałe.
Rząd chce wprowadzić dla żołnierzy kontraktowych możliwość uzyskania wsparcia ze strony armii na przekwalifikowanie się już po dziewięciu latach służby, a nie jak obecnie po 12. Propozycje te zawiera projekt nowelizacji ustawy z 11 września 2003 r. o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 90, poz. 593 z późn. zm.). Dokument trafił już do Sejmu.
Żołnierze na umowach terminowych uważają jednak, że proponowane zmiany są kosmetyczne. Domagają się gwarancji pozostania w armii na dłużej, niż przewiduje maksymalny okres służby. Obawiają się, że nie znajdą pracy na rynku cywilnym, bo często w jednostkach wojskowych nabywają takie umiejętności, które nie są przydatne prywatnym firmom.
Wojskowi kontraktowi wstępują głównie do korpusu szeregowych. Tam jest przewidziana wyłącznie służba okresowa. Istnieją też przypadki, że na umowach terminowych przebywają podoficerowie. Ci jednak docelowo mają zapewnioną stałą służbę.
Teoretycznie szeregowcy mają możliwość awansu do służby stałej w korpusie podoficerów. W praktyce jednak jest ona ograniczona, bo wojsko nie jest w stanie zapewnić miejsca wszystkim chętnym.
– Szeregowi to osoby z pierwszej linii. Należą do nich m.in. kierowcy. Wszyscy z nich nie mogą awansować wyżej, bo mielibyśmy samych podoficerów i średnią wieku wśród żołnierzy ponad 50 lat. Do korpusu muszą napływać młode osoby z bardzo dobrymi predyspozycjami fizycznymi – tłumaczy Janusz Zemke, były wiceminister obrony narodowej.
Jego zdaniem rekompensatą dla kontraktowych, którzy wstąpili do armii przed 1 stycznia 2013 r., mogłoby być wydłużenie im służby o trzy lata. Zaznacza, że dzięki takiemu rozwiązaniu nabyliby prawo do wcześniejszej emerytury (15 lat służby). Obecnie osoby, które trafią do armii, na emeryturę mogą liczyć dopiero po 25 latach.
Zdaniem ekspertów wojsko powinno szukać przyszłych dowódców właśnie wśród szeregowych i to w nich inwestować.
– Obecnie łatwiej jest dostać się do korpusu podoficerów czy oficerów po cywilnych uczelniach niż szeregowemu z awansu. A przecież najlepszymi żołnierzami są ci, którzy zaczynali od najniższego szczebla – potwierdza generał Roman Polko, były dowódca GROM.
Jego zdaniem kontraktowi zostali przez wojsko oszukani i pozostawieni sami sobie.
– Tym żołnierzom łatwiej jest znaleźć pracę w armii amerykańskiej lub legii cudzoziemskiej, niż przekonać polską armię do skorzystania z ich doświadczenia – dodaje.

Kontraktowi, którzy wstąpili do armii przed 1 stycznia 2013 r., powinni mieć wydłużoną służbę o 3 lata. Dzięki temu zyskaliby uprawnienia do emerytury wojskowej na starych zasadach

Etap legislacyjny
Projekt czeka na I czytanie w Sejmie