Zawieszenie pobierania składek do Funduszu Pracy za młodych pracowników ma zachęcić pracodawców do inwestowania w nich.
Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, chce obniżyć na jakiś czas składki na Fundusz Pracy (FP) dla pracodawców zatrudniających młodych pracowników. Zdaniem prof. Stanisława Gomułki z Business Centre Club (BCC), to dobra propozycja.
– Przedsiębiorcy szczególnie teraz, w czasie spowolnienia gospodarczego, czekają na jakiekolwiek zachęty finansowe, które spowodują obniżenie ich kosztów funkcjonowania – mówi nasz rozmówca.
Ale wprowadzenie proponowanego rozwiązania spowoduje, że spadną wpływy do funduszu. Eksperci jednak uspokajają i twierdzą, że resort może pozwolić sobie na taki ruch. Fundusz ma bowiem ogromną nadwyżkę – 7,1 mld zł.
– Przy takich zapasach finansowych nie dziwi, że minister pracy proponuje ograniczenie jego wpływów – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Młodzi bez pracy

Propozycja ministra ma przede wszystkim zachęcić firmy do inwestowania w młodych pracowników. To właśnie wśród nich stopa bezrobocia jest ponad dwa razy wyższa niż krajowa.
Tak jest nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach Unii Europejskiej. W 27 krajach Unii bezrobocie wynosi 9,8 proc., ale wśród osób do 25. roku życia aż 22 proc. W Polsce – odpowiednio 12,1 proc. i 25,4 proc.
W III kwartale 2011 r. kryteria pozostawania bezrobotnym spełniało w Polsce 188 tys. absolwentów różnego rodzaju szkół. Pod koniec 2011 roku trudniej o pracę było młodym osobom z miast. Stopa bezrobocia dla tej grupy wyniosła 30,4 proc. wobec 28,6 proc. dla absolwentów mieszkających na wsi. Przed rokiem było to odpowiednio 28,3 proc. i 25,6 proc. ( w II kwartale 2011 r. 28,6 proc. wobec 30,6 proc.).
Jak korzystnie zatrudnić młodą osobę / DGP
W III kwartale 2011 r. najmniej bezrobotnych było wśród absolwentów szkół wyższych – 22,5 proc. i średnich ogólnokształcących – 32,3 proc. W największym stopniu narażone na brak pracy były osoby z wykształceniem zasadniczym (44,8 proc.) oraz średnim zawodowym (37,4 proc.). W porównaniu z ubiegłym rokiem rosła stopa bezrobocia wśród wszystkich absolwentów wyodrębnionych ze względu na poziom wykształcenia.

Tylko doświadczeni

Eksperci są zgodni, że młode osoby mają kłopot z podjęciem zatrudnienia, bo brak im doświadczenia. W efekcie nawet stosunkowo dobrze wykształcone osoby nie mają gdzie zdobywać praktyki zawodowej. Pracodawcy podkreślają też, że wiedza i umiejętności młodych są niedostosowane do wymagań rynku pracy. Wiele badań wskazuje, że system kształcenia zawodowego w Polsce, szczególnie na poziomie średnim, nie przygotowuje młodzieży do wejścia na rynek pracy.
– Prawie połowa absolwentów szkół zasadniczych zawodowych twierdzi, że wiedza i umiejętności zdobyte przez nich w szkole są całkowicie nieprzydatne w pracy. Tak samo uważa co trzeci absolwent ze stopniem licencjata i co piąty magister – mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku.



W efekcie wśród absolwentów w wieku od 20 do 24 lat pracuje w Polsce jedynie co druga osoba. Jest to najniższy odsetek w skali Unii Europejskiej.
Eksperci podkreślają też, że młode osoby często mają zbyt wygórowane oczekiwania płacowe w stosunku do swoich kwalifikacji. Ci, którzy mają wyższe wykształcenie, często deklarują, że mogą pracować za minimum 3 tys. zł netto.
Zdaniem Jerzego Bartnickiego, dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Kwidzynie, właśnie z powodu braku kwalifikacji po zakończeniu edukacji wielu młodych bezrobotnych stara się odbyć staż najlepiej w instytucji czy firmie, w których ich formalne wykształcenie może być wykorzystane.
– Nie każdy jednak może skorzystać z praktyk, bo urzędy dysponują niewielkimi środkami na ich opłacenie – mówi Jerzy Bartnicki.
Oprócz staży młodzi bezrobotni mogą skorzystać z wielu innych instrumentów rynku pracy. Na przykład ze szkoleń, studiów podyplomowych, a prac interwencyjnych, robót publicznych, prac społecznie użytecznych, przygotowania zawodowego dorosłych, refundacji kosztów doposażenia lub wyposażenia stanowiska pracy zatrudnionego bezrobotnego.

Dodatkowe zachęty

Zdaniem prof. Elżbiety Kryńskiej z Uniwersytetu Łódzkiego zmniejszenie stopy bezrobocia wśród młodych osób spowoduje głównie poprawiająca się sytuacja gospodarcza i malejąca liczba młodych ludzi na rynku pracy. Tych bowiem będzie coraz mniej. Pokolenie wyżu demograficznego przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku wkracza już w wiek dojrzały.
– Gdy minie kryzys, pracodawcy będą bardziej skłonni do zatrudniania młodych pracowników. Zmniejszy się wtedy ich liczba i zmaleje zagrożenie bezrobociem – mówi prof. Elżbieta Kryńska.
Eksperci są zgodni, że niezależnie od tych trendów stopa bezrobocia wśród osób młodych nadal będzie wysoka. Tym bardziej trzeba z nim walczyć. Tomasz Kaczor, ekonomista z Banku Gospodarstwa Krajowego, twierdzi, że elastyczny rynek pracy i niskie pozapłacowe koszty zatrudnienia pomogłyby zmniejszyć liczbę młodych bezrobotnych.
– Trzeba wprowadzać zachęty inwestycyjne, m.in. podatkowe, które tworzą nowe miejsca pracy. Podatki od dochodów z pracy powinny być niższe, a pracodawca powinien móc łatwiej niż dzisiaj zwolnić swoich pracowników – dodaje.
Także Wiktor Wojciechowski jest zwolennikiem elastycznego rynku pracy, który sprzyja wzrostowi zatrudnienia, w tym szczególnie młodych osób.
– Przeciętny czas poszukiwania pracy przez bezrobotnych w krajach o niskiej ochronie przed zwolnieniem jest dużo krótszy niż tam, gdzie prawo jest bardziej restrykcyjne – mówi nasz rozmówca.
Jego zdaniem aktywizacja zawodowa, a także czasowe obniżenie składki na Fundusz Pracy, mogą pomagać w zmniejszaniu bezrobocia, ale nie spowodują trwałego zwiększenia niskiego współczynnika zatrudnienia w Polsce. W kraju pracuje tylko niespełna 60 proc. osób w wieku produkcyjnym (15 – 64 lata) wobec około 70 proc. w krajach Europy Zachodniej. Tego nie zmieniłoby nawet to, gdyby wszystkie pieniądze z Funduszu Pracy przeznaczyć na najbardziej efektywne formy aktywizacji. Aby zwiększyć liczbę pracujących, trzeba ograniczyć transfery społeczne – zasiłki dla bezrobotnych, z pomocy społecznej czy wcześniejsze emerytury.