Większość firm przestrzega prawa dotyczącego najniższej płacy godzinowej. PIP wnioskuje jednak o zmiany, które ułatwią egzekwowanie jej od tych łamiących przepisy.
ikona lupy />
Przestrzeganie minimalnej stawki / Dziennik Gazeta Prawna

Trzech na czterech przedsiębiorców przestrzega przepisów o minimalnej stawce godzinowej dla zleceniobiorców i samozatrudnionych (13,70 zł w 2018 r.). Ale niektórzy wykorzystują luki w prawie i potrącają nawet kilka tysięcy złotych np. za wypożyczenie zatrudnionemu odzieży roboczej lub spóźnienia do pracy. Inni zaniżają faktyczną liczbę przepracowanych godzin (nawet o ponad 150 miesięcznie). Dlatego po 1,5 roku od wejścia w życie przepisów o płacowym minimum Państwowa Inspekcja Pracy przedstawiła propozycje zmian, które ulepszyłyby nadzór nad wypłatą pensji. Postuluje np. wprowadzenie limitu potrąceń z wynagrodzenia zleceniobiorcy i określenie kwoty wolnej od odpisów. Dzięki temu firmy nie mogłyby już obchodzić przepisów poprzez stosowanie kar umownych lub opłat pobieranych od zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych. Zdaniem PIP trzeba też rozważyć doprecyzowanie terminu wypłaty wynagrodzenia oraz zasad prowadzenia ewidencji czasu pracy na takich kontraktach. Z tej ostatniej powinno dokładnie wynikać, ile godzin w danym okresie przepracował zleceniobiorca lub samozatrudniony. Może to oznaczać dodatkowe obowiązki dla firm, ale inspekcja postuluje też zmiany, które są dla nich korzystne i spełniają ich oczekiwania. Chce, aby przepisami o stawce (a więc także obowiązkiem ewidencji czasu wykonywania zadań) nie byli objęci np. zatrudnieni na umowach cywilnych członkowie zarządu, menedżerowie oraz specjaliści, których czas pracy trudno rozliczyć. Wszystkie te propozycje zostaną dziś przedstawione posłom z sejmowej komisji do spraw kontroli państwowej.

– Na pewno je przeanalizujemy. Rozważamy przygotowanie nowelizacji ustawy o PIP, która ułatwiłaby nadzór nad przestrzeganiem prawa pracy. Może ona objąć także wnioski legislacyjne samej inspekcji – podkreśla Janusz Śniadek, poseł PiS, wiceprzewodniczący wspomnianej komisji.

W ubiegłym roku co czwarte skontrolowane przedsiębiorstwo naruszyło przepisy dotyczące minimalnej stawki dla zleceniobiorców i samozatrudnionych (13,70 zł za godzinę w 2018 r.). Co ósme zaniżyło takie wynagrodzenie lub w ogóle go nie wypłaciło.
– Realizacja wniosków i poleceń dotyczących wypłaty minimalnej stawki godzinowej spowodowała, że prawie trzy tysiące zleceniobiorców otrzymało należności na łączną kwotę blisko 3 mln zł – wskazuje Wiesław Łyszczek, główny inspektor pracy.
Z danych PIP wynika, że znacząca większość przedsiębiorców prawidłowo stosuje nowe przepisy. Ale po 1,5 roku ich obowiązywania inspekcja przygotowała wnioski legislacyjne, dzięki którym nadzór nad przestrzeganiem prawa byłby skuteczniejszy. Dziś przedstawi je posłom z sejmowej komisji kontroli państwowej.
Potrącenia i terminy
Jeden z postulatów PIP dotyczy potrąceń z wynagrodzenia wypłacanego zatrudnionym na zleceniu lub umowie o świadczenie usług. Kontrole wykazały, że niektóre firmy potrącają z pensji np. koszty wyposażenia w odzież roboczą i narzędzia pracy lub stosują kary umowne. Dla przykładu firma z Kielc potrącała 150 zł m.in. za pierwsze opuszczenie stanowiska pracy bez powiadomienia lub opóźnienia i zmiany w harmonogramie produkcji (250 zł za każde kolejne takie uchybienie). W rezultacie jeden ze zleceniobiorców zamiast 4803,50 zł otrzymał 1454 zł (przepracował w miesiącu aż 369,5 godzin). Dlatego zdaniem PIP należy rozważyć wprowadzenie limitu potrąceń i kwoty wolnej od nich (w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu).
– Wdrożenie tego rozwiązania oznaczałoby dalsze ujednolicanie umów cywilnoprawnych z tymi o pracę. A mają one służyć innym celom. Warto pomyśleć raczej o ułatwianiu zatrudniania na etacie, bo obecne przepisy, zwłaszcza dotyczące rozwiązywania umów o pracę, zniechęcają do tego – tłumaczy Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspert Pracodawców RP.
Inny postulat PIP dotyczy przekazywania płacy zleceniobiorcom i samozatrudnionym.
– Ustawa nie określa terminu wypłaty wynagrodzenia w wysokości co najmniej minimalnej stawki godzinowej i pozostawia tę kwestię do rozstrzygnięcia stronom umowy. Określenie terminu wypłaty ułatwiłoby inspektorom nadzór – tłumaczy Wiesław Łyszczek.
Obecne przepisy wskazują jedynie, że w przypadku umów zawartych na czas dłuższy niż jeden miesiąc wynagrodzenie należy wypłacać co najmniej raz w miesiącu. Przepis ten nie precyzuje, co należy rozumieć przez pojęcie „raz w miesiącu”, a w szczególności, czy oznacza to konieczność wypłaty w regularnych, co najwyżej miesięcznych, odstępach. Nie wskazuje też, czy wypłata wynagrodzenia powinna nastąpić w miesiącu, za który przysługuje.
Rzetelna ewidencja
Istotne znaczenie mają też postulaty dotyczące potwierdzania liczby godzin wykonywania zlecenia lub świadczenia usług. Obowiązujące przepisy wskazują, że gdy strony umowy nie określą sposobu potwierdzania czasu realizacji zadań, ustala go samodzielnie zleceniobiorca lub samozatrudniony (i przekazuje zatrudniającemu przed wypłatą wynagrodzenia). Z dotychczasowych kontroli wynika jednak, że ten mechanizm się nie sprawdza. Dla przykładu, skontrolowana spółka z Białegostoku nie prowadziła żadnej ewidencji godzin, a sami zleceniobiorcy (osiem osób) nie przekazywali jej własnych rozliczeń. Z kolei firma sprzątająca z woj. mazowieckiego twierdziła (na podstawie ewidencji prowadzonej na własne potrzeby), że zatrudnione w niej osoby pracują jedynie siedem godzin miesięcznie. Inspektorzy ustalili jednak, że co miesiąc wykonują one obowiązki przez 170–180 godz. Dlatego PIP proponuje wprowadzenie przepisu, który zobowiązywałby do prowadzenia ewidencji obejmującej godziny pracy i przewidywałby karę grzywny za naruszenie tego wymogu.
– To racjonalna propozycja. Jeśli przepisy przewidują obowiązek ewidencjonowania czasu pracy, to inspekcja powinna móc opierać się na rzetelnej dokumentacji w tej sprawie – uważa Norbert Kusiak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej i funduszy strukturalnych OPZZ.
Pracodawcy oceniają ten postulat sceptycznie. – Byłby to kolejny obowiązek biurokratyczny, a te mają być przecież ograniczane – tłumaczy Wioletta Żukowska-Czaplicka.
Zatrudniający popierają za to inną propozycję PIP. Zdaniem inspekcji należy rozważyć rozszerzenie katalogu działalności, które nie podlegają przepisom o stawce godzinowej. Chodzi np. o członków zarządów spółek kapitałowych, menedżerów świadczących pracę na podstawie umów-zleceń lub umów o świadczenie usług, radców prawnych, adwokatów. Osoby te zazwyczaj zarabiają znacznie więcej niż 13,70 zł za godzinę, więc w ich przypadku objęcie przepisami o płacowym minimum oznacza jedynie uciążliwy i trudny do realizacji obowiązek potwierdzania godzin wykonywania zadań. Wyłączenie mogłoby też objąć prace, których świadczenie trudno określić w jednostkach czasu (np. sprawowanie nadzoru architektonicznego nad realizacją projektu).
– Już na etapie wprowadzania przepisów o stawce godzinowej zwracaliśmy uwagę na tego typu problemy. Postulat PIP zasługuje na uwzględnienie – podkreśla Wioletta Żukowska-Czaplicka.
Pozostałe propozycje PIP zakładają m.in. obowiązek potwierdzania na piśmie umów cywilnoprawnych. To, czy zostaną one zrealizowane, będzie zależeć od decyzji posłów, którzy dziś się z nimi zapoznają.