Porozumienie Jarosława Gowina chce przywrócić przejrzyste nabory na stanowiska dyrektorskie w służbie cywilnej. Premier Morawiecki nie mówi nie. Znacznie trudniej do pomysłu będzie przekonać posłów PiS.
Zbigniew Gryglas, wiceprezes koalicyjnej partii Porozumienie (w październiku odszedł z Nowoczesnej), absolwent Krajowej Szkoły Administracji Publicznej i członek rady Służby Publicznej, ma być odpowiedzialny za odkręcenie reformy w służbie cywilnej. Chodzi przede wszystkim o zmiany w obsadzaniu najważniejszych stanowisk w korpusie obsługującym administrację rządową. Od 23 stycznia 2016 r. nie ma na nie konkursów. Każdy minister lub wojewoda, a także szef urzędu rządowego, może z dnia na dzień zrobić dyrektorem dowolną osobę bez sprawdzania jej kompetencji. Albo odwołać nawet świetnie wykształconego i doświadczonego specjalistę.
Gryglas ma opracować projekt poselski, który nie tylko przywraca konkursy i je uszczelnia, ale też upraszcza całą procedurę (dawniej rekrutacja trwała nawet kilka miesięcy). Zielone światło dostał ponoć od samego premiera Mateusza Morawieckiego.
Promowanie najlepszych
– Chcemy stworzyć ustawę o służbie cywilnej na wzór tej pierwszej, powstałej po 1989 r. Zamierzamy wprowadzić rozwiązania, dzięki którym absolwenci Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (PiS nadał jej imię Lecha Kaczyńskiego – red.) będą wreszcie mogli zajmować wysokie stanowiska w państwie. Obecnie często otrzymują propozycje objęcia podrzędnych funkcji albo w ogóle są niemile widziani w urzędach, bo stanowią za dużą konkurencję. To się musi zmienić – wyjaśnia w rozmowie z DGP Zbigniew Gryglas. Dodaje, że nowy premier stawia na fachowców i profesjonalistów. – Dla ludzi, którzy na co dzień z nim współpracują, przystąpienie do konkursu i jego wygranie nie będzie najmniejszym problemem – dodaje.
ikona lupy />
Jakie zmiany wprowadziło PiS w ustawie o służbie cywilnej / Dziennik Gazeta Prawna
Eksperci chwalą pomysł partii Porozumienie. – Nie brzmi to źle. Zawsze uważałem, że konkursy, pomimo całej swej ułomności, są najlepszą metodą wyszukiwania najlepszych z najlepszych – mówi dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podkreśla, że obowiązujące od dwóch lat powołania na stanowiska to rozwiązanie wypromowane przez Stalina.
Gest wobec Brukseli
Jarosław Gowin nigdy nie był zwolennikiem obsadzania kluczowych stołków w administracji w drodze zwykłych powołań. Jego resort nauki nawet po zmianie przepisów prowadził postępowania konkursowe na stanowiska kierownicze. Podobnie robiła była szefowa Ministerstwa Cyfryzacji Anna Streżyńska.
Gdy rok temu PiS reformował administrację rządową, Komisja Europejska zarzuciła rządowi jej upolitycznianie i alarmowała, że likwidacja konkursów negatywnie wpłynie na efektywność i fachowość urzędników. Zbigniew Gryglas nie kryje, że przywrócenie dawnych zasad ma być swego rodzaju wyciągnięciem ręki w stronę Unii. – Premierowi zależy na dobrych relacjach z Brukselą – deklaruje.
Opozycja jednak ma na ten temat inne zdanie. – PiS już usunął tych, których chciał się pozbyć. Przywrócenie konkursów nic go więc nie kosztuje. Z góry wiadomo, że ewentualny nabór wygrają te osoby, które dziś piastują stanowiska kierownicze z powołania – uważa Marta Golbik z PO. I wyraża nadzieję, że UE nie zachwyci się tym jednym gestem w postaci odkręcenia reformy służby cywilnej.
Czystek nie będzie
Gryglas zapewnia jednak, że po planowanych zmianach dyrektorzy, którzy przyszli do urzędów „z ulicy”, będą musieli przystąpić do konkursów. Reszta, która służyła także przed 23 stycznia 2016 r., zostanie na stanowiskach. Im zmiana przepisów bardzo się podoba, bo – jak sami mówią – od dwóch lat siedzą na minie: w każdej chwili mogą zostać odwołani. Do tego osobom piastującym kierownicze funkcje w administracji trudniej jest uzyskać np. kredyt mieszkaniowy, bo nie mają, jak poprzednio, umów na czas nieokreślony.
Paradoksalnie, rozwiązanie zaproponowane przez Gryglasa jest korzystne również dla dyrektorów „z ulicy”. Bo jeżeli wygrają konkursy, to po przejęciu władzy przez inną ekipę będą bezpieczni. Nikt bez zbędnych formalności i z dnia na dzień nie będzie mógł odwołać ich ze stanowiska.
Największą przeszkodą, jaka może stanąć Porozumieniu na drodze do reformy administracji, jest... PiS. – Nie jestem pewna, czy w obecnych realiach wskrzeszanie pierwszej ustawy o służbie cywilnej jest dobrym pomysłem. Nie upierałabym się przy wprowadzaniu konkursów na stanowiska dyrektorskie. Mam też wątpliwości co do tego, czy pan poseł Gryglas jest właściwą osobą do przeprowadzenia zmian – komentuje prof. Józefina Hrynkiewicz, posłanka PiS i była dyrektor KSAP.