Słabe wyniki sprzedaży flagowego smartfona Z10, fatalny kwartalny wynik finansowy i największy spadek wartości akcji od 2000 roku – kanadyjski gigant znajduje się w poważnych tarapatach. Jeśli BlackBerry szybko nie odnajdzie się w nowej ‘smartfonowej’ rzeczywistości, to w niedalekiej przyszłości na zawsze pożegna się z mobilnym światem.

Dobre złego początki…

W 1984 roku przedsiębiorca Mike Lazaridis założył firmę Research in Motion w kanadyjskim mieście Waterloo. Lazaridis wspominał później, że inspiracją dla nazwy był fragment artykułu ze sportowego magazynu, w którym pojawiło się sformułowanie poetry in motion (poezja w ruchu). RIM nie miał mieć jednak nic wspólnego ani ze sportem, ani również z poezją. Firma miała zmienić świat – świat nowych technologii.

Na pierwsze sukcesy Lazaridis musiał jednak poczekać aż do roku 1998, kiedy RIM we współpracy z RAM Mobile Data i – święcącym wówczas triumfy – Ericssonem stworzyło protoplastę dzisiejszych smartfonów – Inter@ctive Pager 950. Urządzenie umożliwiało wysyłanie i odbieranie wiadomości za pośrednictwem bezprzewodowej sieci Mobitex. Zaledwie rok później świat poznał pierwsze urządzenie z rodziny BlackBerry – pager BlackBerry 850. Nazwa urządzenia nawiązywała do kształtu jego klawiszy, które według jej twórcy Lexicona Brandinga, przypominały fragmenty owocu jeżyny (ang. blackberry). Kolejne modele – 950 i 957 ugruntowały pozycję RIM na rynku, ale na prawdziwą „jeżynową rewolucję” trzeba było poczekać jeszcze przez trzy lata.

Lata świetności: „CrackBerry”, Obama i 70 mln użytkowników

Era BlackBerry rozpoczyna się w marcu 2002 roku, kiedy na rynku debiutuje BlackBerry 5810, pierwsze urządzenie RIM współpracujące z sieciami GMS i GPRS. Co prawda, jego telefoniczne funkcje były dość ograniczone (dzwoniący musiał podłączać specjalny zestaw słuchawkowy, aby wykonać połączenie głosowe), ale już kolejny z modeli 6710 poprawił tą drobną niedogodność, oferując wbudowany głośnik i mikrofon. Później poszło już z górki – kolejne modele BlackBerry rozszerzały możliwości urządzenia o nowe funkcje, a już w 2003 roku pojawiły się pierwsze smartfony z kolorowym wyświetlaczem z serii 7000. BlackBerry 8700, który pojawił się na rynku w 2005 roku, do dziś uznawany jest za jeden z wzorcowych telefonów RIM – połyskujący design, wygodna klawiatura i mnóstwo multimedialnych funkcji.

Mimo dynamicznego rozwoju, firma pozostawała wierna swoim tradycjom. Niezmienne były również najważniejsze cechy BlackBerry. Po pierwsze – wygodna klawiatura QWERTY, która umożliwiała wygodną komunikację tekstową. Po drugie – korzystanie z własnej usługi push e-mail. RIM jako jedna z niewielu firm obsługiwała wszystkie konta e-mail bez korzystania z aplikacji i serwerów firm trzecich. Po trzecie – charakterystyczny wygląd urządzenia, który z miejsca pokochały miliony użytkowników.

Te cechy, ugruntowana pozycja na rynku oraz – co tu dużo pisać – łut szczęścia sprawiły, że w pewnym momencie w Stanach Zjednoczonych wybuchła prawdziwa „jeżynowa rewolucja”. Smartfony BlackBerry wkroczyły na polityczne salony oraz do świata biznesu, aby potem przenieść się na ulice amerykańskich miast. W pewnym momencie popularność mobilnych urządzeń RIM była tak wielka, że w potocznym języku Amerykanów zagnieździło się określenie „CrackBerry”, odnoszące się do osób uzależnionych od korzystania z urządzeń RIM. Wielkim fanem „jeżynowych” smartfonów jest obecny prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama. Ze swojego BlackBerry korzystał on nawet podczas kampanii prezydenckiej w 2008 roku, mimo sprzeciwów ze strony agentów Secret Service, którzy proponowali mu korzystanie ze specjalnych „odpornych na podsłuchy” urządzeń. Innym wielbicielem BlackBerry był również Eric Schmidt, były prezes Google, który choć miał do dyspozycji dziesiątki urządzeń pracujących na Androidzie, to zdecydowanie bardziej cenił sobie wygodną klawiaturę „Jeżyny”.

Na fali popularności marki BlackBerry, w 2006 i 2007 roku pojawiły się kolejne flagowe urządzenia. Pierwszy ze smartfonów, Pearl zrywał z dotychczasową estetyką BlackBerry. Miał bardziej podłużny kształt i nie posiadał klawiatury QWERTY. Nowością był również wbudowany aparat fotograficzny. Smartfony Curve i Bold wzorowane były natomiast na klasycznych „Jeżynach” i idealnie trafiły w gusta tradycyjnych wielbicieli marki. Wszystkie trzy odniosły spory sukces i ugruntowały RIM na pozycji lidera amerykańskiego rynku smartfonów. Wówczas na horyzoncie pojawił się Steve Jobs i jego…

„Przez dwie dekady, RIM często wykazywał cechy roztrzepanego start-up’a. Firma nie miała nic do stracenia i była gotowa rozmienić swój biznesowy model na drobne, byleby tylko utrzymać się na powierzchni. Co więcej, miała również silną determinację, aby bezprzewodowa transmisja danych była dostępna dla masowego odbiorcy. To dawało RIM ogromną przewagę nad ówczesnymi gigantami, takimi jak Apple, Microsoft czy Palm. Te firmy nie rozumiały wówczas wartości, jaka kryje się za nowoczesną mobilną komunikacją” – Jon Fingas, Engadget

…iPhone – „BlackBerry Killer”

Stwierdzenie, że iPhone natychmiast zmiótł BlackBerry z mobilnego rynku byłoby sporym przekłamaniem. Urządzenie Apple’a zadebiutowało w 2007 roku, a mimo to jeszcze trzy lata później, w październiku 2010 roku, RIM pozostawał liderem branży smartfonów w USA, z 40,1% udziałów. Nie zmienia to faktu, że w 2007 roku BlackBerry po raz pierwszy zyskał godnego rywala, a Lazaridis coraz baczniej przyglądał się dalszej rynkowej ekspansji Apple.

Sukces dotykowego iPhone’a skłonił RIM do rezygnacji ze „znaku firmowego” BlackBerry – ergonomicznej klawiatury QWERTY. W 2008 roku na rynku pojawił się BlackBerry Storm – pierwszy smartfon RIM z dotykowym ekranem i wirtualną klawiaturą. Smartfon sprzedawał się nieźle, ale był jednocześnie krytykowany przez recenzentów i samych użytkowników, którzy narzekali na niewygodną obsługę urządzenia i mało stabilny OS. Kolejnym ciosem dla RIM była premiera iPhone’a 3G. Jesienią 2008 roku Apple po raz pierwszy wyprzedziło RIM pod względem ilości sprzedanych smartfonów. Gigant z Cupertino sprzedał wówczas 6,9 milionów iPhone’ów 3G, podczas gdy smartfony BlackBerry znalazły „zaledwie” 6,1 milionów nabywców.

Domek z kart

CEO RIM Mike Lazaridis i Jim Balsillie nie mieli wątpliwości: aby utrzymać się na rynkowej powierzchni, RIM potrzebował zmian. Pierwszym krokiem w kierunku nowoczesności był system operacyjny QNX, który miał rzucić wyzwanie iOS-owi i Androidowi. QNX zadebiutował w 2011 wraz z pierwszym w historii RIM tabletem BlackBerry Playbook. Niestety w tym wypadku pogoń za nowościami i chęć wyprzedzenia rynkowych rywali kompletnie zgubiły Kanadyjczyków. Playbook okazał się urządzeniem niedopracowanym. Podobnie jak nowy system operacyjny oraz przygotowane z myślą o nim aplikacje. W ciągu pierwszych 9 miesięcy od premiery sprzedano zaledwie 900 tysięcy egzemplarzy urządzenia. PlayBookowi nie pomogła nawet drastyczna obniżka cen – konsumenci skazali go na porażkę.

Był to jednak dopiero początek kłopotów RIM. Latem 2011 roku zwolniono ponad 2000 pracowników firmy. Natomiast we wrześniu tego samego roku doszło do poważnej awarii BlackBerry Internet Service, która na kilka dni „uziemiła” miliony użytkowników „Jeżyn”. Co gorsza, do awarii doszło w momencie, w którym na rynku debiutował nowy iPhone 4S. Wiązało się to ze sporymi obawami o masowy odpływ użytkowników smartfonów RIM. Sporym rozczarowaniem było również ciągłe przesuwanie premiery nowego systemu BlackBerry 10 opartego na platformie QNX. Początkowo miał on zadebiutować w grudniu 2011 roku. Ostatecznie pojawił się na rynku ponad rok później.

2012 rok nie poprawił trudnej sytuacji firmy. W styczniu ze stanowiska CEO zrezygnowali Mike Lazaridis i Jim Balsillie. Stery w firmie przejął Thorsten Heins. Trzy miesiące później przedstawił on zatrważające wyniki finansowe RIM. W poprzedzającym kwartale firma zanotowała stratę netto w wysokości 125 milionów dolarów. Heins przedstawił również plan restrukturyzacji RIM. Z firmą musiało pożegnać się ponad 5000 pracowników. Nowy CEO dokonał również sporych zmian w strukturach kierowniczych. Premiera BlackBerry 10 została ostatecznie przeniesiona na styczeń 2013 roku. W grudniu 2012 roku RIM posiadało już zaledwie 8,3% udziałów w amerykańskim rynku smartfonów.

Nowa era, nowe problemy

30 stycznia w Nowym Jorku odbyła się wielka premiera systemu BlackBerry 10 oraz dwóch nowych smartfonów – flagowego Z10 oraz klasycznego Q10 z tradycyjną klawiaturą QWERTY. Z myślą o nowym systemie operacyjnym przygotowano 70 tysięcy aplikacji, a ich liczba miała osiągnąć 100 tysięcy do momentu, w którym urządzenia zadebiutują w USA. Symbolicznym otwarciem nowej ery miała być również zmiana nazwy – RIM przekształcił się w BlackBerry. Firma jeszcze bardziej zbliżyła się więc do swojej najsilniejszej marki.

Niestety wszystko wskazuje na to, że owa rewolucja nie wpłynęła na poprawę sytuacji kanadyjskiego producenta. W ostatnim kwartale firma sprzedała 6,8 milionów smartfonów, z czego zaledwie 2,8 milionów stanowiły nowe modele Z10 i Q10. Bezlitosna dla Kanadyjczyków okazała się również giełda: wartość akcji BlackBerry spadła o 28% - to największy kryzys od 2000 roku i słynnego „pęknięcia bański internetowej”.

Problemem są również same smartfony. O ile Q10 od początku adresowany był do rynkowej niszy pasjonatów, którzy wciąż cenią sobie tradycyjne smartfony BlackBerry, o tyle Z10 miał być nowoczesnym smartfonem dla każdego. Smartfonem, który jak równy z równym rywalizować będzie z najnowszymi urządzeniami Apple, Samsunga i HTC. Na zwycięstwo w walce z tymi smartfonami Z10 nie ma jednak najmniejszych szans. Sprzętowo telefon jest wyraźnie słabszy od flagowych HTC One i Samsunga Galaxy S4. Również system operacyjny BB10 nie radzi sobie w konfrontacji z najnowszym Androidem i iOS-em – szczególnie pod względem ilości dostępnych aplikacji. O tym, że na rynku urządzeń mobilnych nie ma miejsca dla trzeciego systemu przekonała się już Nokia, która ostatecznie porzuciła Symbiana, w którego zainwestowała kiedyś miliony.

W maju świat obiegła informacja, że BlackBerry po raz pierwszy udostępni swoją flagową aplikację BB Messenger użytkownikom smartfonów z Androidem i iOS-em. Czy w ten sposób firma z Ontario przygotowuje sobie grunt pod stopniowe wycofanie się z rynku smartfonów? A może ma w planach rezygnację z własnego OS-a? O tym przekonamy się w najbliższych miesiącach. Póki co należy mieć jednak nadzieje, że Kanadyjczykom uda się przełamać obecny kryzys. Przez ostatnie 20 lat BlackBerry sporo namieszało w świecie nowych technologii i szkoda by było, gdyby legendarna „Jeżyna” na zawsze znikła z mobilnego świata.