W życie wejdą przepisy dające najmniej korzyści kredytobiorcom. Ustawa spreadowa i pomysł na przewalutowanie zostały zarzucone.
Władze Prawa i Sprawiedliwości zdecydowały, że parlament będzie pracował nad najnowszym prezydenckim projektem dotyczącym kredytów walutowych. Pozostałe istniejące projekty dotyczące rozwiązania problemów frankowiczów trafią natomiast do sejmowej zamrażarki – podało wczoraj radio RMF FM. DGP pisał już, że to najbardziej prawdopodobne rozwiązanie. Jednak Kancelaria Prezydenta krótko po przekazaniu Sejmowi ostatniego projektu ustawy wspomagającej osoby mające trudności w spłacie kredytów deklarowała, że „nie oznacza to, że głowa państwa wycofuje się z ubiegłorocznego projektu ustawy spreadowej”.
Decyzja PiS oznacza, że w życie wejdzie najmniej radykalna – a więc dająca najmniej samym kredytobiorcom – wersja przepisów. Przedstawiony na początku sierpnia projekt zakłada uelastycznienie działającego od niemal dwóch lat Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Korzystanie z niego stałoby się łatwiejsze. Równocześnie w jego ramach powstałby subfundusz służący wsparciu restrukturyzacji kredytów frankowych. Mają się na niego składać banki. Składka ma wynosić 0,5 proc. wartości portfela kredytów walutowych kwartalnie. W skali roku dla całego sektora bankowego oznaczałoby to koszt rzędu 3 mld zł.
Projekty, nad którymi prace zostaną wstrzymane, byłyby dla sektora finansowego znacznie droższe. Ustawa spreadowa, która zakładała zwrot zbyt dużych różnic kursowych pobieranych od klientów przy wypłacie kredytów i ich spłacie, oznaczałaby dla banków wydatek rzędu przynajmniej 8–9 mld zł (Kancelaria Prezydenta, składając swój projekt, szacowała te koszty na niecałe 4 mld zł). Pomysł Platformy Obywatelskiej, który polegał na tym, że banki i ich klienci po równo podzielili się stratami związanymi z osłabieniem złotego wobec franka, wiązałby się dla banków z kosztem przekraczającym 10 mld zł, a propozycja Kukiz’15 sprowadzająca się do przewalutowania kredytów po kursie z momentu zawarcia umowy byłaby nawet pięć razy droższa.
Nie oznacza to jednak, że koszty dla banków związane z kredytami frankowymi ograniczą się do 3 mld zł składki na subfundusz w ramach FWK. Inne wprowadzone niedawno regulacje spowodują, że zabezpieczenie kredytów walutowych będzie wymagało od nich większych niż dotychczas kapitałów. Chodzi przede wszystkim o rosnącą już za kilka tygodni wagę ryzyka dla hipotek walutowych. Będzie ona wynosiła 150 proc., nawet ponad cztery razy więcej niż dotychczas.
Prace nad najnowszą – trzecią już (w styczniu 2016 r. Kancelaria Prezydenta przedstawiła projekt przewalutowania według tzw. kursu sprawiedliwego) – propozycje ze strony Andrzeja Dudy mają ruszyć w przyszłym tygodniu. Z Jackiem Sasinem, szefem sejmowej komisji finansów publicznych i podkomisji, która zajmuje się projektami frankowymi, nie udało się nam wczoraj skontaktować. Ostatnie posiedzenie „podkomisji frankowej” miało miejsce w kwietniu.