Taki efekt mogłaby przynieść standaryzacja wysokości zadośćuczynień. Na zmianach mogliby jednak stracić poszkodowani – ostrzega rzecznik finansowy.
OC w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Koniec wojny cenowej na rynku ubezpieczeń i związane z tym drastyczne podwyżki składek w obowiązkowym OC uderzają zarówno w prywatnych właścicieli aut, jak i w przedsiębiorców posiadających flotę służbowych samochodów.
– W przypadku małych firm, gdzie liczy się każda złotówka, jest to bardzo odczuwalne. Zwłaszcza że wzrosły także inne koszty prowadzenia działalności – mówi Dorota Wolicka ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Nic więc dziwnego, że wszyscy starają się znaleźć sposób, aby przeciwdziałać podwyżkom.
Bliskość osoby najbliższej
Jak mówi Marcin Tarczyński, rzecznik Polskiej Izby Ubezpieczeń, najlepszym rozwiązaniem byłoby dokładne zdefiniowanie w przepisach, kto jest osobą bliską dla ofiary wypadku i na jakie świadczenie z tytułu ubezpieczenia może liczyć.
– Dziś zdarzają się tak skrajne sytuacje, że po zadośćuczynienie z tytułu śmierci zgłaszają się np. 23 osoby – mówi Marcin Tarczyński, rzecznik Polskiej Izby Ubezpieczeń. Jak dodaje, doprecyzowanie definicji pozwoliłoby ubezpieczycielom lepiej planować działalność, ale byłoby też korzystne dla rodzin ofiar wypadków: z góry byłoby wiadomo, komu przysługują świadczenia w ich następstwie.
Podobnie uważa prof. Marcin Orlicki z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z tym że – jak podkreśla – zadośćuczynienie powinno być przewidywalne, a zarazem godziwe. Ponadto jego zdaniem konieczne jest również bardziej precyzyjne określenie pojęcia dóbr osobistych w kodeksie cywilnym.
– Sytuacja, w której co pewien czas „odkrywane” są nowe kategorie tego rodzaju dóbr, destabilizuje system prawny i powoduje, że ubezpieczyciele nie mogą przewidywać, za co będą w przyszłości płacić zadośćuczynienia – wskazuje prof. Orlicki. Oczywiście utrudnia to pracę aktuariuszom, którzy muszą wyliczać składki na podstawie obliczeń uwzględniających potencjalne ryzyka w całej populacji ubezpieczonych.
Brak w prawie konkretnych wytycznych co do zasądzania zadośćuczynienia przez sądy powoduje poważne rozbieżności w orzecznictwie. Przykładowo raz sąd przyznaje 10 tys. zł za śmierć żony w wypadku samochodowym (SO Wrocław, sygn. akt I C 770/14), a innym razem 80 tys. zł za śmierć matki (SO w Piotrkowie Trybunalskim, sygn. akt IC 120/15).
Jednak zdaniem prof. Macieja Kalińskiego z Katedry Prawa Cywilnego Uniwersytetu Warszawskiego to nie zbyt ogólne normy prawa cywilnego odpowiadają za tę sytuację.
– Problemem jest to, w jaki sposób przepisy te są interpretowane przez sądy, także przez Sąd Najwyższy – uważa prof. Kaliński. Jak dodaje, dotychczas uzyskanie zadośćuczynienia było ograniczone do osób bezpośrednio, a nie pośrednio poszkodowanych danym zdarzeniem. Wyjątek stanowiły przypadki śmierci osoby bliskiej.
– Sądy idą w złą stronę. Jak tak dalej pójdzie, będzie się można domagać zadośćuczynienia za śmierć sąsiada, w wyniku której doszło do zerwania więzi uczuciowej polegającej na przyjaźni i przywiązaniu – ironizuje cywilista.
Problem dostrzega również Komisja Nadzoru Finansowego.
– Zaczynają już zapadać wyroki zasądzające na rzecz bliskich ofiar wypadków zadośćuczynienia za zerwanie więzi z osobami, które na skutek wypadku znalazły się w stanie wegetatywnym – mówi Jacek Barszczewski z Komisji Nadzoru Finansowego.
Standaryzacja tak, ograniczenia nie
Dlatego KNF podejmuje działania zmierzające do zapewnienia większej przewidywalności wysokości wypłat odszkodowań z tytułu zadośćuczynień. Pierwszym krokiem było wydanie rekomendacji dotyczących procesu ich ustalania i wypłat. Kolejnym jest powołanie Forum Zadośćuczynień, w skład którego wchodzą podmioty i instytucje funkcjonujące na rynku ubezpieczeń.
– Forum stara się obecnie wypracować rozwiązanie, które doprowadzi do standaryzacji wysokości wypłat zadośćuczynień z tytułu śmierci objętych ubezpieczeniem OC oraz pozwoli określić krąg osób, które powinny otrzymać odszkodowania – wyjaśnia Barszczewski.
Jednym z rozważanych wariantów jest przygotowanie propozycji legislacyjnej. Zmiany w prawie, jak wyjaśnia Barszczewski, mogłyby polegać na wprowadzeniu określonych wartości zadośćuczynienia oraz ustaleniu zamkniętego katalogu poszkodowanych. Innym rozwiązaniem mogłoby być określenie pewnego algorytmu, na podstawie którego możliwe byłoby obliczanie wartości zadośćuczynienia.
Zwolennikiem wprowadzenia tabel świadczeń jest prof. Kaliński. Jak jednak zastrzega, diabeł tkwi w szczegółach i dopiero po przedstawieniu konkretnych rozwiązań będzie można je ocenić. Nie powinny one mieć wagi wiążących norm prawnych, ale uzgodnionych propozycji całego środowiska ubezpieczeniowego, uwzględniających orzecznictwo sądowe w kwestii wysokości zadośćuczynień. Można by od nich czynić odstępstwa, jeżeli wynikałoby to ze szczególnych okoliczności konkretnego przypadku.
Apele o wprowadzenie „standaryzacji wysokości zadośćuczynień” niepokoją z kolei rzecznika finansowego.
– Obawiamy się, że to nieuzasadnione szukanie oszczędności w kieszeniach osób poszkodowanych w wypadkach – mówi Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze RF. Ponadto jego zdaniem zmiany nie mogą prowadzić np. do ustawowego ograniczenia wysokości świadczeń dla poszkodowanych.
– Ewentualne tabele powinny być jedynie swego rodzaju ściągawką, nie mogą jednak mieć charakteru wiążącego. Dzięki nim większość klientów w standardowych sprawach miałaby jasność, jakie mają uprawnienia i na jakie kwoty świadczeń mogą liczyć. Pozostali powinni mieć zachowaną możliwość do dochodzenia swoich praw w sądach – dodaje Daszewski, który zwraca uwagę, że nie wszystko da się zamknąć w tabelach.
– Będą bowiem przypadki, w których nawet dość odległy członek rodziny (np. babcia wychowująca swojego osieroconego wnuka) czy nawet osoba niespokrewniona powinny być uprawnione do zadośćuczynienia po śmierci danej osoby ze względu na łączące je emocjonalne i gospodarcze więzi – zaznacza prawnik.