Wojna cenowa ubezpieczycieli trwa już wiele miesięcy. Straty firm ubezpieczeniowych w ubiegłym roku wyniosły aż miliard złotych. Dlatego średnia cena polisy OC wzrosła już w niektórych przypadkach prawie o 50 proc. Pod względem ich cen gonimy Zachód. A jak twierdzą eksperci, to nie koniec.
Według analizy porównywarki OC/AC mfind.pl w pierwszych trzech kwartałach 2016 r. średnia cena ubezpieczenia OC wzrosła aż o 48 proc. W Polsce zarejestrowanych jest 31 mln samochodów objętych obowiązkowym ubezpieczeniem OC. Oznacza to, że podwyżki dotknęły już ok. 20 mln kierowców.
Składki OC ppm (posiadaczy pojazdów mechanicznych) w Polsce były zdecydowanie niższe w porównaniu z rynkiem europejskim. Co prawda w regionie Europy Środkowo - Wschodniej, składki polis nie są wygórowane, ale w stosunku do Polski i tak były wyższe. Dużo więcej za obowiązkowe ubezpieczenie płacą kierowcy na Zachodzie: w Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy we Włoszech. Zdaniem mecenasa Piotra Rapusty, z kancelarii Piotr Rapusta Sp. k. w Katowicach, podwyżki cen polis OC można było się spodziewać. - To było nienormalne, że w Polsce składki OC były tak niskie. Więc zwyżka była konieczna - twierdzi Rapusta. Jego zdaniem, jeśli składki utrzymają się na obecnych poziomach lub pójdą jeszcze nieznacznie w górę, to za parę miesięcy będziemy mogli powiedzieć, że pod tym względem dorównujemy Zachodowi. - Dla polskiego kierowcy będzie to jednak oznaczać, że składki są relatywnie wyższe niż na Zachodzie Europy, bo będziemy dorównywać kwotom składek, a nie proporcjom - dodaje mecenas.
W Polsce – rosło wynagrodzenie, stawki stały
W latach 2013-2016 wartość średniego wynagrodzenia w Polsce rosła. Przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2013 r. wynosiło 3650,06 zł według danych Głównego Urzędu Statystycznego. W 2014 r. było to 3783,46 zł., a w roku 2015 - 3899,78 zł. Według danych Eurostatu przeciętne wynagrodzenie miesięczne brutto w Polsce w 2014 r. to 980 euro, a więc więcej niż na Słowacji i w Czechach, gdzie stawki za OC są wyższe niż u nas.
W bieżącym roku, jak podaje GUS, przeciętne wynagrodzenie w gospodarce brutto wyniosło 4181 zł (I kwartał) i 4019 zł (II kwartał). To jednak jak do tej pory nie przekładało się na wzrost składek na ubezpieczenie OC, ale wzgląd na niskie zarobki nie będzie argumentem przeciw podwyżkom. Bez wątpienia wyrównujemy do europejskiego poziomu, ale głównym katalizatorem zmian są straty ubezpieczycieli.
Ogromne straty ubezpieczycieli
Tylko w minionym roku branża zanotowała aż miliard zł na minusie. Według wyliczeń Polskiej Izby Ubezpieczeń, w ciągu minionej dekady strata finansowa związana z niskimi składkami OC sięgnęła aż 6 mld zł! Co więcej, bieżący rok ubezpieczyciele też za-kończą najprawdopodobniej poniżej zera. Jedną z głównych przyczyn potężnej dziury w budżetach ubezpieczycieli była tocząca się na rynku od wielu miesięcy wojna cenowa między poszczególnymi towarzystwami ubezpieczeniowymi. Według ekspertów, w efekcie tej długiej i wyniszczającej walki rynkowej prowadzonej przez ubezpieczycieli, w tym momencie podwyższenie składki OC ppm na rynku ubezpieczeniowym zmierza do uzdrowienia sytuacji.
Niskie stawki, wysokie wypłaty
Skąd się biorą straty? Eksperci winią właśnie zbyt niskie stawki i stosunkowo wysokie wypłaty odszkodowań. Jest to związane ze wzrostem świadomości przeciętnego Kowalskiego (i bardzo do-brze) czy rozbudowaniem sieci kancelarii odszkodowawczych. W konsekwencji poszkodowani coraz częściej domagają się tego, co im się im należy, tym samym wzrasta wysokość wypłacanych świadczeń.
Wypłata odszkodowań z tytułu szkód osobowych w Polsce - nowe rekomendacje KNF
Od przyszłego roku będą obowiązywały nowe rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego dotyczące szkód osobowych. Będą standaryzowały proces ich likwidacji, choć jest to niezwykle trudne. Szkody osobowe przy podobnych okolicznościach i obrażeniach mogą bowiem mieć zupełnie róż-ny wpływ na życie i zdrowie człowieka – dla pianisty złamany palec w wypadku to wykluczenie z życia zawodowego. Nic więc dziwnego, że jeden sąd jest w stanie zasądzić tu 10 tysięcy, a inny aż 100 tysięcy zł odszkodowania. To według ekspertów nie ulegnie zmianie. Natomiast KNF chce, by ubezpieczyciele baczniej się temu przyglądali i wyciągali wnioski. To oznacza dla nich większe koszty, za które w dłuższym okresie też będziemy płacić. I to kolejny powód, dla którego cen OC nie da się utrzymać. Doganiamy i w tym względzie Europę Zachodnią. Liczby mówią same za siebie, w niektórych krajach szkody osobowe to połowa wszystkich wypłat. U nas – 25-30 procent.
Dodatkowy argument, że te zmiany są nieuniknione daje Unia Europejska. Jak czytamy na stronie KNF, system IV dyrektywy KE opiera się na obowiązku ustanowienia przez każdy zakład ubezpieczeń oferujący ubezpieczenie OC komunikacyjne w każdym kraju członkowskim UE oraz Norwegii i Islandii, przedstawicieli do spraw roszczeń, ustanowieniu instytucji zajmujących się gromadzeniem i przekazywaniem informacji o zawartych umowach ubezpieczenia OC (ośrodki informacji) oraz instytucji gwarantujących zaspokojenie roszczeń poszkodowanego w szczególnych sytuacjach (organ odszkodowawczy).
Kierowca zapłaci więcej, by więcej otrzymać?
Czy w takim razie rzeczywiście możemy liczyć na większe wypłaty odszkodowań i zadośćuczynienia za szkody osobowe? Zdaniem mec. Piotra Rapusty, w pierwszej kolejności towarzystwa ubezpieczeniowe będą chciały zaspokoić swoje straty. Jeśli jednak stawki polis OC pójdą jeszcze w górę w najbliższym czasie, to kierowcy mogą liczyć na sprawniejsze wypłaty odszkodowań w większych kwotach. - W Europie Zachodniej kierowcy za polisy OC płacą więcej, ale to przekłada się na likwidację szkód. Płacimy więcej, ale dostajemy wyższe odszkodowania, które są wypłacane w miarę szybko. U nas to jeszcze tak nie działa - mówi adwokat. - Musimy jednak pamiętać, że biorąc pod uwagę orzecznictwo sądowe w sprawie szkód osobowych sięgamy bardzo często do skrajnych przypadków. Porównujemy spektakularne wypłaty z tymi bardzo niskimi - dodaje. Nie wyciągajmy więc pochopnych wniosków. Jednak, zdaniem adwokata, sztywne regulacje co do wypłat za szkody osobowe w Polsce się nie sprawdzą, bo każdy przypadek jest inny.
W naszym kraju nie sprawdzają się też komisje, które ustalają kwoty odszkodowania czy zadość-uczynienia. Jako przykład nasz ekspert podaje szkody osobowe związane z działalnością medyczną, gdzie nie ma ustalonej minimalnej stawki odszkodowania. Kilka lat temu, w szpitalach wprowadzono rozwiązanie z komisjami ds. orzekania do zdarzeń medycznych. Ten model zaczerpnięty ze Skandynawii jednak się nie sprawdził. Gdyby podobne komisje miały orzekać w sprawie wypadków komunikacyjnych, też by się to nie sprawdziło. - Gdyby komisja orzekałaby w kwestii szkód osobowych, to poszkodowani mogliby mówić, że kwo-ta nie jest wystarczająca. Nie jesteśmy bowiem skłonni do przyjmowania bez zastrzeżeń decyzji i orzeczeń takich komisji. Z drugiej strony komisja proponowałaby odszkodowanie czy zadośćuczy-nienie w granicach najniższych kwot, tak jak się to teraz dzieje w przypadku komisji medycznych - podkreśla Rapusta.Właśnie w przypadku komisji medycznych poszkodowani spotykają się często z propozycjami wy-płaty kwot rzędu 1000 zł. W ocenie naszego eksperta, jest oczywistym, że sąd w takim przypadku orzekłby przynajmniej kilkakrotność proponowanej przez komisję kwoty.
- To dla poszkodowanych krzywdzące i śmieszne - podkreśla prawnik. I dodaje, że jest przeciwnikiem ustalania maksymalnych limitów. W ocenie prawnika, w przypadku składek OC, ich ceny powinny znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistej szkodowości, bądź też w tej, która jest realna do przewidzenia. Teraz jeszcze ceny polis muszą pokryć gigantyczne straty ubezpieczycieli. W przyszłości jednak, wzrost cen polis OC powinien zahamować. - Przy tym wzroście, który już nastąpił prognozuję, że ubezpieczyciele dość szybką załatają swoje dziury. Dzięki wyższym składkom, kierowcy w przyszłości będą mogli natomiast liczyć na wyższe odszkodowania i szybszą ich wypłatę - dodaje prawnik.
Tym samym łatwiej będzie nam dogonić standardy Europy Zachodniej.
Sprawę rosnących polis bada UOKiK
Urząd odpiera jednak zarzuty co do zmowy cenowej ubezpieczycieli. Kilka tygodni temu z mównicy sejmowej zabrała głos w tej sprawie Dorota Karczewska, wiceprezes UOKiK. Według jej oceny, problem wzrostu cen OC nie jest związany ze zmową cenową, tylko właśnie z toczącą się wcześniej wojną cenową, przez którą stawki polis były mocno zaniżone. Podobne zdanie zaprezentował Michał Niechciał, prezes UOKiK. W rozmowie z mediami podkreślił, że wzrosty cen w nierentownym segmencie ubezpieczeń komunikacyjnych były niezbędne. Mimo tego, UOKiK postanowił zbadać, czy wcześniej zaniżane stawki nie były efektem zmowy cenowej. Urząd ma również sprawdzić, czy ubezpieczenia OC mogłyby za jakiś czas stanieć np. dzięki obniżeniu innych kosztów ubezpieczeniowych. W kwestię cen OC została też wciągnięta Komisja Nadzoru Finansowego. Najprawdopodobniej jednak, KNF w najbliższym czasie nie będzie hamował wzrostu cen polis.
Jak zaznacza prawnik, gdyby nie doszło do wzrostu stawek, to niektórym firmom ubezpieczeniowym groziłoby nawet bankructwo. To oznaczałoby wypłaty z Funduszu Gwarancyjnego i wzrost składek pozostałych ubezpieczycieli na Fundusz Gwarancyjny. Wpływy z ubezpieczeń komunikacyjnych to dla branży poważna część dochodów i bardzo duży kawałek ubezpieczeniowego tortu. Zgadza się z tym również Edyta Skórka, ekspertka ubezpieczeniowa z mfind. Według niej ujednolicenie lub zamrożenie najwyższej ceny jest bardzo ryzykowne i na pewno w dłuższej perspektywie nie będzie korzystne dla klientów.
- Najłatwiej wyjaśnić to na przykładzie: mamy dwa Towarzystwa Ubezpieczeniowe - A i B. Każde z nich ma taki sam udział w rynku. W przypadku TU A w ciągu ostatniego roku 60% klientów było szkodowych, a w przypadku TU tylko 15%. W kolejnym okresie ubezpieczeniowym oba TU mają ujednolicony sposób określania ryzyka ubezpieczeniowego i nie mogą modelować, go dowolnie, tak by utrzymać rezerwy, tylko muszą przyjąć, że maksymalna stawka OC ma wynosić ustaloną z góry kwotę X. Czy w tym wypadku TU A będzie w stanie odrobić straty i zapewnić wypłatę odszkodowań w przyszłości? Czy kolokwialnie mówiąc - miało pecha i musi zwinąć interes? Model standaryzacji miałby sens w przypadku, gdybyśmy mieli jednego ubezpieczyciela na rynku.
Według ekspertów, podwyżki cen polis OC nie będą drastyczne, mogą jeszcze sięgnąć 10 proc. Jak szybko to pokryje straty ubezpieczycieli i kiedy odczujemy realny wzrost wypłacanych odszkodowań? Zobaczymy.
Pełny tekst na mfind.