Nigdzie na świecie elektrownia atomowa nie powstała bez gwarancji państwa - przekonuje prezes Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora. Minister skarbu Mikołaj Budzanowski w wywiadzie dla gazety "Parkiet" zadeklarował jednak, że w dzisiejszych warunkach nie jest możliwe, by rząd wspierał budowę polskiej elektrowni jądrowej.

Andrzej Sikora tłumaczy w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że tak gigantyczny projekt finansowy do tej pory wszędzie uzyskiwał wsparcie rządów." Nigdzie nie buduje się takich elektrowni bez gwarancji państwa. To jest jakiś nowy pomysł. Bardzo jestem zdziwiony takim oficjalnym stanowiskiem ministra skarbu." - przekonuje szef Instytutu Studiów Energetycznych.

Inwestor liczy na Państwo

Władze Polskiej Grupy Energetycznej, która jest odpowiedzialna za realizację inwestycji, przyznawały już wcześniej, że pomoc państwa jest niezbędna, aby pozyskać finansowanie dla tego przedsięwzięcia.

Ministerstwo Gospodarki przekonuje z kolei, że na decyzje o ewentualnym wsparciu państwa przy budowie pierwszej polskiej elektrowni atomowej jest zbyt wcześnie. Już wcześniej tego typu deklaracje składała pełnomocnik rządu ds. polskiej energetyki jądrowej Hanna Trojanowska.

Resort gospodarki nie podjął decyzji

Resort gospodarki w komunikacie wysłanym Informacyjnej Agencji Radiowej pisze, że zgodnie z programem polskiej energetyki jądrowej, na wyznaczonym przez rząd inwestorze (PGE) spoczywa obowiązek wyboru modelu finansowania inwestycji. A spółka tego jeszcze nie zrobiła, trudno więc deklarować przyszłe decyzje.

Ministerstwo gospodarki przekonuje, że powstała już nowoczesna legislacja i zasady funkcjonowania instytucji jądrowych w Polsce.
Uruchomienie pierwszego bloku jądrowego PGE planuje na rok 2023. Wartość inwestycji jest ogromna. Elektrownia o mocy około trzech tysięcy megawatogodzin może kosztować od 9 do 15 miliardów euro.