Decyzję w sprawie protestów podjął obradujący w środę w Katowicach sztab protestacyjno-strajkowy, skupiający przedstawicieli 13 wiodących central związkowych z Polskiej Grupy Górniczej.
Jak poinformował szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek, dwugodzinny strajk ostrzegawczy ma odbyć się 17 lutego na porannej zmianie. Referendum w sprawie ewentualnego właściwego strajku zapowiedziano na 25 lutego. Jeżeli decyzja górników będzie pozytywna, kopalnie miałyby stanąć - jak rozważają związkowcy - na jedną dobę.
Związkowcy domagają się 12-procentowej podwyżki wynagrodzeń w tym roku oraz korzystniejszych od proponowanych przez zarząd zasad wypłaty nagrody rocznej (tzw. czternastej pensji) za ubiegły rok. Sprzeciwiają się też - jak mówią - planom "cichej likwidacji kopalń" i żądają rozwiązania problemu wysokich zwałów niesprzedanego węgla. Wskazują, że jest to efektem importu z Rosji oraz nieodbierania zakontraktowanego surowca przez energetykę.
Spór zbiorowy w PGG trwa od kilku miesięcy. Od minionego tygodnia w spółce obowiązuje pogotowie strajkowe. W najbliższy piątek ma dojść do kolejnego spotkania w ramach mediacji płacowych w PGG. Związkowcy przewidują, że zakończy się ono podpisaniem protokołu rozbieżności. Formalne zamknięcie etapu mediacji ma otworzyć stronie społecznej drogę do organizacji referendum strajkowego i legalnych protestów. Jak mówił w środę Hutek, przeprowadzenie dwugodzinnego strajku nie wymaga wcześniejszego referendum.
30 stycznia związki, domagające się podwyżki płac o 12 proc., nie przyjęły propozycji zarządu PGG przeznaczenia na wzrost wynagrodzeń dodatkowych 100 mln zł, pod warunkiem wypracowania w tym roku co najmniej 150 mln zł zysku. Według Hutka oznaczałoby to wzrost płac rzędu 2-2,5 proc., jednak - jak wskazał - także ta propozycja zarządu jest już nieaktualna.
"Otrzymaliśmy stanowisko PGG, z którego wynika, że pieniędzy na podwyżki nie ma i nie będzie. Nawet nie ma już propozycji tych 100 mln zł, która +leżała na stole+" - powiedział dziennikarzom Hutek. Ocenił, że w minionych latach zarząd PGG i resort energii nie informowały, iż spółka jest w trudnej sytuacji, zaś zgodnie z biznesplanem w ubiegłym roku PGG miała wypracować 886 mln zysku; na 2020 r. biznesplan zakładał zysk rzędu 1,1 mld zł - argumentował związkowiec.
"Jeżeli to nie zostało zrealizowane, trzeba to zweryfikować, ale to wymaga już działań politycznych, podobnie jak ukrócenie importu węgla" - wskazał szef górniczej Solidarności. Według niego w minionych latach spółki energetyczne, za zgodą ówczesnego resortu energii, zaimportowały ok. 4-5 mln ton węgla, podczas gdy energetyka przestała odbierać całość zakontraktowanego w polskich kopalniach surowca. W efekcie wzrosły zwały węgla w PGG, co pogarsza sytuację finansową spółki.
Związkowcy pozytywnie odebrali wtorkową deklarację wicepremiera Jacka Sasina, że spółki Skarbu Państwa nie będą już importować węgla. "Jest tylko pytanie, dlaczego tak późno" - mówił Hutek, podkreślając, że konieczne jest odebranie przez energetykę węgla zakontraktowanego w PGG. "Jak rząd to zrobi - to jest jego sprawa. My nie pozwolimy, żeby ludzie, górnicy, odpowiadali za to, że ktoś podjął błędne decyzje; nie będzie na to naszej zgody" - podkreślił lider górniczej Solidarności. Tłumaczył, że decyzja o manifestacji w Warszawie jest podyktowana tym, że - zdaniem strony związkowej - w obecnej sytuacji PGG i całej branży górniczej niezbędne są decyzje rządu.
Polska Grupa Górnicza nie skomentowała środowych decyzji związkowców, odsyłając do opublikowanego w miniony poniedziałek komunikatu. Rzecznik PGG Tomasz Głogowski potwierdził, że kolejne rozmowy zarządu spółki ze stroną społeczną, z udziałem mediatora, zaplanowano na najbliższy piątek.
Przed dwoma dniami, odnosząc się organizowanych w kopalniach masówek oraz postulatów płacowych, PGG poinformowała, że w latach 2017-2019 przeznaczyła dodatkowo na wynagrodzenia i świadczenia dla pracowników 1,1 mld zł więcej niż planowano przy tworzeniu PGG. Na podstawie porozumień ze stroną społeczną spółka wypłaciła świadczenia na rzecz pracowników, którzy korzystali z dobrych wyników firmy. "Dalsze rozmowy płacowe w PGG powinny uwzględniać realia ekonomiczne, trudne otoczenie rynkowe, w jakim znalazło się górnictwo - w tym m.in. znaczący spadek cen węgla oraz przede wszystkim fakt, że oczekiwania płacowe strony społecznej nie mogą generować spółce strat" - oświadczyła PGG.
Zarząd spółki zapewnił, że od początku swojego istnienia prowadzi ona "odpowiedzialną politykę wynagrodzeń i - jako podmiot gospodarczy podlegający warunkom rynkowym - może podzielić się z pracownikami tylko tym, co wypracuje w ramach osiągniętych zysków". "Jednocześnie spółka zapewnia, że na bieżąco podejmuje działania związane z realizacją wieloletniej strategii inwestycyjnej, zapewnieniem bezpieczeństwa funkcjonowania kopalń i zabezpieczeniem środków na niezbędne inwestycje. By sprostać oczekiwaniom klientów, w minionych latach PGG zainwestowała w sumie ok. 6 mld zł, z czego ponad połowę w ubiegłym roku, rekordowym pod względem inwestycji" - podała Grupa w poniedziałkowym oświadczeniu.