Ceny surowca dla odbiorców biznesowych wzrosną w najbliższych miesiącach o ok. 40 proc. – dowiedział się DGP.
Na razie o takim wzroście stawek mówią prywatni sprzedawcy gazu. Niewykluczone jednak, że ich śladem pójdzie krajowy potentat na tym rynku – PGNiG. Przyczyną wzrostów jest to, co dzieje się na światowych rynkach.
– Polski rynek ropy i gazu jest mocno powiązany z globalnymi rynkami. A tam ceny gazu wzrosły od początku roku o połowę, a baryłka ropy Brent zdrożała o 22 proc. i nie widzę perspektyw na odwrócenie tego trendu – wyjaśnia Robert Maj, analityk Ipopema Securities. – Nałożone na Iran sankcje wyeliminowały ten kraj z grona globalnych dostawców. Mniejsze wydobycie węglowodorów odnotowują też np. Wenezuela i Nigeria – tłumaczy.
Skłonność sprzedawców do podwyżek napędza również stabilnie rosnący popyt wewnętrzny. Tylko w 2017 r. zużycie błękitnego surowca w Polsce wzrosło o ponad 10 proc. Dodatkowo nasz hurtowy rynek gazu jest mocno skorelowany z niemieckim – to nieubłaganie ciągnie ceny w górę. W Niemczech wysokie ceny nie muszą być tak dotkliwe, bo przedsiębiorstwa zakupy rozkładają w czasie. W ten sposób mogą jeszcze dziś korzystać z niższych taryf, jakie obowiązywały we wcześniejszych latach.
– W Polsce nie ma takiej kultury kontraktowania. Wszystko robi się na ostatnią chwilę. Dzisiaj firmy decydują się kontraktować gaz tylko na okres zimowy, bo nie są gotowe mentalnie zaakceptować takich wzrostów. Podwyżka stawki np. do 119 zł za MWh (to jednostka, w której wyraża się ceny gazu w obrocie hurtowym – red.), podczas gdy wcześniej, np. przez trzy lata, płaciło się po 80 zł, to może być szok. Ale w obecnych warunkach kupowanie gazu tylko na kilka miesięcy to jakby płacz i ból tylko rozkładać na raty – mówi proszący o nieujawnianie nazwiska trader.
Dziennik Gazeta Prawna
Największy odbiorca gazu, z 12-proc. udziałem w krajowym rynku, to Grupa Azoty. W produkcji nawozów zakup surowca stanowi 50–75 proc. kosztów. Już przy wynikach za I półrocze zarząd państwowej grupy mówił o wpływie rosnących cen gazu na wyniki finansowe. Jak będzie dalej? Tego spółka nie chce komentować. Wiadomo jednak, że Azoty kupują paliwo od PGNiG. I że kontrakt zawiera formułę cenową uwzględniającą sytuację na światowych giełdach. Umowa wygasa z końcem I kw. 2019 r., więc między dwoma państwowymi potentatami zapowiadają się trudne negocjacje.
Efekt wyższych cen surowców widoczny był również w wynikach PGNiG. Podwyżkę zrównoważyły jednak wyższe przychody po stronie wydobycia. – Strata segmentu sprzedaży była mniejsza, niż oczekiwałem. Prawdopodobnie spółka zabezpieczyła się przed obecnymi warunkami rynkowymi – przyznaje Robert Maj. Jego zdaniem po tym, jak PGNiG dostał kilka tygodni temu zgodę URE na nową, o 5,9 proc. wyższą taryfę dla gospodarstw domowych, nie należy oczekiwać szybkich podwyżek dla tej grupy odbiorców. – Jednak w pierwszej połowie przyszłego roku zmiana taryfy jest prawdopodobna – dodaje analityk.
– Ceny poszybowały w górę zgodnie z naszymi przewidywaniami – mówi Piotr Kasprzak, prezes Hermes Energy Group. – Mimo to podmiot dominujący na rynku niechętnie podejmuje niepopularne decyzje o podwyżkach cen gazu dla klientów indywidualnych, obarczając kosztami w pierwszej kolejności przedsiębiorców. W rezultacie cierpią na tym firmy, gospodarka, a w konsekwencji odczują to wszyscy Polacy. Niewątpliwie w dalszej perspektywie czekają nas dalsze podwyżki cen błękitnego paliwa.
Jego zdaniem tylko liberalizacja energetyki umożliwia utrzymanie cen na konkurencyjnym i stabilnym poziomie.
– Ministerstwo Energii, decydując się na 100 proc. obligo giełdowe na energię elektryczną, przyznało, że takie rozwiązanie może pomóc w wyjściu z pułapki wysokich cen. Czas najwyższy na dalsze procesy liberalizacyjne na rynku gazu. Zacznijmy od zniesienia ustawy o magazynowaniu, która w praktyce uniemożliwia podmiotom niezależnym swobodny handel tym paliwem na rynkach światowych i przyczynia się do jeszcze wyższych wzrostów cen – apeluje Kasprzak.