Związkowcy z Katowickiego Holdingu Węglowego są oburzeni – grzmią media. Oburzeni tym, że ich firma, która za moment będzie musiała ogłosić upadłość wypłaciła im tylko ok. 15 proc. „czternastej pensji”.

Nie, nie pomyliłam się. „Czternasta pensja” to nie jakieś gierkowskie wspomnienie. To świadczenie, które w górnictwie nadal działa. No dobrze – nie u wszystkich. Z powodu trudnej sytuacji finansowej i spadających cen węgla od 2016 r. nie ma „czternastki” w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Od tego roku zaś w Polskiej Grupie Górniczej. Jednak oficjalnie nie została ona zniesiona, tylko zawieszona.

A w KHW? - Związkowcy się nie zgodzili na jej zawieszenie – mówił mi niedawno wiceprezes KHW ds. finansów Jarosław Jaromin. Związkowcy się nie zgodzili – a ja po raz kolejny pytam: kto zarządza spółkami węglowymi w Polsce. Zarządy czy związkowcy? A może próbujące uniknąć konfliktu społecznego Ministerstwo Energii?
Górnictwo jest chore. Od lat. Rząd PiS jest pierwszym, który w końcu coś próbuje z nim zrobić, ale jak na razie wciąż błądzi we mgle. Zresztą bez zmiany ustawy o związkach zawodowych to będzie bardzo trudne. A przecież PiS nie pójdzie na udry ze stroną społeczną, która wsparła go w wyborach...
Zastanawiam się tylko, czy pieniądze w kopalniach mnożą się przez pączkowanie. KHW jako jedyna z trzech największych spółek węglowych nie dostał dokapitalizowania. Ma 2,5 mld z długu, ostatnia pensja, na którą ma pieniądze, zostanie wypłacona 10 lutego. Potem spółka straci płynność finansową, więc zarząd powinien zacząć poważnie myśleć o ogłoszeniu bankructwa firmy.

Holding do końca marca ma być włączony do Polskiej Grupy Górniczej (ta z kolei sama ma 8,5 mld zł zobowiązań, więc daleko jej do tytułu narodowego czempiona). Nie wiem jednak, skąd zarząd weźmie 100 mln zł w marcu na wypłatę pensji.

Tymczasem związkowcy z Holdingu są oburzeni, bo spółka 3 lutego poinformowała ich, że mimo obowiązującego układu pracy, nie wypłaci do 5 lutego całej „czternastej pensji”.
KHW wypłacił załodze po 1000 zł, co kosztowało w sumie ok. 14 mln zł zamiast 100 mln zł na całą „czternastkę”. I tak jestem zaskoczona, bo nie wiem, skąd zarząd wytrzasnął te zaskórniaki (firma zapowiadała, że w tym roku „czternastki” po prostu nie będzie). Gdy pytam co zresztą zaległego świadczenia, słyszę nieoficjalnie, że to już będzie zmartwienie PGG. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że KHW wolałby się restrukturyzować sam, jednak PGG bez jego wchłonięcia nie ma co liczyć na dodatkowe dokapitalizowanie. A bez niego mogłoby się okazać, że jej perspektywy nie są wcale takie świetlane, jak od jesieni pokazuje zarząd i resort energii.

A związkowcy? Piszą pisma, sporo krzyczą, rozlepiają plakaty – bo muszą pokazać, jak bardzo są potrzebni. Może więc jakiś spór zbiorowy? Tylko czy to poprawi kondycję którejkolwiek z firm węglowych? Nie sądzę.

Niebawem związkowcy wściekli na media (zwłaszcza niektóre) będą protestować pod redakcjami zamiast pod ministerstwem. I palić zamiast opon gazety – bo przecież lepiej płoną...