Rada Ministrów przyjęła program „Czyste powietrze”. Ale bez wsparcia gospodarstw domowych walka z pyłami jest skazana na porażkę.
– Po raz pierwszy w historii polski rząd proponuje kompleksowe działania na rzecz poprawy jakości powietrza – zaznaczył wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki. Według niego program „Czyste powietrze” to pakiet powiązanych ze sobą instrumentów, które zmniejszą ryzyko utraty zdrowia przez Polaków i polepszą jakość ich życia. Program zawiera rozwiązania prawne, socjalne oraz edukacyjne i promocyjne. Rząd przygotowuje także projekt elektryfikacji transportu publicznego.
Jednym z najistotniejszych elementów walki z zanieczyszczeniami powietrza będzie określenie norm jakościowych dla paliw stałych. Do tej pory takie nie istniały, dlatego w domowych piecach mógł być spalany surowiec najgorszej jakości np. miał węglowy. O prowadzenie takich standardów od lat apelowali do kolejnych rządów naukowcy czy środowiska związane z ekologią. Według zapowiedzi Morawieckiego normy jakości, powinny zostać przyjęte jeszcze w I kwartale 2017 r. Ministerstwo Energii podejmie też działania, które mają spowodować obniżenie stawek za nocny pobór energii elektrycznej rzędu 30 proc. obecnych.
Przyspieszenie ma nastąpić w sprawie uregulowania przepisów dotyczących kotłów. Rozporządzenie w tej sprawie ma zostać przyjęte najpóźniej do końca czerwca, tak by jego zapisy zaczęły obowiązywać jeszcze przed rozpoczęciem kolejnego sezonu grzewczego.
Nasz kraj w kwestii jakości kotłów musi się dostosować do przepisów unijnych, które wchodzą w życie w 2020 r. Rząd już wcześniej zapowiadał, że od końca 2018 r. nie będzie można sprzedawać i montować kotłów na paliwa stałe innych niż piątej klasy, czyli o najlepszych parametrach emisyjnych. Problem smogu spowijającego Polskę sprawił, że te rozwiązania wejdą w życie nieco szybciej.
Według Andrzeja Guły, prezesa Polskiego Alarmu Smogowego, rozwiązania proponowane przez wicepremiera Morawieckiego to krok w dobrą stronę. – Gdyby do sprzedaży trafiły wyłącznie kotły piątej klasy, ale normy dotyczące spalania nie zostałyby prawnie uregulowane, to nawet najlepsze jakościowo urządzenia pracowałyby jak zwykłe kopciuchy – zaznacza nasz rozmówca. Jak dodaje, do gospodarstw domowych co roku trafia ponad 100 tys. najmniej ekologicznych kotłów pozaklasowych, których, np. w Czechach czy Niemczech, nie można już w ogóle sprzedawać ze względu na duży poziom emitowanych zanieczyszczeń. Jak informuje Ministerstwo Rozwoju, u nas – ze względu na najniższą cenę – cieszą się one największym zainteresowaniem wśród nabywców. Kotły klasy piątej to spory wydatek dla gospodarstwa domowego – średni koszt takiego pieca to kilkanaście tysięcy złotych. Tak zwane kopciuchy, o bardzo niskich parametrach dotyczących emisyjności, można kupić za kilka tysięcy złotych. Według Guły im szybciej wprowadzimy regulacje prawne w tych kwestiach, tym lepiej dla jakości powietrza.
Zdaniem dr. Wojciecha Rogali z firmy Atmoterm, która opracowuje programy ochrony powietrza dla samorządów, bez programów wsparcia dla gospodarstw domowych walka ze smogiem będzie skazana na porażkę. – Aby zachęcić ludzi do wymiany domowych kotłów, dopłaty powinny sięgać 80–100 proc. – uważa Rogala. Ale jak dodaje, to będzie bardzo kosztowne dla rządu. Prezes Polskiego Alarmu Smogowego uważa, że lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie systemu dopłat dla najuboższych i preferencyjnych pożyczek czy kredytów, np. na docieplenie domów. – Do tego, abyśmy mogli odetchnąć czystym powietrzem, potrzebny jest krajowy program wsparcia dla budynków mieszkalnych, który ułatwi docieplenie domu czy wymianę kotła węglowego – mówi.
Obecnie ok. 40 proc. domów jednorodzinnych nie ma ocieplonych ścian zewnętrznych. Gdyby udało się wyeliminować ten problem, moglibyśmy ogrzewać swoje domy taniej i bardziej ekologicznie. – Podczas gdy na ogrzanie nieocieplonego domu zużywa się 6–7 ton węgla na rok, to po dociepleniu zużycie węgla może być nawet dwukrotnie mniejsze – dodaje prezes Polskiego Alarmu Smogowego.
W ocenie Wojciecha Rogali i dr Anny Kalinowskiej z Uniwersyteckiego Centrum Badań nad Środowiskiem i Zrównoważonym Rozwojem UW żaden program nie przyniesie wymiernych efektów, jeśli nie postawi się na edukację i uświadamianie ludziom, dlaczego walka ze smogiem jest konieczna. Dlatego powinno się zacząć od informacji. Mieszkańcy miast muszą mieć możliwość sprawdzenia, jaki jest poziom zanieczyszczenia, jaka jest jego szkodliwość, co wymaga zainstalowania detektorów.
– W każdej gminie powinien być choć jeden czujnik, który będzie pokazywał poziom zanieczyszczenia – uważa Rogala. Zdaniem dr Kalinowskiej rząd powinien pomyśleć także nad rozwiązaniami, które funkcjonują już w innych państwach i dobrze się sprawdzają .
Rząd chce także wprowadzić regulacje umożliwiające tworzenie stref niskoemisyjnych oraz okresowego ograniczania liczby samochodów w ruchu w obrębie obszarów miejskich. – Norwegowie pracują nad podobnymi przepisami. Chcą ograniczyć możliwość wjazdu do centrów miast samochodów z silnikami Diesla – podkreśla dr Kalinowska.
Niestety, w programie „Czyste powietrze” umieszczonym na stronie Ministerstwa Rozwoju nie ma słowa o tym, ile będzie kosztowała jego realizacja ani który resort przeznaczy na nią pieniądze.