Rząd zastanawia się jak podwyższyć najniższe emerytury i renty. Rozpoczął dyskusję z pracodawcami i związkowcami nad waloryzowaniem świadczeń wszystkim o inflację, a jedynie najbiedniejszym dodatkowo o realny wzrost płac. W 2014 roku waloryzacja emerytur odbędzie się po staremu.

"W tym roku natomiast waloryzacja odbywać się będzie na zasadach takich jak w roku ubiegłym" - podkreśla minister pracy Władysław Kosiniak Kamysz. Oznacza to, że tak jak przewiduje ustawa, emerytury i renty zwiększą się o średnioroczny wskaźnik inflacji i 20 procent realnego wzrostu płac.

W wywiadzie dla DGP minister Kosiniak-Kamysz powiedział: "Rozpoczynamy dyskusję z partnerami społecznymi o tym, czy jest możliwy nowy model waloryzacji rent i emerytur. Jestem zwolennikiem podwyżki kwotowej, bo zyskują na niej osoby z najniższymi świadczeniami. Dla nich waloryzacja procentowa, na obecnych zasadach, oznacza kilkunastozłotowe podwyżki emerytur. A to one potrzebują największego wsparcia. Muszę o nich pamiętać jako minister, który odpowiada za politykę społeczną".

Wywiad DGP z ministrem Kosiniakiem-Kamyszem>>

Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że waloryzacja kwotowa może występować epizodycznie.

"Nie zmienia to faktu, że na wszystkich moich spotkaniach z seniorami słyszę, że dzięki waloryzacji kwotowej zamiast 20 czy 30 zł podwyżki dostali 70 zł. Dla osób o najniższych świadczeniach to naprawdę robi dużą różnicę. Tylko ze względu na wyrok trybunału nie proponuję waloryzacji kwotowej. Warto rozmawiać o innych propozycjach. Jedną z nich jest ta, aby większość świadczeń podnosić o wysokość inflacji, a tylko te najniższe o inflację oraz wzrost płac. Podkreślę, to mój głos w dyskusji" - powiedział Kosianiak-Kamysz

Wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska powiedziała IAR, że przedstawiciele związków zawodowych proponowali, by wysokość zwiększenia wskaźnika waloryzacji świadczeń wyniosła 50 procent wzrostu płac. Nic z tego jednak nie wyszło, bo stronę rządową poparli pracodawcy i stanęło na 20 procentach.

Wiesława Taranowska zaznaczyła, że koniecznie trzeba coś zrobić z najniższymi świadczeniami, które nie wystarczają na godne życie. Najniższe świadczenie wynosi obecnie 831 złotych. Pobiera je blisko 470 tysięcy emerytów i rencistów.