Nie tylko uczeń, który ściąga na egzaminie dojrzałości, lecz także ten, który udostępnia swoją pracę, nie zda sprawdzianu.
Taką zasadę wprowadza nowelizacja z 25 kwietnia 2013 r. rozporządzenia w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych (Dz.U. poz. 520).
Dotąd przepisy wskazywały, że dyrektor okręgowej komisji egzaminacyjnej unieważni pracę maturzysty, jeśli stwierdzi, że rozwiązywał on zadania niesamodzielnie. Od dzisiaj obowiązuje regulacja, która wskazuje dodatkowo, że praca zostanie niezaliczona także w przypadku stwierdzenia występowania w niej jednakowych sformułowań wskazujących na udostępnienie rozwiązań innemu uczniowi lub korzystanie z jego odpowiedzi.
– Chodzi o to, aby komisja egzaminacyjna nie musiała rozstrzygać, kto od kogo ściągał. Nie posiadamy narzędzi do oceniania, kto w tej sytuacji jest winny. Należy potępić zarówno tych, którzy odpisują, jak i tych, którzy to umożliwiają. Praca powinna zostać niezaliczona każdemu, kto postępuje nieuczciwie – zauważa Danuta Zakrzewska, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej (OKE) w Łodzi.
Dodaje, że szkoła ma obowiązek zorganizować salę, na której odbywa się matura, tak aby niemożliwe było odpisywanie od innych uczniów.
– Oznacza to, że ci, którzy udostępniają prace innym, robią to świadomie – podkreśla Danuta Zakrzewska.
Już obecnie zdarza się, że komisje podejmują decyzje o unieważnieniu pracy wszystkim maturzystom podejrzanym o ściąganie – zarówno odpisującym, jak i udostępniającym swoje prace. To budzi jednak kontrowersje wśród osób, które czują się poszkodowane i nie mają nawet prawa odwołać się od takiej decyzji, bo jest ona ostateczna. Najgłośniejsza sprawa o niezaliczenie matur za ściąganie miała miejsce w Ostrowcu Świętokrzyskim. Dyrektor łódzkiej OKE unieważniła prace ponad 50 maturzystom z chemii. Zdradziła ich m.in. błędna odpowiedź na pytanie o kolor odczynnika – podali szafirowy, co zwróciło uwagę egzaminatorów. Sprawa dotarła aż do Trybunału Konstytucyjnego. Nadal nie została rozpatrzona. – Z uwagi m.in. na te kontrowersje ministerstwo zdecydowało się uściślić przepisy, aby komisje nie miały wątpliwości, kogo ukarać – wyjaśnia Danuta Zakrzewska.
Na maturze w 2015 r. uczniowie nie będą już przygotowywać prezentacji z języka polskiego. Wylosują zadanie zawierające tekst kultury (np. literacki czy ikoniczny) i odnoszące się do niego pytanie. Na przygotowanie się do odpowiedzi dostaną 15 minut. Będą też musieli przystąpić do egzaminu na poziomie rozszerzonym z dodatkowego przedmiotu. Nie trzeba będzie jednak go zdać, aby zaliczyć maturę.
Etap legislacyjny
Wchodzi w życie 1 września 2014 r.