Wyniki rekrutacji na studia i egzaminów maturalnych będą decydowały o tym, czy student będzie musiał płacić za naukę na kolejnym fakultecie. Nie będzie to zależne od stypendium.
Tak wynika z wczorajszego posiedzenia sejmowej podkomisji. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) nie ugięło się bowiem pod presją środowiska akademickiego, które domagało się zniesienia limitu na podejmowanie drugich studiów. Obecnie osoba, która chce bezpłatnie podjąć drugi kierunek, musi spełnić kryteria potrzebne do uzyskania stypendium rektora. Może je otrzymać 10 proc. studentów.
Resort zaproponował, aby ze zwolnienia mogło skorzystać 20 proc. zainteresowanych. Będzie to zależne od wyników postępowania rekrutacyjnego. Zdaniem Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej (KKHP) to rozwiązanie niewystarczające. Pod wnioskiem o odstąpienie od płacenia za drugi studia podpisało się ponad 40 uczelni. Wczoraj w Sejmie wnioskowali o całkowite zniesienie limitu.
– Jeśli rząd nie przywróci bezpłatnych studiów, możliwe są protesty na uczelniach – zapowiada Aleksander Temkin z KKHP.
Resort nie odstąpił jednak od limitu.
– Obecnie jest zaledwie pięć uczelni, gdzie na drugim kierunku kształci powyżej 10 proc. osób i tylko jedna, gdzie jest ich powyżej 16 proc. Zatem propozycja podniesienia do 20 proc. jest wystarczająca – uważa prof. Daria Nałęcz, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Posłowie natomiast przychylili się do zachowania zapisu, zgodnie z którym stypendia są przyznawane na każdym kierunku studiów. Resort nauki chciał, aby były one przydzielane dla 10 proc. studentów uczelni. To mogłoby prowadzić do sytuacji, kiedy nie otrzymywaliby ich studenci niektórych fakultetów. MNiSW nie będzie też narzucało uczelniom tego, jakie zasady będą musiały być zawarte w regulaminie przyznawania pomocy materialnej. Zaakceptowano także poprawkę, która gwarantuje prawo do korzystania z akademików doktorantom.
Etap legislacyjny
Projekt po I czytaniu w Sejmie