Brak pomocy dla osób, które podejmują naukę na kolejnym fakultecie, to dyskryminacja. Ale dzięki temu więcej pieniędzy trafi do tych uboższych.
Osoby, które uczą się na kolejnym kierunku, nie mają prawa do stypendium rektora czy ministra. Te przepisy są zgodne z Konstytucją RP. Tak orzekł wczoraj Trybunał Konstytucyjny (TK).
Studenci nie składają broni. – Nadal będziemy starali się o zmianę tego zapisu. Ta pomoc powinna trafiać do najlepszych. Obecne ograniczenie ustawowe to uniemożliwia – zapowiada Piotr Müller, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej (PSRP).

Bez zmian

Przepisy zaskarżył do TK rzecznik praw obywatelskich (RPO).
– Ustawodawca dokonał nieuzasadnionego zróżnicowania prawa do stypendium naukowego według kryterium studiowania na kilku kierunkach – mówi Anna Błaszczak, zastępca dyrektora zespołu prawa konstytucyjnego i międzynarodowego RPO.
Rzecznik wskazywał, że przepisy limitujące prawo do pomocy osobom, które podejmują drugie studia są niezgodne z konstytucją. Ograniczenie wprowadziła nowelizacja ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U. z 2012 r. poz. 572 z późn. zm.), która obowiązuje od 1 października 2011 r.
– Przyjęte przepisy budzą wątpliwości z punktu widzenia zasady równości wobec prawa i sprawiedliwości społecznej – wskazuje Anna Błaszczak.
To jednak podważył TK. Co prawda zgodził się z wnioskodawcą, że doszło do nierównego potraktowania tych osób, które posiadają status studenta oraz spełniają warunki wymagane do uzyskania stypendium rektora czy ministra. Podkreślił jednak, że odstępstwo od tej zasady nie prowadzi jeszcze do uznania wprowadzających je przepisów za niekonstytucyjne. TK wskazał, że celem ustawy, która wprowadziła kwestionowane rozwiązania, było zwiększenie dostępności studiów, szczególnie dla osób mniej zamożnych.
Zwiększenie puli środków przeznaczonych na stypendia socjalne wiązało się z ograniczeniem funduszy na naukowe. W ocenie Trybunału Konstytucyjnego decyzja o ograniczeniu wypłaty stypendiów tylko do jednego kierunku studiów i przesunięcie zaoszczędzonych pieniędzy na pomoc socjalną sprzyjają realizacji tego celu.
– Określenie, który ze sposobów ukształtowania stypendium motywacyjnego najlepiej realizuje cel ustawy, pozostaje w gestii ustawodawcy – wskazywał Piotr Tuleja, sędzia sprawozdawca TK.

Emeryt czy student

RPO starał się m.in. udowodnić, że stypendia rektora i ministra są narzędziem, które zapewnia równy i powszechny dostęp do wykształcenia.Jednak TK miał wątpliwości, czy uczelnia przyznająca te świadczenia bierze pod uwagę sytuację materialną studenta.
Anna Błaszczak zgodziła się, że dochód nie ma żadnego znaczenia.
– Mimo to stypendium za wyniki na uczelni może być dodatkowym bodźcem, który motywuje do zdobycia wykształcenia – podkreślała.
TK wskazywał też na ograniczenia budżetowe w tym zakresie.
– Czy limitowanie wypłacania stypendiów może być ograniczone innymi celami np. budżetowymi, które są uzasadnione poza ustawą o szkolnictwie wyższym? Na przykład czy publiczne pieniądze powinny trafić do emerytów, czy studentów – pytał Piotr Tuleja.
Z tym zgodził się przedstawiciel Sejmu.
– Jak daleko ta pomoc państwa ma sięgać? Element budżetowy jest istotny. Adresaci pomocy nie mogą oczekiwać jej w nieograniczonym zakresie – mówi Borys Budka, poseł Platformy Obywatelskiej.
RPO wcale jednak nie wnioskował o przyznanie wyższych środków na te stypendia.
– Można zwiększyć wymagania w zakresie ich przyznawania. Dzięki temu prawo będzie równo traktować studentów, którzy osiągają równie wysokie wyniki w nauce, a liczba osób je pobierająca nie wzrośnie – twierdziła Anna Błaszczak.
TK nie podzielił tego argumentu. Zaproponowane przez wnioskodawcę podwyższenie kryteriów, od których zależy prawo do uzyskania pomocy finansowej od rektora lub ministra, również prowadzi do jego ograniczenia. Rozwiązanie takie pozwalałoby wypłacać stypendia niektórym studentom na drugim kierunku, ale zmniejszyłoby środki dla pozostałych. Pomoc ta stałaby się symboliczna.
RPO podkreślał również, że ukończenie pierwszych studiów nie jest wystarczającym powodem do tego, aby pozbawić go świadczenia.

Dwukrotnie nagradzani

TK dociekał też, czy powinno mieć znaczenie to, że istnieje możliwość zaliczania ocen z przedmiotów uzyskanych na pierwszym kierunku.
– Inni studenci, którzy podjęli pierwsze studia, muszą włożyć więcej pracy, niż tylko przynieść indeks do przepisania oceny. Ci pierwsi uzyskają drugie stypendium bez żadnego wysiłku – mówił Borys Budka.
Anna Błaszczyk wskazywała, że przecież rektor może przewidzieć taką sytuację. Obliczając średnią ocen, inaczej będzie zaliczał przedmioty przeniesione z pierwszego fakultetu.
– Możliwość tworzenia takiego regulaminu, aby uczelnia zamiast oceny bardzo dobrej wliczała do średniej np. dostateczną, jest niedopuszczalne – uważa Borys Budka.
Trybunał uznał zatem za usprawiedliwione wyłączenie z grona beneficjentów stypendiów naukowych tych studentów, którzy kontynuują naukę na drugim kierunku.
– Przeznaczanie ograniczonych dotacji budżetowych na wsparcie czy nagradzanie studentów posiadających już wyższe wykształcenie kosztem osób, które je dopiero zdobywają, byłoby też sprzeczne z zasadą sprawiedliwości społecznej. Odmienne ich potraktowanie w porównaniu do osób, które nie zdobyły jeszcze dyplomu, jest zgodne z celem przepisów regulujących formy pomocy państwa dla studentów – argumentował Piotr Tuleja.
Wyrok jest ostateczny, a jego sentencja podlega ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.

Zawiedzeni studenci

Z postanowieniem TK nie zgadzają się studenci.
– Stypendium rektora jest świadczeniem motywacyjnym i powinno trafiać do najlepszych. Bez względu na to, czy już jedne studia ukończyli. W obecnym stanie prawnym, który został podtrzymany przez TK, niestety mogą je otrzymać osoby z gorszymi wynikami – mówi Piotr Müller.
Zapowiada też, że PSRP będzie wnioskował o zmianę tych zapisów do resortu nauki.
– W tej chwili nie przewidujemy zmian w tym zakresie. Orzeczenie TK tylko potwierdziło racje ministerstwa – mówi Kamil Melcer, rzecznik prasowy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Studenci wnioskują także o ogólnopolską dyskusję na temat przyznawania pomocy materialnej.
– Obecnie system ten jest wadliwy i wymaga gruntownej zmiany – uważa Jacek Pakuła, doktorant z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.