42 mln zł z dotacji ministerialnych i unijnych dostali w ciągu 3 lat wydawcy podręczników – wynika z danych, o jakie wystąpiła Fundacja Nowoczesna Polska, która zajmuje się propagowaniem edukacji opartej na wolnych licencjach.
To kolejny rozdział w podręcznikowej batalii. Odkąd w kwietniu rząd przyjął plan wprowadzenia pilotażu programu „Cyfrowa szkoła” i stworzenia 18 e-podręczników, które mają być opracowane do 2015 r. i dostępne bezpłatnie, wydawcy tradycyjnych książek alarmują, że doprowadzi to do zniszczenia rynku podręczników.
– Chcieliśmy sprawdzić, jak ten rynek wygląda w rzeczywistości – tłumaczy Jarosław Lipszyc z Fundacji Nowoczesna Polska, która zapytała MEN o wartość publicznego wsparcia finansowego dla wydawnictw edukacyjnych. Okazało się, że spośród 7 największych wydawnictw dotacje budżetowe i z UE otrzymują trzy: PWN, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne i Nowa Era. Łącznie w latach 2009 – 2011 było to nieco ponad 42 mln zł.
Te środki w zderzeniu z całym rynkiem podręczników, którego wartość jest szacowana na 0,9 – 1 mld zł, to jednak niewiele. – Razem z dotacjami rządowymi na program „Wyprawka szkolna” co roku do wydawców trafia ponad 100 mln zł z publicznych pieniędzy, a to dane bez informacji o dotacjach UE rozdzielanych na poziomie samorządowym. Czyli w praktyce już teraz ponad 10 proc. rynku opiera się na współfinansowaniu przez państwo – mówi Lipszyc.
Jego zdaniem w takim kontekście krytyka wydawców projektu e-podręcznika o wartości 45 mln zł i do tego wdrażanego przez 3 lata wydaje się przesadzona.
Wydawcy zrzeszeni w Porozumieniu Nowoczesna Edukacja odbijają piłeczkę. Wyliczyli, że ok. 10 proc. ceny podręczników to ich zysk. Średnie ceny pozycji szkolnych są ich zdaniem prawie o połowę niższe od średnich cen pozostałych książek, a projekt e-podręczników w formule, jaka jest realizowana, doprowadzi do wprowadzenia monopolu na treści edukacyjne przy wykorzystaniu publicznych środków.