W wielu placówkach brakuje mydła i ręczników. Według MEN nie ma jednak powodu do zawieszania zajęć.
W wielu placówkach brakuje mydła i ręczników. Według MEN nie ma jednak powodu do zawieszania zajęć.
Związek Nauczycielstwa Polskiego wysyła do inspekcji pracy pismo… w sprawie braku mydła w szkołach. Powód? W związku z koronawirusem część szkół zużyła zapasy. – Otrzymujemy mnóstwo telefonów od dyrektorów placówek czy samych rodziców w tej sprawie. Dlatego zdecydowaliśmy, że wyślemy pismo do inspektorów pracy z prośbą o zbadanie skali zjawiska – wyjaśnia Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego.
– Pieniądze w wielu szkołach na zakup środków czystości już się skończyły. W niektórych ich zakup finansują sami rodzice. Powinny popłynąć dodatkowe fundusze na ten cel z samorządów – dodaje Kaszulanis.
– Są trudności z zakupem płynów czy mydeł antybakteryjnych – mówi jeden z nauczycieli. Część mówi, że nie we wszystkich toaletach są zwykłe mydła. Choć są też takie placówki, które kupują więcej środków dezynfekujących. – Powiedzieliśmy osobom sprzątającym, że mają nie oszczędzać i bardzo dokładnie sprzątać pomieszczenia szkolne – mówi Izabela Leśniewska, dyrektor szkoły w Radomiu. Rodzicom przekazano też informacje z sanepidu, jak się zachować w razie jakiś podejrzeń, a także wywieszono ulotki dotyczące sposobu mycia rąk.
Na razie szkoły muszą sobie radzić w ramach własnych budżetów. – Ale jakby był problem, to mogą wystąpić do organu założycielskiego z prośbą o dodatkowe środki na ten cel – mówi Marek Olszewski, starosta toruński.
Przyjęta dwa dni temu przez Sejm rządowa spec ustawa o walce z koronawirusem daje ministrowi edukacji możliwość zamknięcia szkół, przesunięcia zakończenia czy początku roku szkolnego, a także wprowadzenia nowej daty egzaminu ósmoklasisty.
Dyrektorzy mówią, że poddadzą się wytycznym, ale obawiają się dodatkowych wydatków, jeżeli doszłoby do przesunięcia egzaminów, a rekrutacja do szkół ponadpodstawowych w całości odbywałaby się w wakacje. – Prawdopodobieństwo, że dojdzie do takiej sytuacji, jest niewielkie. Ale to by dezorganizowało pracę szkoły – choćby ze względu na konieczność opracowania planu zatrudnienia nauczycieli, gdy do końca nie będzie wiadomo, o jakim profilu klasy będą cieszyły się zainteresowaniem – zauważa Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Dlatego, jak dodaje, scenariusze postępowania na wypadek kryzysu powinny zostać opracowane przez MEN we współpracy z samorządami i dyrektorami szkół.
Dariusz Piontkowski, szef MEN, stwierdza w rozmowie z DGP, że na razie nie ma żadnych powodów do zamykania szkół. Ministerstwo przypomina też, że przepisy umożliwiające dyrektorom zamykanie placówek w przypadku zagrożenia już istnieją. To dyrektor szkoły jako kierownik zakładu pracy decyduje o bezpieczeństwie pracujących i uczących się tam osób. W kontakcie z lokalną inspekcją sanitarną i wójtem czy burmistrzem powinien zdecydować, czy np. na kilka godzin zamknąć i zdezynfekować szkołę.
W zachodniopomorskich Policach w jednej placówce objęto kwarantanną dwa internaty oraz odwołano zajęcia szkolne – w sumie dotyczy to 200 osób. Decyzję podjął powiatowy inspektor sanitarny po stwierdzeniu niepokojących objawów u dwóch dziewczynek. Obecnie szkoła czeka na wyniki testów na obecność wirusa.
Eksperci przyznają, że przesunięcie roku szkolnego czy egzaminów byłoby precedensowe. – Nie pamiętam takiej sytuacji. Zdarza się, że szkoła z powodu grypy czy warunków pogodowych była wyłączona z zajęć, ale nie mieliśmy przesuwanego roku szkolnego – mówi Ryszard Proksa z NSZZ „Solidarność”.
Marcin Smolik, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, przekonuje, że nie przewiduje zmiany terminu egzaminów. – Obecnie nie ma takich prawnych możliwości. Procedowana właśnie ustawa wprowadza przepisy, które – jeżeli okazałoby się to konieczne – będą dawały ministrowi edukacji możliwość tworzenia rozwiązań prawnych adekwatnych do potrzeb, w tym również przesunięcie terminu egzaminów. Ale to są działania zapobiegawcze. Na razie nie mamy ani jednego przypadku choroby. Jeżeli zaistnieją nowe okoliczności, stany zagrożenia zdrowia, to też będą mogły być wprowadzone stosowne przepisy – tłumaczy w rozmowie z DGP.
I dodaje, że już teraz są procedury określające, co należy robić, jeżeli jeden uczeń lub większa grupa z powodów losowych nie będzie mogła przystąpić do egzaminu. W czerwcu jest drugi termin. Jak każdego roku przygotowana jest również rezerwowa wersja arkuszy egzaminacyjnych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama