PSL złoży projekt ustawy, na mocy której subwencja oświatowa z budżetu państwa będzie w całości pokrywała koszty wynagrodzeń nauczycieli – zapowiedział we wtorek szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak podkreślił chodzi o odciążenie samorządów.

Podczas konferencji prasowej w Częstochowie lider PSL zadeklarował, że jeśli zostanie prezydentem, będzie wspierał samorządy. Jak przekonywał, Polska będzie się rozwijała tylko wtedy, gdy będą one silne. "Więcej kompetencji dla samorządowców, oddanie tych, które zostały zabrane w ostatnich latach (…), zabezpieczenie środków na realizacje zadań zleconych" – powiedział lider PSL.

Jednym z pomysłów jest projekt ustawy, który ma zostać złożony jeszcze przed wyborami prezydenckimi. W myśl projektu, subwencja oświatowa w 100 proc. będzie pokrywała wynagrodzenia nauczycieli.

"Z resztą samorządowcy sobie poradzą (…) Dzisiaj każdy samorząd dopłaca do edukacji, przez to nie ma inwestycji drogowych, nie buduje się żłobków czy przedszkoli, bo te pieniądze muszą iść na wypłaty wynagrodzeń dla nauczycieli. Rząd podejmuje w rozmowach ze związkami zawodowymi, negocjuje płace nauczycieli w całej Polsce, więc musi wziąć na siebie odpowiedzialność" – powiedział poseł.

Kosiniak-Kamysz mówił, że dziś część samorządów dopłaca nawet ponad 50 proc. do edukacji. PSL chce, by to się zmieniło - samorządy nie pokrywały kosztów płac nauczycieli, w ich kompetencjach zostałoby natomiast m.in. utrzymanie i remonty szkół oraz zajęcia dodatkowe.

Szef PSL zapowiedział też m.in. poszerzanie jednomandatowych okręgów wyborczych w samorządach. "Będę stawiał mocno na współpracę z samorządem. Prezydent Rzeczypospolitej powinien być orędownikiem samorządu, powinien być tym przedstawicielem władzy wykonawczej, który dba o samorząd. Jeśli rząd nie dba, a nie dba dzisiaj o samorząd, tylko skłócił się z samorządem, to prezydent musi dbać o samorząd" – mówił. Ocenił, że w samorządach dobrze układa się współpraca różnych środowisk, im wyższy jest szczebel władzy, tym ta współpraca jest trudniejsza.

Dziennikarze pytali Kosiniaka-Kamysza, czym jego kandydatura różni się od obecnego prezydenta Andrzej Dudy. „Jestem samodzielnym politykiem, a nie podwykonawcą woli prezesa. Nikt mnie nie musiał namaszczać (...). Ja sobie to kandydowanie wywalczyłem w ostatnich wyborach, bo gdybyśmy nie uzyskali dobrego wyniku, nie podwoili wyniku, to pewnie nie byłoby takiego zaufania wewnątrz Stronnictwa, innych ugrupowań, które już dzisiaj mnie popierają” – oświadczył.

Po drugie - dodał szef PSL - on jako prezydent "z każdej swojej nominacji będzie dumny i będzie ją wręczał za dnia, a nie w środku nocy". "Nie będę łamał konstytucji, będę dbał o wszystkich obywateli, również tych, którzy na mnie nie zagłosują, a nie będę zamykał się tylko i uzależniał od jednego środowiska politycznego" – zadeklarował.

W jego opinii, ostatnie dni pokazują, że prezydent Duda jest uzależniony i podporządkowany jednemu środowisku politycznemu i nie ma chęci współpracy z innymi podmiotami politycznymi i organizacjami. Szef PSL zapowiedział, że będzie podejmował też trudne tematy, jak służba zdrowia. Zarzucił Dudzie, że ten się tą dziedziną nie zajął.

"Skuteczność, samodzielność, ale też odwaga w podejmowaniu decyzji. Ja chcę być prezydentem wszystkich Polaków i dla wszystkich Polaków, a nie tylko dla jednej partii politycznej i jej wyborców, tak jak jest niestety pan prezydent Duda" – oświadczył Kosiniak-Kamysz, zaznaczając, że różnic pomiędzy nim a obecnym prezydentem jest bardzo dużo i będzie je widać w kampanii wyborczej.

Kosiniak-Kamysz oświadczył, że choć wciąż nie ma oficjalnej kampanii - bo wybory prezydenckie nie zostały jeszcze zarządzone - jest przygotowany do startu w wyborach, każdego dnia spotyka się z obywatelami.