Ministerstwo Sprawiedliwości odchodzi od swojego pomysłu sprzed dwóch lat i wraca do starych, kontrowersyjnych rozwiązań. Rezygnację z systemu stypendialnego dla aplikantów krakowskiej szkoły przewidywała uchwalona w 2014 r. nowelizacja ustawy o KSSiP (Dz.U. z 2015 r. poz. 694).
Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Zgodnie z nią osoby, które rozpoczęłyby tam szkolenie w 2017 r., miały być zatrudniane w sądach i prokuraturach na podstawie umowy o pracę i z tego tytułu otrzymywać wynagrodzenie. Jednak przygotowany przez resort sprawiedliwości projekt zmian w przepisach wraca do poprzednich rozwiązań.
– To krok w złą stronę. Po zmianach aplikanci będą na łasce i niełasce dyrektora szkoły, który z kolei jest niemal całkowicie zależny od ministra sprawiedliwości – komentuje Piotr Zientarski, senator współodpowiedzialny za nowelę z 2014 r. Dodaje, że poprzednie rozwiązanie miało gwarantować aplikantom pewną niezależność od czynnika politycznego. O ich wynagrodzeniu bowiem miał decydować organ sądowy lub prokuratorski.
Aplikanci pobierający stypendium będą musieli liczyć się z koniecznością jego zwrotu. Zgodnie z resortowymi propozycjami taki obowiązek powstanie, gdy osoba zostanie skreślona z listy aplikantów, a także wówczas, gdy nie przyjmie propozycji pracy na stanowisku asesora albo z tego stanowiska zrezygnuje. Ponadto aplikant będzie musiał zwrócić pieniądze, jeżeli nie zda egzaminu prokuratorskiego lub sędziowskiego. Rozwiązanie to wzbudza kontrowersje, zwłaszcza że już w 2008 r., kiedy to tworzono przepisy regulujące nowy tryb szkolenia przyszłych sędziów i prokuratorów, uznano je za niedopuszczalne.
– To zbyt surowa sankcja, zwłaszcza że egzaminy przeprowadzane przez szkołę do łatwych nie należą. Młodzi ludzie nie powinni szkolić się pod taką presją – ocenia senator Zientarski. Zwłaszcza że mowa tu jest o naprawdę sporych kosztach. Jak bowiem wskazywał w odpowiedzi na interpelację jednego z posłów Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości, na 36 miesięcy trwania aplikacji w budżetach sądów i prokuratur powinna być zabezpieczona suma rzędu 144,5 tys. zł dla każdego aplikanta. Oczywiście jest to kwota jedynie orientacyjna, a to m.in. dlatego, że po zmianach nie będzie już aplikacji ogólnej, a aplikacje specjalistyczne (sądowa i prokuratorska) będą trwać 30 miesięcy.
Kolejną ważną zmianą dla przyszłych aplikantów będzie obniżenie progu zdawalności ustnej części egzaminu sędziowskiego i prokuratorskiego.
– Obecnie aplikanci w części ustnej egzaminu rozwiązują kazusy z siedmiu dziedzin prawa. Do 2015 r. ustawa w ogóle nie określała w sposób procentowy progu punktowego, który należało osiągnąć z każdej z nich. W 2015 r. wprowadzony został taki próg i to na poziomie aż 60 proc. Natomiast doświadczenia uzyskane na egzaminie sędziowskim w 2016 r. wskazały na to, że jest on zbyt wysoki, a założenie, że aplikant powinien być ponadprzeciętnie przygotowany ze wszystkich dziedzin prawa, nie zawsze ma rację bytu – tłumaczy Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości.
Po zmianach więc do zaliczenia części ustnej wystarczało będzie 40 proc. wszystkich punktów możliwych do zdobycia. Nadal jednak z całości egzaminu trzeba będzie uzyskać 60-proc. wynik.