Organizatorzy protestu muszą go zorganizować tak, by sprostać nawet potencjalnym oczekiwaniom pacjentów. Choćby dotyczyły one tylko udostępnienia dokumentacji medycznej.
Do takich wniosków doszedł Naczelny Sąd Administracyjny. W wyroku z 22 lipca uznał, że zamknięcie placówki na czas protestu personelu medycznego jest naruszeniem zbiorowych praw pacjentów. – Świadczy o nim przede wszystkim to, że każdy, kto mógłby potencjalnie wystąpić o udostępnienie dokumentacji medycznej, nie mógłby uzyskać żądanych informacji w czasie strajku – stwierdziła sędzia Barbara Adamiak. – Prawo do ochrony życia i zdrowia jest prawem konstytucyjnie chronionym, a organizatorzy strajku powinni tak go zaplanować, żeby nie naruszać praw chorych – dodała.
Walczyli o kontrakt
Sprawa dotyczyła przychodni w małej miejscowości w województwie lubelskim. W styczniu 2015 r. rozpoczął się w niej strajk lekarzy, którym NFZ odmówił przedłużenia kontraktu na świadczenie usług medycznych. Protest trwał jedynie dwa dni, po czym lekarze doszli do porozumienia z funduszem. Problem w tym, że podczas strajku jeden z podopiecznych placówki chciał uzyskać dostęp do swojej dokumentacji medycznej. Okazało się to niemożliwe, gdyż na czas akcji przychodnia była zamknięta. Pacjent zgłosił sprawę do rzecznika praw pacjenta, a ten wszczął z urzędu postępowanie.
Ostatecznie organ wydał decyzję, w której uznał, że przychodnia uniemożliwiła pacjentom składanie wniosków o udostępnienie dokumentacji medycznej, a przez to dopuściła się niedozwolonych praktyk, o których mowa w art. 59 ust. 1 pkt 1 ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta (Dz.U. z 2016 r. poz. 186 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem przez praktykę naruszającą zbiorowe prawa pacjentów rozumie się m.in. bezprawne, zorganizowane działania lub zaniechania mające na celu pozbawienie lub ograniczenie praw pacjentów.
ikona lupy />
Chory nie jest sam / Dziennik Gazeta Prawna
Przychodnia odwołała się od tej decyzji. W skardze złożonej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie podkreśliła, że jej działanie nie było ukierunkowane na ograniczenie dostępu do dokumentacji, a jedynie było skutkiem ubocznym protestu. Podniosła też, że tylko jeden pacjent ubiegał się o informacje, a więc nie można mówić o naruszeniu praw wszystkich leczących się w przychodni.
Liczy się zasada, nie liczba
Argumentacja ta nie przekonała ani WSA, ani NSA. Co więcej, sąd II instancji podkreślił, że nie skala zjawiska była w rozpatrywanej sprawie istotna. Liczyło się to, że z powodu zamknięcia przychodni każdy, kto mógłby potencjalnie wystąpić o udostępnienie dokumentacji medycznej, nie mógłby jej otrzymać. To zaś stanowi naruszenie art. 68 konstytucji i prawa do należytej opieki medycznej. – Wgląd w przebieg leczenia jest bowiem nieodłączną częścią ochrony zdrowia – stwierdziła sędzia NSA Barbara Adamiak.
Środowisko szuka logiki
Wykładnia przepisów zaprezentowana przez NSA może niewątpliwie cieszyć poszkodowanego pacjenta. Jeśli bowiem udowodni, że w wyniku strajku doznał krzywdy w postaci cierpienia psychicznego lub fizycznego, które doprowadziło do uszczerbku majątkowego, może żądać odszkodowania od placówki.
Środowisko medyczne jest zaskoczone. Zdaniem Jana Krajewskiego, szefa Porozumienia Zielonogórskiego, nie wiadomo, jak przyłożyć normy prawne do rzeczywistości. – Trudno sobie w praktyce wyobrazić, jak miałoby być respektowane prawo pacjenta do wglądu w dokumentację „bez zbędnej zwłoki”, gdy placówki ochrony zdrowia mają ograniczone siły i środki. Większość przychodni jest czynna od 8 do 18, pięć dni w tygodniu. Pacjenci muszą liczyć się z tym, że nie dostaną dokumentów chociażby w niedzielę, kiedy placówka jest zamknięta. Jeżeli służba zdrowia miałaby zapewnić możliwość wglądu w dokumentację na każde zawołanie pacjenta, i to natychmiast, to należałoby opłacić całodobową obsługę, na co oczywiście nie ma ani pieniędzy, ani kadr – twierdzi ekspert.
Argumentację sądu podziela zaś Marta Jaśkiewicz z kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka. – Ustawodawca wyraźnie podkreślił, że zbiorowym prawem pacjentów nie jest suma praw indywidualnych – wskazuje ekspertka. Dodaje, że w doktrynie przyjmuje się, iż tego rodzaju naruszeniami są wszelkie działania uniemożliwiające skorzystanie bądź utrudniające pewnej grupie pacjentów możliwość skorzystania z przysługujących jej uprawnień.
Inni prawnicy zwracają uwagę, że choć sprawa dotyczyła dokumentacji medycznej, to wnioski wynikające z rozstrzygnięcia sądu są dalej idące. Otóż każdy organizator protestu w służbie zdrowia musi go tak zaplanować, aby nie ograniczać pacjentom nie tylko dostępu do akt, ale i leczenia.
ORZECZNICTWO
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 22 lipca 2016 r., sygn. akt II OSK 502/16.