Dwa razy więcej recept na antykoncepcję awaryjną jest wystawianych w aptekach, które nie biorą udziału w pilotażu.
O receptę farmaceutyczną na antykoncepcję „dzień po” można poprosić w każdej aptece. Nie tylko takiej, która ma kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Tak wynika z odpowiedzi Ministerstwa Zdrowia na interpelację poselską Marceliny Zawiszy, posłanki Lewicy. I choć resort wydał opinię pod koniec zeszłego miesiąca, apteki także w maju i czerwcu chętniej niż wcześniej wystawiały recepty farmaceutyczne. Nieliczne robiły to w ramach programu pilotażowego (patrz: infografika).
– Tabletka „dzień po” nie jest lekiem, który jest często wydawany. Nie jest to antykoncepcja pierwszego wyboru, i kosztuje ponad 100 zł – mówi Mikołaj Konstanty, farmaceuta, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Farmaceuci podkreślają, że jeśli aptekarz ma sprzedać jedno opakowanie w miesiącu, podpisywanie umowy z NFZ, rozliczanie świadczenia i czekanie na pieniądze z funduszu jest uciążliwe. Wygodniej jest po prostu wypisać receptę farmaceutyczną i pobrać za nią opłatę lub nawet nie.
– Po tym, jak ministerstwo wyraziło jasne stanowisko, że recepty farmaceutyczne na antykoncepcję można wypisywać także poza pilotażem, z pewnością będą wypisywane częściej – prognozuje Mikołaj Konstanty.
Strach przed zbitą szybą
– Do pilotażu przystąpiło zaledwie nieco ponad 10 proc. aptek. Ponad połowa z nich to apteki sieciowe. Wiemy, że właściciele aptek np. na Podkarpaciu nie podpisują umów z obawy przed ostracyzmem społecznym. Zdarzają się seniorki, które podejrzliwie pytają farmaceutów, czy biorą udział w aborcyjnym programie. Aptekarze nie naklejają na drzwi naklejek z informacją, że przystąpili do pilotażu, bo obawiają się, że ktoś wybije im szybę – mówi Emilia Szyszkowska, dyrektor ds. komunikacji i relacji zewnętrznych Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET. Dodaje, że trzeba być bardzo zdeterminowanym, by podpisać, a potem rozliczyć umowę z NFZ. Instrukcje nie do końca przystają do rzeczywistości, a system informatyczny zawiera błędy, które sprawiają, że rozliczenie jest skomplikowane i czasochłonne. Co więcej, umowa z NFZ na realizację pilotażu zobowiązuje aptekę do tego, by zawsze był personel, który wypisze receptę farmaceutyczną.
– Ustalenie grafików pracy staje się więc wyzwaniem. Jeśli apteka nie wywiązuje się z umowy, NFZ może nałożyć na nią karę – mówi Szyszkowska.
Zgodnie z art. 96 ust. 4 ustawy z 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 686) farmaceuta może wystawić receptę w przypadku zagrożenia zdrowia pacjenta. Przepis ten się nie zmienił. Ale jeszcze kilka miesięcy temu farmaceuci obawiali się wypisywać recept na antykoncepcję. Robili to rzadko. Minister zdrowia wydał jednak rozporządzenie w sprawie programu pilotażowego w zakresie usług farmaceuty (Dz.U. z 2024 r. poz. 662), które wiele zmieniło. Zdefiniowano w nim bowiem zdrowie reprodukcyjne. Rozporządzenie obowiązuje od początku maja. Do tego czasu przepisy najczęściej rozumiano w ten sposób, że leki antykoncepcyjne nie ratują zdrowia. Kwestionowano więc prawo do wypisania na nie recepty w aptece. I choć definicję zdrowia reprodukcyjnego wprowadzono w rozporządzeniu dotyczącym pilotażu, rozumienie zdrowia powinno być spójne.
Trzeba zapłacić
Dla pacjentek pilotaż jest jednak korzystny, bo recepta jest wypisywana za darmo. Poza programem farmaceuta może zażyczyć sobie opłatę, która wynosi zazwyczaj 20–50 zł.
– Pilotaż jest po to, by pacjentka nie spotkała się z odmową. Wybierając aptekę z listy NFZ, kobieta może mieć pewność, że zostanie jej udzielona pomoc i otrzyma ona lek. Recepta farmaceutyczna na antykoncepcję awaryjną może być wypisana w każdej aptece, ale wiele zależy od lokalnych uwarunkowań i woli farmaceuty – mówi Kamila Ferenc, adwokat, fundacja Federa.
Z pewnością nadal nie w każdej aptece pacjentka dostanie receptę.
– Nawet połowa aptek nie podpisze umowy na pilotaż, tym bardziej że teraz jest jasne, iż receptę na antykoncepcję awaryjną można wypisać także poza pilotażem. Nie każda apteka ma też warunki do przeprowadzenia wywiadu farmaceutycznego w ramach pilotażu. Czasem dzieje się to w gabinecie kierownika apteki. Przede wszystkim jednak podstawowym powodem jest uciążliwa biurokracja – podkreśla Emilia Szyszkowska. ©℗