Resort zdrowia przyznaje, że ani on, ani organy ścigania nie mają kontroli nad nielegalnym obrotem. Opioidy z niepewnego źródła mogą zawierać zabójcze substancje stosowane u bydła.
Liczba recept na opioidy wróciła do poziomów z 2019 r.– wynika z informacji Ministerstwa Zdrowia. Zostanie ona przedstawiona na czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia. Z dokumentu wynika, że od stycznia do maja 2024 r. wypisano 3,29 mln recept na opioidy i wydano 4,612 mln opakowań, podczas gdy w całym 2019 r. na 7,113 mln recept wydano 9,260 mln opakowań.
Jako pierwszy dane opublikował portal CoWZdrowiu.pl.
Również liczba pacjentów przyjmujących opioidy powróciła do poziomu sprzed pandemii. Od stycznia do końca maja 2024 r. przyjmowało je średnio 490 tys. osób, o 0,7 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Wzrosła natomiast liczba lekarzy przepisujących opioidy – od maja do stycznia 2024 r. było ich 57 tys., o 7,1 proc. więcej niż w pierwszych pięciu miesiącach 2023 r.
Od 2019 r. systematycznie spada liczba recept na fentanyl, która nie odbudowała się po pandemicznej obniżce. Przez pierwsze pięć miesięcy 2024 r. zrealizowano 45 tys. recept (podczas gdy w całym 2023 r. było ich 119,19 tys., a w 2019 r. – 143,08 tys.). Recepty na fentanyl stanowiły też niewielki odsetek wystawianych w receptomatach (34 na 2,8 mln wszystkich recept wystawionych w ubiegłym roku). Według Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU, dawniej Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii), w Polsce notuje się jedną z najmniejszych liczb przyjmujących opioidy w Europie. Około 15 tys. problemowych użytkowników daje wskaźnik 0,55 osoby na tysiąc, a dane dotyczą opioidów w ogóle, a nie tylko leków opioidowych. Jedynie 1 proc. badanych deklaruje użytkowanie opioidów kiedykolwiek w życiu, a spośród zgłaszających się do leczenia stacjonarnego i ambulatoryjnego z powodu narkotyków tylko 16 proc. nadużywa opioidów.
Eksperci KCPU podkreślają jednak, że działanie fentanylu jest silniejsze od opioidów tradycyjnych, więc ma większy potencjał powodowania zatruć, a nawet zgonów, więc nawet sporadyczne pojawienie się go na rynku może stanowić zagrożenie.
Danym tym zdają się zaprzeczać opisywane ostatnio przypadki osób uzależnionych od fentanylu i jego pochodnych, a także fakt, że przy zatrzymanym niedawno dilerze fentanylu „Duchu” z Żuromina znaleziono 300 plastrów z tą substancją.
Rośnie natomiast liczba przyjmujących oksykodon. Od maja do stycznia 2024 r. receptę na ten lek zrealizowało 14 tys. osób, o 34 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2019 r. Przepisywało go też więcej lekarzy – 7,2 tys., prawie 50 proc. więcej niż w 2019 r., gdy było ich 5,2 tys.
– Wygląda na to, że jakkolwiek problem wyłudzania recept na opioidy na pewno istnieje, to, przynajmniej jeśli chodzi o apteki, nie mamy do czynienia z falą wyłudzeń fentanylu. Wręcz odwrotnie. Ciekawe jest to, że wzrasta liczba recept na oksykodon i myślę, że warto zapytać, jakie dawki leków mamy na myśli. Leczenie zaczyna się od mniejszych dawek, a kończy na większych, więc gdyby podano rozbicie na dawki, informacja byłaby bardziej kompletna – komentuje Jerzy Przystajko, opolski farmaceuta i ekspert ochrony zdrowia.
W informacji dla posłów wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny pisze, że resort identyfikuje dwa sposoby nielegalnego pozyskiwania leków zawierających substancje kontrolowane: pozyskiwanie bezpośrednie, gdy pacjent uzyskuje receptę od lekarza, i wtórny handel receptami, czyli odsprzedawanie leków wykupionych w aptece (bądź takich, co do których zapewnia się kupującego, że lek pochodzi z apteki) albo recept na nie. Minister Konieczny przyznaje przy tym, że ani resort, ani organy ścigania, nie mają wystarczającej kontroli nad oboma drogami pozyskiwania opioidów.
To stwarza dodatkowe zagrożenie dla zdrowia, bo o ile można być pewnym leku wykupionego w aptece, o tyle nie ma pewności co do składu substancji zakupionej od innego „pacjenta”, również na popularnych „bazarkach” w internecie.
– Jeśli kupujemy opioidy nie w aptece, lecz od nieoficjalnego dystrybutora, czyli dilera, nie możemy być pewni, że nie są sfałszowane. Zapewnienia, że lek pochodzi z apteki, można najczęściej włożyć między bajki. Jest natomiast duża szansa, że w pięknie sfałszowanym pudełeczku, dokładnie odtworzonym blistrze z tabletkami czy plasterku dostaniemy preparat, który owszem, zawiera pochodną fentanylu, ale silniejszą np. stosowaną do znieczulania bydła – ostrzega Jerzy Przystajko. ©℗