Niemal połowa przewidzianego na ten rok budżetu na program została już wykorzystana. Zyskują pacjenci, ale i apteki.
W pierwszych czterech miesiącach tego roku dopłaty z budżetu do bezpłatnych leków dla pacjentów wyniosły 966 mln zł. Rok wcześniej było to 280 mln zł. To oznacza, że dzięki rozszerzeniu od września 2023 r. listy beneficjentów programu bezpłatnych leków refundowanych o pacjentów w wieku 0–18 lat oraz 65–74 lata Polacy zaoszczędzili dodatkowo 686 mln zł. Tak wynika z danych opracowanych dla DGP przez PEX, firmę monitorującą rynek apteczny.
– Na tej podstawie można szacować, że w tym roku oszczędności pacjentów sięgną ok. 2,06 mld zł – dodaje Tomasz Kielczewski, dyrektor działu konsultingu w PEX.
Na etapie uchwalania regulacji, w maju 2023 r., ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski szacował, że program będzie kosztował ok. 1,5 mld zł.
Do września ub.r. bezpłatne leki były dostępne tylko dla pacjentów po ukończeniu 75. roku życia. Mogli oni otrzymać w sumie niespełna 176 substancji zawartych w nieco ponad 2 tys. leków.
Po zmianie pacjenci do ukończenia 18. roku życia zyskali darmowy dostęp do 242 substancji czynnych i 2,8 tys. leków, a osoby, które skończyły 65 lat – do 368 substancji w niemal 3,8 tys. preparatów.
To, że zniknęła bariera ekonomiczna, może skłaniać lekarzy do przepisywania leków dających lepszy efekt zdrowotny, na które wcześniej pacjentów nie było stać. Równocześnie zwiększa to stopień stosowania się do zaleceń lekarskich, np. dzięki wykupieniu w aptece wszystkich przepisanych leków, a nie tylko ich części.
– Nie można zapominać, że w tym samym czasie były realizowane programy, które również w istotny sposób mogły oddziaływać na zachowania terapeutyczne lekarzy i decyzje pacjentów – podkreśla Kielczewski. Wskazuje rozszerzenie wskazań refundacyjnych, np. dla stosowanych w cukrzycy inhibitorów DPP-4, czy realizację programu badań profilaktycznych dla osób 40+, w wyniku którego nowi pacjenci mogli zostać zdiagnozowani i obejmowani farmakoterapią.
Jerzy Gryglewicz, ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie, zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt.
– Zniesienie odpłatności powoduje, że Polscy zaczęli kupować leki na zapas. Sprzyjają temu informacje o wciąż bardzo napiętych stosunkach międzynarodowych, zwłaszcza na linii Chiny –USA. Azja jest największym dostawcą substancji czynnych do produkcji leków. Istnieje więc ryzyko zerwania łańcuchów dostaw, co może mieć przełożenie na dostępność leków – tłumaczy.
W ocenie specjalistów na zmianach w refundacji korzystają nie tylko pacjenci. Zyskują też apteki, bo większa liczba wypisywanych recept przekłada się na wzrost sprzedaży leków. Wartość rynku aptecznego w pierwszych pięciu miesiącach tego roku była o 11 proc. większa niż rok wcześniej. Obroty przeciętnej apteki zwiększyły się o 13 proc., bardziej niż całego rynku, bo w tym czasie w całym kraju ubyło 190 punktów.
– Dynamicznie rośnie wartość rynków leków refundowanych i nierefundowanych, odpowiednio o 11,3 proc. i 15,5 proc. Liczba sprzedanych opakowań zwiększyła się natomiast odpowiednio o 4,1 proc. i 4,8 proc. – mówi Jarosław Frąckowiak, prezes PEX.
Według niego w przypadku refundacji źródłem wzrostu jest głównie segment leków z programów bezpłatnych dla osób powyżej 65 lat/poniżej 18 lat. Według prognoz PEX przeciętna apteka osiągnie w 2024 r. obrót na poziomie 4,4 mln zł i będzie to więcej o 11,2 proc. niż w 2023 r. Rośnie też średnia marża apteczna. Wynosi obecnie 26 proc. To o 1,8 pkt proc. więcej niż w 2023 r.
– Apteki są beneficjentem programu. Można go nazwać kroplówką, dzięki której mogą przetrwać na rynku. Aby jednak ich sytuacja diametralnie się poprawiła, konieczne jest dalsze zwiększanie marż, zwłaszcza na leki refundowane. One powinny być dwa razy wyższe niż teraz – mówi Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Eksperci uważają też, że większa liczba wykupionych recept to pochodna większej liczby diagnoz. To może mieć znaczenie dla redukcji długu zdrowotnego po pandemii. – Tak będzie, jeśli kupowane na zapas leki zostaną wykorzystane – zaznacza Jerzy Gryglewicz. ©℗