NFZ brakuje pieniędzy na realizowanie nielimitowanych świadczeń. Ministra Leszczyna tłumaczy, że Andrzej Domański przekazał m.in. 3 mld zł w obligacjach, a szef resortu finansów gwarantuje, że „wydatki na ochronę zdrowia będą rosły zgodnie z ustawą”. Eksperci natomiast mówią o doraźnym łataniu dziury w finansach NFZ.
„Nie brakuje pieniędzy ani na onkologię, ani na leczenie dzieci, po prostu Morawiecki kłamie! Od początku roku do podmiotów leczniczych trafiło 9 mld zł więcej niż w ubiegłym roku, właśnie dzisiaj minister finansów przekazał do NFZ 3 mld zł w obligacjach, które PiS dawał szczujni Kurskiego. A pierwszego lipca wprowadzimy do systemu ochrony zdrowia dodatkowo ok. 15 mld zł” – pisze w serwisie X Izabela Leszczyna, ministra zdrowia w odpowiedzi na wpis Mateusza Morawieckiego o tym, że NFZ zabrakło pieniędzy na zapłatę za świadczenia nielimitowane.
Ta informacja pojawiła się w programie Graffiti w Polsat News – wypowiedziana przez redaktora, jednak Andrzej Domański – szef resortu finansów – temu nie zaprzeczył.
– To jest oczywiście obszar pani minister Leszczyny. Przekazujemy dodatkowo obligacje skarbowe, które będą finansowały wspomniane programy. Nakłady na ochronę zdrowia rosną i będą rosły o kolejne dziesiątki miliardów złotych, zgodnie z ustawą, więc jestem przekonany, że na te kluczowe programy finansowanie się znajdzie – powiedział Andrzej Domański
Co na to eksperci? – Rozdawanie obligacji zamiast dotacji poszczególnym podmiotom w otoczeniu państwa jest pomysłem z czasów rządów PiS – mówi nam Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Stan finansów NFZ
Rynekzdrowia.pl zaalarmował, że szpitale nie otrzymują pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia za tzw. nadwykonania i świadczenia nielimitowane. Między innymi w Żywcu wypłaca pensje pracowników w połowie, a szpital w Cieszynie – zaciąga kredyty na bieżącą działalność.
Sprawę skomentował Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Wskazał on, że doniesienia mówiące o tym, że NFZ przestał płacić za świadczenia nielimitowane i nadwykonania świadczą o tym, że bieżąca sytuacja płynnościowa w Funduszu może być trudna. Od 2023 roku finansowanie ochrony zdrowia „trzyma się tylko na wykorzystaniu rezerw” – pisze Kozłowski.
„Strata NFZ za ub.r. wg. ost. wersji planu to 21,7 mld zł. Tak można było dojechać do końca 2023 r., ale w perspektywie 2024 konieczne było poszukiwanie alternatywnych źródeł, przy jednocześnie mocno zawężonym marginesie bezpieczeństwa” – wskazał. Dodał, że krótkoterminowo nie ma innego rozwiązania problemu niż doraźne uzupełnienie brakujących środków. „Systemowo, NFZ powinien mieć zagwarantowane finansowanie adekwatne do przyjętych celów” – napisał w serwisie X.
Obligacje zamiast dotacji – pomysł PiS
Przypomnijmy: obligacje to są zobowiązania Skarbu Państwa, które są przekazywane określonym instytucjom zamiast pieniędzy. Mają na celu finansowanie deficytu budżetowego. W środę Minister Finansów wyemitował i przekazał obligacje o wartości 3 mld złotych przeznaczone dla Narodowego Funduszu Zdrowia.
Przekazane obligacje zostały zarejestrowane w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych pod kodem następujących obligacji sprzedawanych na przetargach (kwoty wg wartości nominalnej): OK0426 – 450 mln zł, PS0729 – 1.050 mln zł, WZ1129 – 900 mln zł, DS1033 – 600 mln zł.
O komentarz w sprawie takiego łatania dziury w finansach Narodowego Funduszu Zdrowia prosimy Kamila Sobolewskiego, głównego ekonomistę Pracodawców RP.
– Rozdawanie obligacji zamiast dotacji poszczególnym podmiotom w otoczeniu państwa jest pomysłem z czasów rządów PiS i trudno oczekiwać, żeby minister finansów, który ma już skrystalizowany budżet na ten rok, odszedł od tej praktyki. Praktyki, która pojawiła się w założeniach budżetu, który musi teraz realizować – mówi w rozmowie z Gazetą Prawną Kamil Sobolewski.
Ekspert uzupełnia, że taki postulat, aby długoterminowo od tego odejść, to jest dobry postulat na najbliższe kilka lat, a nie od razu.
– Braku transparentności nie można zarzucić, ma to pewien wpływ na księgowość, a to ryzyko, które trzeba zaadresować to to, żeby te podmioty, które dostają obligacje, gdyby chciały je sprzedawać, nie psuły rynku – stwierdza Sobolewski.