Polska onkologicznym paradoksem stoi: chorujemy na nowotwory rzadziej niż średnia europejska, ale częściej umieramy.
– Ma pani raka? Jeśli nie, to nie ma zapisów. Jeśli tak, to rok oczekiwania – usłyszeliśmy w jednym z dużych ośrodków onkologicznych w odpowiedzi na pytanie, czy można zapisać się na badania genetyczne ze skierowaniem. – Pierwsze wolne terminy są dopiero na koniec roku – słyszymy w rejestracji Warmińsko-Mazurskiego Centrum Onkologii w Olsztynie, kiedy pytamy o dostęp do chemioterapii. Lecznice mają coraz większe problemy z szybką pomocą chorym z nowotworami. Już 35 proc. chorych otrzymuje leczenie z poślizgiem – wynika z danych Narodowego Funduszu Zdrowia.
Powód? Rośnie liczba chorych. Do sierpnia 2023 r. lekarze wydali więcej kart DiLO (które otrzymują osoby z podejrzeniem raka) niż w całym 2018 r. To 242 tys. kart, czyli o 26 proc. więcej niż w tym samym czasie 2021 r. i o 14 proc. więcej niż w 2022 r. Nasi rozmówcy mówią, że paradoksalnie za tą złą wiadomością kryje się dobra.
Szef Polskiego Towarzystwa Onkologicznego Piotr Rutkowski tłumaczy, że nowotwory są znacznie skuteczniej rozpoznawane. I dodaje, że może to być efekt wprowadzonej Krajowej Sieci Onkologicznej, która rozszerzyła zastosowanie kart DiLO. Ale Wojciech Majchrzak z Radomskiego Centrum Onkologii uważa, że główną przyczyną wzrostu liczby rozpoznań jest przede wszystkim dług zdrowotny wynikający z pandemii COVID-19. – Rośnie też świadomość społeczna. Coraz więcej osób zgłasza się na badania profilaktyczne. To bardzo dobra wiadomość, bo daje szansę wykryć chorobę we wczesnym stadium, kiedy szanse powodzenia leczenia są największe. A dodatkowym czynnikiem wpływającym na wzrost zachorowań na nowotwory jest wzrost średniego wieku społeczeństwa – wylicza.
Jednak w rezultacie coraz trudniej dotrzymywać wszystkich ustawowych wymogów w terminie. Otrzymując kartę DiLO, pacjent wchodzi do systemu i zgodnie z przepisami do 28 dni od pierwszej wizyty powinen mieć wykonaną diagnostykę wstępną. Bez karty te terminy są o wiele dłuższe. Tymczasem w 2023 r. tylko 65 proc. diagnostyki wstępnej było realizowane na czas, o 12 pkt proc. mniej niż w tym samym okresie 2021 r. Wynika to najprawdopodobniej ze zwiększonej liczby pacjentów i opóźnień w dostarczaniu opisów badań przez radiologów. Tu problemem są braki specjalistów. Przy pogłębionej diagnostyce, która ma miejsce, kiedy rak jest już wykryty i trzeba sprawdzić dodatkowe parametry, mamy również rekordowo niski odsetek badań wykonanych terminowo. W 2018 r. było to 76 proc., w 2022 r. spadło do 72 proc., a w tym roku wynosi niewiele ponad 70 proc. – W naszym szpitalu cały czas pracujemy nad dostosowaniem dostępności badań do potrzeb chorych, wydłużając czas pracy pracowni i uruchamiając dodatkowe badania, także w weekendy, z myślą o osobach aktywnych zawodowo – dodaje dr Majchrzak.
– Liczby mówią same za siebie. W I półroczu udzieliliśmy 8340 pierwszorazowych porad ambulatoryjnych wobec 8070 w tym sam okresie 2022 r. oraz 113 tys., a więc o ponad 10 tys. więcej, porad kontrolnych. Zwiększyła się też liczba zabiegów na bloku – mówi Maja Marklowska-Tomar, rzeczniczka Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach. W śląskiej placówce jest też więcej hospitalizacji: niemal 18,5 tys. wobec 16,6 tys. w analogicznym okresie 2022 r. – Niestety pacjenci trafiają do nas w bardziej zaawansowanym stanie, bo nie zostali zbadani na czas, a na przeszkodzie stanęła oczywiście pandemia. I to dziś stanowi największy problem – zaznacza Marklowska-Tomar. – To kolejny rok z rzędu, gdy pracujemy na pełnych obrotach. Nie możemy bardziej przyspieszyć choćby ze względu na braki w personelu – mówi Erwin Strzesak z Wielkopolskiego Centrum Onkologii. Jakub Kosikowski z Naczelnej Izby Lekarskiej, a przy okazji rezydent onkologii, mówi, że szpitale poszukują personelu na już. – Oferują nawet kilkutysięczne dodatki dla rezydentów, a dla lekarzy są zarobki rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych – mówi. Jak wskazuje, problem może narastać. Na specjalizacji onkologicznej zajęte jest raptem co drugie miejsce.
Eksperci wskazują, że wiele może jeszcze zmienić trwająca reforma systemu. Wprowadzane są Narodowa Strategia Onkologiczna i Krajowa Sieć Onkologiczna. Ale Joanna Frątczak-Kazana z Alivii Onkofundacji, która ostatnio podsumowała sytuację pacjentów z nowotworami, mówi, że nadal brakuje planowanego nowego modelu organizacyjnego opieki nad pacjentami dla wybranych nowotworów: płuca, ginekologicznych i urologicznych, choć są obszary, w których sytuacja pacjentów się poprawia. Jak dodaje Maria Libura z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, nadal mamy do czynienia z onkologicznym paradoksem. – Polska w porównaniu z innymi krajami europejskimi wykazuje się relatywnie niskimi wskaźnikami zachorowalności, niższymi niż średnia europejska, ale i jednym z najwyższych wskaźników umieralności. Zestawienie tych parametrów wskazuje, że jakość opieki onkologicznej, w tym dostępność i zakres diagnostyki czy leczenia, nadal odbiegają od większości krajów UE – podsumowuje Libura. ©℗