Wyjaśniając powody, dla których nie zdecydowano się na wprowadzenie kryterium dochodowego, minister zwrócił uwagę, że system sprawdzania poziomu zamożności byłby bardzo kosztowny i obciążał seniorów mitręgą dokumentowania swojej sytuacji finansowej.
Minister dodał, że osoby starsze z powodu różnych chorób przewlekłych przyjmują często więcej niż jeden lek, więc wydatki na nie to często istotna część ich domowego budżetu. "Spora grupa wśród tych osób ma kłopot z wykupieniem leków, ponieważ ma dylemat, czy kupić chleb, czy leki" - mówił.
Zaznaczył, że wbrew obiegowej opinii na liście "S" będą raczej trochę droższe leki - na 30 proc., 50 proc. współpłacenia. "Być może, jeśli starczy pieniędzy, to również trochę tych najtańszych. Chodzi o to, żeby ulżyć tym, którzy naprawdę wydają na leki więcej" - podkreślił minister.
Wyjaśnił, że - w celu ograniczania możliwości nadużyć - na listę będą przede wszystkim wpisywane leki związane z chorobami występującymi przede wszystkim u osób starszych. Dodał, że lista "S" będzie przygotowywana na takich samych zasadach, jak listy refundacyjne.
Resort chce, by prawo do przepisywania bezpłatnych leków mieli lekarze podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). W ocenie ministra nie ma konieczności, by pacjenci chodzili na wizyty u specjalistów tylko po to, by otrzymać kolejną receptę w związku z chorobą przewlekłą, na którą cierpią, bo jest to jednym z powodów tworzenia się kolejek.
"Miejscem, w którym pacjenci przewlekle chorzy powinni korzystać z porad, a także uzyskiwać recepty na kolejne porcje leków, jest z całą pewnością podstawowa opieka zdrowotna i to właśnie lekarz rodzinny powinien tym się zajmować" - uznał Radziwiłł. "Jest bardzo wielu pacjentów, którzy uważają, że mając nadciśnienie tętnicze, cukrzycę typu 2, czyli te klasyczne choroby np. wieku starszego, muszą co dwa albo trzy miesiące odwiedzić lekarza specjalistę - to jest błędny pogląd" - powiedział.
Zdaniem Radziwiłła tacy pacjenci powinni być pod opieką lekarza POZ. "Taka procedura, nawet w przypadku, kiedy lekarz rodzinny nie decyduje o tym, jakimi lekami będzie leczył, tylko po prostu kontynuuje zalecenie lekarza specjalisty, jest od dawna stosowana. Lekarze specjaliści powinni - oprócz tego, że konsultują pacjentów - informować lekarzy rodzinnych o tym, jakie rozpoznanie stawiają, jakie widzą plany w stosunku do leczenia, w tym także stosowanie jakich leków zalecają" - mówił minister.
Powierzenie możliwości wystawiania recept lekarzom rodzinnym - zdaniem ministra - pomoże ograniczyć nadużycia, ponieważ lepiej znają oni swoich pacjentów i mogą kontrolować ilość przepisywanych leków.
Pytany, w jaki sposób można poprawić jakość opieki geriatrycznej w Polsce, Radziwiłł powiedział, że najbliższe jest mu rozwiązanie, zgodnie z którym opieka nad przeważającą większością osób starszych powinna być sprawowana przez lekarza rodzinnego i ewentualnie w szpitalu. Zaznaczył jednocześnie, że hospitalizacja osób starszych powinna być ostatecznością i powinna być maksymalnie skracana, dlatego że zbyt długi pobyt w szpitalu może negatywnie wpływać na ich stan ogólny.
"Alternatywą do rozwijania geriatrii jako oddzielnego działu medycyny jest wprowadzenie elementów geriatrii albo elementów szczególnych potrzeb osób w wieku podeszłym do wszystkich specjalności, zarówno lekarskich, jak i np. pielęgniarskich czy też odnoszących się do innych pracowników służby zdrowia" - powiedział.
"Uważam, że trzeba zacząć bardzo intensywnie przyglądać się programom nauczania przeddyplomowego, a także podyplomowego, przede wszystkim wśród lekarzy, ale także w innych zawodach: np. pielęgniarek, ratowników medycznych" - uznał minister. Zaznaczył, że geriatrzy są potrzebni przede wszystkim w większych szpitalach, np. jako konsultanci. "Ale nie jako osoby prowadzące osoby starsze jako główni lekarze" - dodał.