Nie pieniądze, lecz brak szacunku – to główny powód protestu lekarzy, który ma się odbyć we wrześniu. Środowisko będzie żądać dymisji ministra zdrowia.

To kolejna odsłona szorstkiego dialogu toczącego się między resortem zdrowia a środowiskiem medycznym. Kilka dni temu minister Adam Niedzielski ujawnił dane lekarza, podając, że wypisał on receptę na siebie na leki z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Naczelna Izba Lekarska wystosowała wówczas list do premiera, w którym poinformowała, że nie widzi możliwości dalszej współpracy z szefem resortu zdrowia. Teraz środowisko zapowiada strajk. Organizować go będzie Porozumienie Rezydentów, a samorząd zapowiedział jego poparcie.

– Wkrótce ogłosimy dokładny termin, zestaw postulatów i formę – informuje Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.

"Nie chcemy być chłopcem do bicia"

Podczas wewnętrznych rozmów lekarze chcą się policzyć, bo jak mówią, od ostatniego protestu minęły dwa lata i trzeba zobaczyć, ile realnie osób wyjdzie na ulice. Urzędnicy resortu zdrowia w nieoficjalnych rozmowach przekonują, że środowisko medyczne nie chce się rozliczyć z błędów, które popełnia, a toleruje lekarzy, którzy wypisywali recepty za pieniądze, i nie zgadza się na szersze otwarcie do zawodu. Środowisko lekarskie odbija piłeczkę i twierdzi, że Ministerstwo Zdrowia jest wrogo nastawione. Dlatego głównym powodem strajku jest poczucie lekceważenia środowiska.

– Nie chcemy już być dalej chłopcem do bicia i wprowadzania zmian, które nas dotyczą, bez uwzględniania naszego zdania – mówi jeden z naszych rozmówców. Na pierwszy plan także wychodzi problem kształcenia – i otwierania kierunków lekarskich na uczelniach, które nie są – zdaniem lekarzy – przygotowane do uczenia na odpowiednim poziomie. Jak podkreśla Jakub Kosikowski z NIL, część kierunków nie otrzymała pozytywnej opinii Państwowej Komisji Akredytacyjnej, mimo to i tak przeprowadzono rekrutację i uczy się tam studentów. Teoretycznie można to robić za zgodą ministra edukacji.

Nowe kierunki medyczne i walka z receptomatami

Dyskusja na ten temat trwa od ponad roku, kiedy resortowi edukacji udało się zmienić przepisy, które pozwoliły na otwieranie nowych kierunków medycznych. Resort zdrowia za każdym razem wskazuje, że dba o jakość kształcenia, jednak także podkreśla, że środowisko lekarskie pilnuje monopolu i dlatego protestuje przeciw zwiększeniu liczby medyków na rynku pracy.

Podobne argumenty były wysuwane podczas sporu dotyczącego przyjmowania lekarzy z Ukrainy. Resort zdrowia poluzował kryteria, pozwalając na łatwiejsze przyjmowanie do pracy m.in. tych zza wschodniej granicy. Sprawa znalazła się nawet w sądzie – samorząd protestował przeciw przyjmowaniu takich osób, które nie zdały egzaminu z języka polskiego. Wygrał resort zdrowia. Kolejną batalię jednak przegrał. Chodzi o spór wokół ustawy o jakości, która miała wprowadzić obowiązek zgłaszania przez lekarzy zdarzeń niepożądanych (czyli m.in. błędów medycznych) do rejestru. Środowisko na tyle skutecznie lobbowało przeciw nowym przepisom, że ustawa została odrzucona. Wróciła bez kontrowersyjnego przepisu i dopiero w tej formie udało się ją przyjąć.

Kolejnym punktem zapalnym stała się walka z lekarzami, którzy wypisują recepty za pieniądze – bez badania pacjenta. Resort wskazywał, że samorząd powinien ukarać tych, którzy działają nieetycznie. Samorząd przekonywał, że tym zajmują się sądy. Po kilku miesiącach resort zdrowia, zarzucając środowisku brak działań – wprowadził limit wypisywania recept oraz ograniczenia przy wypisywaniu leków psychotropowych i przeciwbólowych. Lekarze przekonywali, że problem z rynkiem recept faktycznie istnieje, ale zarzucali ministrowi, że działa bezprawnie.

Porozumienie Zielonogórskie dołączy do strajku?

Czy zapowiadany strajk może być skuteczny? W środowisku nie ma jednomyślności co do poszczególnych postulatów. Część chciałaby, żeby wśród nich znalazł się także płacowy – czyli walka o podwyższenie pensji dla specjalistów. Część jednak wskazuje, że lepiej tym razem tego tematu nie eksponować.

Otwarte pozostaje pytanie, czy reprezentujące lekarzy rodzinnych Porozumienie Zielonogórskie dołączy do strajku rezydentów. – Współpracujemy z OZZL i NIL w ramach Porozumienia Organizacji Lekarskich (POL). Będziemy w ramach POL rozmawiać na ten temat w najbliższych dniach. O efektach tych rozmów będziemy informować – mówi Jacek Krajewski.

Lekarze na pewno będą żądać dymisji ministra. Ostatni strajk rezydentów, który doprowadził do odwołania Konstantego Radziwiłła, odbył się pod koniec 2017 r. Wtedy hasłem przewodnim było zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. – Pytanie, czy i teraz hasła lekarzy będą zrozumiałe dla społeczeństwa – dodaje jeden z naszych rozmówców. ©℗