Rozporządzenie, które miało ograniczyć dostęp do e-recept przez tzw. receptomaty, było źródłem zamieszania m.in. w hospicjach. Ale wymusiło też zmiany w działaniu portali, które dotąd pośredniczyły w sprzedaży e-recept bez ograniczeń.

Szpitale, które mają uzasadniony problem, będą mogły wystąpić o karencję w stosowaniu nowych przepisów o przepisywaniu leków psychotropowych i przeciwbólowych – poinformował rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz. Te słowa miały rozładować zamieszanie związane z wystawianiem recept na te preparaty. Bo 2 sierpnia, kiedy weszło w życie rozporządzenie w sprawie substancji psychotropowych, z wielu miejsc w kraju płynęły sygnały, że wystawienie na nie recepty jest niemożliwe.

Nowe prawo miało ograniczyć dotychczasowy, często bardzo łatwy dostęp do środków odurzających m.in. za pośrednictwem tzw. receptomatów. Po wejściu w życie zmian w systemie okazało się, że lekarze nie mogli ich też wystawić stacjonarnie, w gabinetach czy na oddziałach.

Wojciech Andrusiewicz protestuje, mówiąc, że recepty na te leki są wystawiane, a każdy, kto twierdzi inaczej, jest w błędzie. Albo dosadniej: mówi nieprawdę. Zaraz jednak dodaje, że problem może być i ma dwie główne przyczyny. Pierwszy: część podmiotów medycznych, dotyczy to głównie szpitali, nie zaktualizowała systemu informatycznego. Drugi – bywa, że lekarze nie potrafią korzystać z nowego narzędzia. Chodzi m.in. o to, że dotąd nie musieli mieć wglądu w Internetowe Konto Pacjenta (IKP). Teraz ten wymóg się pojawił i trzeba przeszkolić ludzi. Jednak MZ przyznaje, że były problemy – podaje liczby. W pierwszym dniu, kiedy wprowadzono zmiany, na ok. 130 tys. lekarzy, mających prawo wystawiania recept, resort odnotował 79 zgłoszeń dotyczących problemów z wypisaniem tych na środki psychotropowe i odurzające. – Oczywiście byli pewnie tacy lekarze, którzy tych spraw nie zgłaszali, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pierwszego dnia obowiązywania nowych zasad wypisywania recept na środki psychotropowe wystawiono ich 17,5 tys., to widzimy, że nie mieliśmy i nie mamy systemowego problemu z obsługą pacjentów – mówił minister Adam Niedzielski dla PAP. Jakub Kosikowski z NIL w rozmowie z DGP jednak podkreśla, że nadal mają zgłoszenia o problemach i że liczy się każdy pacjent. Jak wynika z naszych informacji, podobno toczyła się dyskusja, by najpierw przetestować nowe rozwiązania. Jednak MZ zdecydował się, żeby rozporządzenie zaczęło działać od razu.

Wygląda na to, że po zmianach przepisów trudniej uzyskać receptę z tzw. receptomatu

Przypomnijmy: zarówno rozporządzenie, jak i ogłoszony niedawno limit na wystawianie recept na leki nierefundowane miał być sposobem na walkę z patologią. Jak opisywaliśmy w DGP, jeszcze do niedawna w sieci można było kupić receptę na najróżniejsze leki bez kontaktu ze strony lekarza, zebrania wywiadu medycznego.

Sprawdziliśmy, jak zareagowały podmioty działające w sieci, które mają ofertę e-recepty z teleporadą. Najpierw portal, w którym przed wejściem rozporządzenia kupiliśmy bez problemu i jakiegokolwiek kontaktu z lekarzem receptę na lek z grupy benzodiazepin, który dziś jest objęty obostrzeniami. Strona działa jak do tej pory. Informuje, że wystawia do trzech opakowań, usługa kosztuje 119 zł (tyle samo, co przed zmianą prawa). Jest jednak zastrzeżenie, że czas oczekiwania na receptę może się wydłużyć. Pojawiają się też nowe pytania, m.in. o to, czy posiadamy IKP, oraz prośba o ocenę stanu psychicznego (w skali do 10 pkt). Wypełniamy, system inkasuje środki. I… mimo upływu dni recepta nie przyszła. Gdy dociskamy, dlaczego nie ma recepty i w związku z tym prosimy o zwrot pieniędzy, dostajemy komunikaty, że opóźnienie jest wynikiem wejścia w życie rozporządzenia. Ostatecznie kontaktuje się z nami lekarz (ten sam, który poprzednio wystawiał receptę), pyta, od kiedy bierzemy lek, dlaczego, kto nam go wcześniej wystawił. Na koniec mówi, że recepta przyjdzie. Ale to pusta deklaracja, bo bez wglądu w IKP nie da rady. To oznacza, że nie zadziałał dotychczasowy automat w kupowaniu recept.

Drugi przykład: rozwiązania, jakie wprowadził inny podmiot w ramach teleporad. Medycy tam zatrudnieni dostali właśnie wytyczne. Lekarz, aby wystawić receptę na środki odurzające lub psychotropowe, ma obowiązek sprawdzić, jakie leki pacjentowi przepisano, które wykupił, zażywa i w jakich dawkach. Pacjent w tym celu powinien udostępnić historię swoich recept. Wypisaniu recepty na leki psychotropowe i środki odurzające musi towarzyszyć badanie i ocena wpływu na pacjenta. Takie recepty może teraz wystawić tam tylko lekarz konsultujący w ramach wizyt: neurologicznych, onkologicznych, psychiatrycznych oraz poradni leczenia bólu. W przypadku pacjenta bez IKP – należy obszernie opisać w dokumentacji pełen wywiad.

Portal informuje, że wytycznych należy bezwzględnie przestrzegać, gdyż „kontrolę sporządzania dokumentacji medycznej po konsultacji z pacjentem przy wypisywaniu tych środków będzie prowadził na bieżąco NFZ”. Rozporządzenie wpłynęło więc na podmioty działające w sieci. Kluczowe pytanie: jakim odbyło się to kosztem?

Profesor Wojciech Leppert, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny paliatywnej, mówi, że problemów było dużo i on sam też nie mógł wystawić pacjentowi hospicyjnemu leku, którego bezwzględnie potrzebował. – Dlatego dobrze, że pojawiła się możliwość wystąpienia o karencję w stosowaniu nowych przepisów – mówi. Dlaczego? – Nie potrafiliśmy sobie poradzić, nie jestem biegły w systemach informatycznych. To trwało, a pamiętajmy, że opiekujemy się ciężko chorymi ludźmi.

Zdaniem prof. Lepperta zabrakło okresu wdrożeniowego dla nowego rozwiązania i szkoleń. Teraz w hospicjach, w których pracuje, dostarczyciel systemu informatycznego organizuje je, by uzbroić lekarzy w wiedzę. – Kolejność tych działań powinna jednak być inna – podkreśla profesor. Zwraca uwagę, że niepotrzebne zamieszanie z systemem przykryło cel, któremu miało służyć. – Są sytuacje, kiedy kupowanie recept zagraża zdrowiu, a nawet życiu pacjenta. Dlatego jestem za ograniczeniami. Ale nie kosztem dokładania emocji pacjentom.

Spytaliśmy także w szpitalach, na ile zmiany wpłynęły na ich pracę. W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Katowicach słyszymy, że pacjenci wypisywani do domów dostawali recepty, także na mocne leki przeciwbólowe. Podobnie słyszymy m.in. w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym Nr 1 w Szczecinie. Jednak część szpitali (zastrzegając anonimowość) mówi, że jakakolwiek odpowiedź ustawi ich na osi sporu politycznego. Bo problem, ich zdaniem, nabrał już takiego charakteru. – Szpitalowi i leczeniu polityka nie służy – pada odpowiedź. ©℗

Współpraca KLR