Ratownicy medyczni nie wiedzą, jakie procedury wolno im wykonywać. Rozporządzenie w tej sprawie wygasło, co zdaniem prawników naraża ich na pozwy. A ich pracodawców na kłopoty w rozliczeniach z NFZ.
Ratownicy medyczni nie wiedzą, jakie procedury wolno im wykonywać. Rozporządzenie w tej sprawie wygasło, co zdaniem prawników naraża ich na pozwy. A ich pracodawców na kłopoty w rozliczeniach z NFZ.
/>
– Właściwie nie powinniśmy wykonywać żadnych czynności, bo może być tak, że pacjent złoży potem na nas skargę i nie będziemy w stanie wykazać, iż nasze działania były zgodne z zakresem obowiązków – wskazuje Wojciech Werbicki, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
Zwraca uwagę, że w szczególnie trudnej sytuacji mogą być ratownicy pracujący na kontraktach, którzy w większej mierze niż ich etatowi koledzy odpowiadają za swoje działania.
Bali się reakcji
Skąd ten problem? 1 stycznia 2016 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym (Dz.U. z 2015 r. poz. 1887) i równocześnie utraciło moc rozporządzenie ministra zdrowia z 29 grudnia 2006 r. w sprawie szczegółowego zakresu medycznych czynności ratunkowych, które mogą być podejmowane przez ratownika medycznego (Dz.U. z 2007 r. nr 4, poz. 33). Tymczasem nowego zapomniano wydać. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że znają problem, ale go nie nagłaśniali w obawie przed reakcjami ratowników.
Cisze przerwał list do ministra zdrowia, który wystosowała Fundacja Wsparcia Ratownictwa RK. – Dziś w Polsce ponad połowa karetek jeździ bez lekarza. I tak naprawdę od 1 stycznia nie powinien zostać podany tam żaden lek – alarmują przedstawiciele fundacji.
Resort przyznaje, że rzeczywiście rozporządzenia nie ma, jednak od razu dodaje, że trwają nad nim przyspieszone prace.– Projekt niedługo ma być gotowy i konsultowany – dodaje Milena Kruszewska, rzecznik ministra zdrowia.
Dlaczego nie wydano go na czas? – Ustawa została przyjęta na sam koniec poprzedniej kadencji jako projekt poselski. Wydanie rozporządzenia, które od lat nie było zmieniane, wymagało od nas konsultacji z wieloma organizacjami i środowiskami – wyjaśnia Mateusz Komza, szef departamentu odpowiedzialnego za ratownictwo w resorcie zdrowia. – Niestety, z powodu licznych postulatów pracę nad nowym aktem wykonawczym się przeciągnęły – informuje.
Zostawieni sami sobie
Co mają więc robić ratownicy i ich pracodawcy? MZ zapewnia, że zespoły ratownictwa medycznego muszą nadal zabezpieczać zdrowie i życie obywateli. – Natomiast ratownicy medyczni zatrudnieni w innych podmiotach leczniczych będą mieli zakres zadań do wykonania określony przez kierowników – tłumaczy Kruszewska.
Co na to eksperci? – To poważna luka prawna. Do czasu wydania nowych przepisów wykonawczych w wątpliwych sytuacjach, wymagających zastosowania medycznych czynności ratunkowych, ratownik winien uzyskać akceptację lekarza koordynatora. Tak postępowano przed wydaniem poprzedniego rozporządzenia – przypomina dr Konrad Pszczołowski, ekspert ds. ratownictwa i zdrowia publicznego, wykładowca Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W karetkach, w których lekarza nie ma, powinni np. zadzwonić i uzyskać zgodę, zanim zaintubują duszącego się pacjenta. A liczą się minuty i sekundy.
Z kolei prawnicy ostrzegają, że konsekwencje luki prawnej mogą być poważne. – Oddział wojewódzki NFZ może odmówić pokrycia kosztów świadczenia udzielanego przez ratownika – podnosi Marcin Pieklak z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Jego zdaniem skoro nie przygotowano nowego rozporządzenia, trzeba jak najszybciej przyjąć przepisy przejściowe.
Z kolei Karolina Kolary z kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy twierdzi, że ratownicy są teraz bardziej narażeni na zarzuty wadliwego przeprowadzenia interwencji, co do której może zachodzić wątpliwość, czy mieściła się w kompetencjach ratownika.
– Skoro ratownik nie ma sprecyzowanych sztywnych zadań, a wszystko ma się opierać na dobrej woli pracodawcy, to jest to ryzykowne. Oddawanie praktyce – a w ostateczności sądom – prawa do rozstrzygania konkretnych obowiązków w tak trudnej i odpowiedzialnej profesji wydaje się krokiem co najmniej nierozważnym – podsumowuje dr Dobrawa Biadun, radca prawny i ekspertka ds. ochrony zdrowia w Lewiatanie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama