Dwa miliardy złotych mniej może wpłynąć do funduszu po podwyżce kwoty wolnej od podatku. Resort zdrowia interweniuje u ministra finansów.
Danina na zdrowie / Dziennik Gazeta Prawna
Jest kolejny powód, aby przesunąć o rok wejście w życie prezydenckiej nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz.U. z 2012 r. poz. 361 ze zm.), która zakłada wzrost od 2016 r. kwoty wolnej od podatku z obecnych 3091 zł do 8000 zł. Ta zmiana może zachwiać finansami Narodowego Funduszu Zdrowia, czego prezydenccy prawnicy nie zauważyli.
Nie ma podatku, nie ma składki
Wszystko przez mechanizm tzw. zerowej składki zdrowotnej, który został wpisany do ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 581 ze zm.). Może skorzystać na nim ponad milion Polaków.
– Te osoby nie tylko nie zapłacą podatku od dochodu mieszczącego się w kwocie wolnej, ale także składek na ubezpieczenie zdrowotne – podkreśla Joanna Narkowska-Tarłowska, ekspertka PwC.
Zgodnie bowiem z art. 83 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 581 ze zm.) składka zdrowotna jest obniżana do wysokości zaliczki na podatek dochodowy (gdy jest od niej wyższa) lub nawet do 0 zł, jeżeli zaliczka nie jest w ogóle obliczana z uwagi na dochód mieszczący się w kwocie wolnej.
Przepis nie dotyczy wszystkich, tylko osób o niskich dochodach, które mają płatnika, czyli m.in. zatrudnionych na umowach o pracę (np. na część etatu, przez co mają niski dochód), najsłabiej uposażonych emerytów i rencistów, a także bezrobotnych pobierających zasiłek.
Sytuacja ta oczywiście ma miejsce także obecnie, ale ze względu na dużo niższą kwotę wolną od podatku skala obniżeń jest nieporównanie mniejsza.
– Niestety w projekcie prezydenckim kwestia składki zdrowotnej została zupełnie pominięta, tak jakby zapomniano o art. 83 ustawy o świadczeniach zdrowotnych – podkreśla Joanna Narkowska-Tarłowska.
Zyskuje podatnik, traci fundusz
Poprosiliśmy ekspertów, aby oszacowali, jak podwyżka kwoty wolnej wpłynie na wysokość daniny na zdrowie. I tak według wyliczeń PwC zerową składką zdrowotną będą objęte osoby zatrudnione na umowie o pracę, osiągające przychody brutto w przedziale między 5,1 a 10 tys. zł rocznie. Przykładowo osoba zarabiająca na pół etatu połowę płacy minimalnej płaci obecnie w ciągu roku 840 zł składki na ubezpieczenie zdrowotne. Po podwyższeniu kwoty wolnej do 8 tys. zł nie zapłaci nic.
Z kolei dzięki mechanizmowi pomniejszania składki zdrowotnej do wysokości zaliczki na podatek dochodowy, mniejszą daninę na ZUS będą także odprowadzać pracownicy zarabiający w przedziale pomiędzy 10 a 21,6 tys. zł rocznie. Przykładowo osoba, która uzyskuje zarobki rzędu 15 tys. rocznie, po podwyższeniu kwoty wolnej do 8 tys. zł będzie mieć na składce oszczędność rzędu 515 zł. Natomiast zarabiający 21,5 tys. zł rocznie zyska – 10 zł. To oznacza, że po zmianie przepisów o tyle niższą niż obecnie składkę płacić będzie około miliona osób osiągających wynagrodzenie minimalne.
Sporą grupą ubezpieczonych, którzy po zmianie przepisów zaoszczędzą na składce zdrowotnej, są emeryci i renciści otrzymujący najniższe świadczenia. W ogóle nie będą jej płacić osoby, których roczny przychód brutto mieści się w przedziale od 3 do 8 tys. zł. Natomiast obniżoną daninę na NFZ w porównaniu do obecnej zapłacą ci, których przychód nie przekroczy 16 tys. rocznie. W sumie ulga obejmie nawet 200 tys. osób.
Straty mogą pójść w miliardy
Trudno więc się dziwić, że prezydencki projekt wywołał popłoch w Ministerstwie Zdrowia. Resort już wysłał pismo w tej sprawie do ministra finansów, bo ma świadomość, że kwota wolna wpłynie na przychody NFZ. Nie jest jednak w stanie precyzyjnie oszacować skutków prezydenckich przepisów bez danych o rozkładzie wysokości dochodów dla poszczególnych grup ubezpieczonych.
– Trwają intensywne prace analityczno-decyzyjne – zapewnia w rozmowie z DGP Piotr Gryza, wiceminister zdrowia.
Tymczasem jak szacują eksperci, wpływy ze składki zdrowotnej mogą się zmniejszyć nawet o 2 mld zł. Agnieszka Pachciarz, była prezes NFZ, podkreśla, że gdyby te przewidywania się potwierdziły, to oznaczałoby duży problem dla finansów funduszu zdrowia.
– Ta kwota przekracza budżet na świadczenia jednego małego oddziału wojewódzkiego, np. opolskiego. Mieszczą się w niej także wydatki NFZ na niektóre całe zakresy świadczeń, np. na leczenie stomatologiczne, na które w skali całego kraju w 2016 r. fundusz zamierza wydać 1,785 mld zł – podkreśla Agnieszka Pachciarz.
Minister zdrowia jest w szacunkach ostrożniejszy. Jak wynika z naszych informacji, na ubiegłotygodniowym spotkaniu z członkami zespołu ds. kontraktowania świadczeń Konstanty Radziwiłł poinformował, że z powodu wyższej kwoty wolnej przyszłe przychody NFZ mogą być mniejsze o kilkaset milionów złotych. Taka dziura w budżecie funduszu może jednak uniemożliwić mu zrealizowanie niektórych zobowiązań, np. wypłatę podwyżek dla pielęgniarek obiecanych przez poprzedniego ministra zdrowia. Bez względu na to, które szacunki co do uszczuplenia przychodów funduszu okażą się bliższe prawdy, faktem jest, że zgodnie z ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej budżet NFZ na kolejny rok nie może być mniejszy od tego z poprzedniego roku.
Zdaniem Agnieszki Pachciarz ubytek przychodów NFZ trzeba będzie w jakiś inny sposób uzupełnić, np. ze środków budżetu państwa. Nowy minister zdrowia już zresztą zapowiedział, że system docelowo będzie podążał właśnie w tym kierunku, tzn. finansowania budżetowego. Przy czym pieniędzy na zdrowie będzie szukał też w kieszeniach Polaków. Składkę na ubezpieczenie zdrowotne ma bowiem zastąpić podatek zdrowotny.
– Przy czym, jeśli państwo będzie chciało chronić najmniej zarabiających przez ulgę w składce zdrowotnej, to system będą musiały utrzymać inne osoby ze swojego podatku – podkreśla Agnieszka Pachciarz.
Z kolei Jerzy Gryglewicz, ekspert z Uczelni Łazarskiego, zwraca uwagę, że nie znamy jeszcze wszystkich projektów podatkowych PiS.
– Rząd zapowiedział oskładkowanie wszystkich umów. Jeżeli będzie od nich odprowadzana składka zdrowotna, to spowoduje zwiększenie przychodów do NFZ – podkreśla Jerzy Gryglewicz.
Ekspert przypomina także, że zgodnie z ustawą zdrowotną NFZ w sytuacji znacznego spadku przychodów ma prawo zaciągnąć kredyt. Z takiej możliwości w przeszłości korzystały kasy chorych. Pożyczkę zaciągnietą w 2000 r. w wysokości 1 miliarda złotych fundusz spłacał do końca 2007 roku.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy po I czytaniu w Sejmie