Wreszcie. Po latach wolnej amerykanki na salach operacyjnych wszystkich chirurgów będzie obowiązywała ta sama procedura kontrolna przeprowadzonego zabiegu. Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania.
Szkoda, że tak późno, bo niefrasobliwość lekarzy na przestrzeni ostatnich lat kosztowała setki Polaków nie tylko zdrowie, ale i życie. Tymczasem kwestia dochodzenia odszkodowania wcale nie jest prosta i z reguły procedura potrafi ciągnąć się latami. Jeśli pod uwagę jeszcze weźmiemy fakt, że placówki medyczne nie chcą się dodatkowo ubezpieczać, to uzyskanie od nich odszkodowania często graniczy z cudem.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że pomysł resortu na wprowadzenie okołooperacyjnej karty kontrolnej może napotykać na opory samych medyków. Przekonały się o tym placówki, które mają akredytację Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia lub ubiegają się o ten certyfikat. One bowiem musiały wdrożyć i przestrzegać procedur przy stole operacyjnym. Przyznają wprost, że zespoły medyczne nie były nimi zachwycone.
Oczywiście, nie da się ukryć, że stosowanie karty będzie się wiązało z dodatkowymi obowiązkami, tzw. biurokracją. Jednak, gdy w grę wchodzi zdrowie lub życie pacjenta, tego typu zarzuty nie powinny się pojawiać. Tym bardziej że jak wynika ze statystyk, problem ze wskazaniem właściwej strony – lewej i prawej – wbrew obiegowym opiniom, nie jest tylko domeną kobiet. Mają go również –mężczyźni, szczególnie lekarze. O czym przekonał się ostatnio pacjent, któremu wycięto zdrową nerkę. I co z tego, że teraz szpital stara się ratować chorą – jedyną, która została mężczyźnie. Zdrową bezpowrotnie utracił, bo chirurgowi pomyliły się strony...